Prolog

254 30 9
                                    

Hiro wiedział kim był, to jedno, ale najważniejsza rzecz – wiedział co ma robić. Był porządnym człowiekiem z konkretnym celem w głowie i mnóstwem błyskotliwej zaradności. Kiedy zaś jego szare oko błysło niespodziewanie, można było się domyślić, że chłopak został czymś nie tylko zaskoczony, ale i bezgranicznie zaintrygowany. A skoro z natury był raczej ciekawski, to jego oczy niczym nocne niebo nieraz migotały morzem drobnych świateł. Uparcie, od trzech lat już właściwie, czekał i szukał, i pracował, i czytał, i myślał, i nadal czekał. Nie wiedział ile owo czekanie potrwa, miał jedynie nadzieję, że kiedyś finalnie się doczeka tego wielkiego czegoś co miało mu się przytrafić, bo wiedział, że coś w istocie miało. Tylko kiedy, to chyba bogowie sami nad nieboskłonem wiedzieli.

Śnił. Śnił o rzeczach niezwykłych, osobliwych, a także zwyczajnych, absolutnie trywialnych, ale najważniejsze – prawdziwych. To był dar. Widział przyszłość, możliwe ścieżki, idee, które lawirują między niewiadomą, a pewnikiem. Innym razem widział, co było, co przeminęło z hukiem lub skomleniem, rzeczy utkwione w przeszłości bezpowrotnie. Czasem też zwyczajnie jakaś myśl zjawiała się w samym środku jego umysłu i wiadomym było, że coś znaczy, ale Hiro za nic nie potrafił powiedzieć co. Nigdy jednak nie przyśniło mu się coś, co go zwiodło, toteż bezgranicznie ufał swoim widzeniom, a co za tym idzie przeznaczeniu. I to znowu nie tak, że miał wyznaczone ścieżki, którymi musi podążyć, o nie. To była sprawa znacznie elastyczniejsza, gibka jak młoda gałąź akacji. Szesnastolatek miał niezwykle szeroką perspektywę na ogólnie pojęte sprawy świata i zamiarem jego było wkroczyć do akcji w takich momentach, by jak najmniej ludzi ucierpiało. Czy w tym celu miał się bawić w ratowanie najmniejszych istnień i wolontariat? Niewykluczone. Co innego jednak mówiły mu sny, a poza tym wiedział, że przyziemniejszymi sprawami mogą się zająć przyziemniejsze osoby. Bo Hiro w żadnym razie nie był przyziemny; on był górnolotny, wyniosły. Żył w realności z dodatkowym wymiarem, co całkowicie odwracało myślenie i zmieniało człowieka w motyla.

Nawet jego ruchy zdawały się niezwykle lekkie, jakby przysiadał na płatku delikatnego kwiatu, a zarazem zwinne i całkowicie przemyślane, pełne pewności zamiaru. Hiro wiedział kim był, to jedno, ale najważniejsza rzecz – wiedział co ma robić.

Błękitnym Szlakiem | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz