10. Niesprawiedliwość to cena

68 14 2
                                    

Hiro z przerażeniem obserwował jak jego przyjaciela przykrywa grube cielsko pokryte błyszczącymi łuskami. Przypominało to skrzyżowanie małego smoka i hieny. A najgorsze było jego spojrzenie – świadome, zdeterminowane, jakby stwór potrafił myśleć.

Przełknąłby ślinę, gdyby gardła nie miał wysuszonego na wiór. Nagle adrenalina uderzyła gwałtownie w jego mózgu i cały świat z nieruchomej sceny, ruszył w niespodziewanym tempie. Uwolnił księżniczkę, uniósł ją siłą w górę i spojrzał prosto na jej brudną twarz, w której tkwiło dwoje pełnych szaleństwa oczu.

- Zatrzymaj to! – Wydarł się, potrząsając bezbronną kobietą.

- Po tym chłopcu będziesz ty. – wykrztusiła zadowolona, po czym zakaszlała głośno i wypluła coś na bok. Znów uniosła na niego błogi wzrok – Jesteś Wielkim Bohaterem? Śmieszne – zaśmiała się, a rozwalone, skołtunione włosy opadły jej na czoło. – Możesz mnie teraz zabić. Nieważne. Kiedy ostatni elf umrze, bestia zabije też ciebie i przeznaczenie się dokona. Starożytni Bogowie zejdą do nas i zaprowadzą porządek. Nie będzie nierówności. Błękitne Elfy znikną ze swoją nieśmiertelnością. Wszyscy będą tacy sami.

Shin tymczasem leżał przygnieciony ciężką łapą, zakończoną trzema ostrymi szponami. Podłużny pysk nachylał się nad nim, z obnażonych zębów kapała ciepła, śmierdząca ślina i parzyła jego skórę jak kwas.

- Spójrz mu w oczy! – głos Hiro przedarł się do jego umysłu przez ścianę przerażenia i zrozumiał, że to jedyna szansa. Uwolnił szybkim ruchem ramię, ignorując zawzięcie prujący ból, i ciepłą ciecz, rozlewającą się na klatkę piersiową. Zacisnął pobielałe palce na jednym z kieł smoczej hieny i szarpnął łbem w stronę swoich nóg, żeby ujrzeć dwie wyłupiaste żółte kulki gapiące się na niego dziko.

Czas nagle zwolnił, świat przestał się kręcić, i nie było już nic poza myślą, dwiema źrenicami i monotonnym szumem.

Rozmazane obrazy przewijały mu się przez umysł. Nie do końca cokolwiek widział, to było jak myśl, idea - nic realnego, co miało kształty.

Chciwość, zawiść, egoizm i zdrada tworzyły zagmatwaną chmurę nienawiści. Była tak gęsta i ciężka, że odebrała elfowi dech. A potem ujrzał lub może bardziej poczuł nitkę sprawiedliwości zaplątaną między innymi. Sięgnął po nią niematerialną dłonią, ale wstrząsnęły nim dreszcze, kiedy oczy zapiekły płonącym bólem.

„Na tym świecie nic nie jest za darmo" – odezwał się głos, który nie brzmiał wcale jak głos. Szum. Wiatr. Myśl.

„Muszę uratować elfy" – wykrzyczał histerycznie, co przemieniło się natychmiast w głuchy świst.

„Ratujesz zdrajców" – otrzymał odpowiedź.

Więc cała ta opowieść musiała być prawdą. Błękitne Elfy naprawdę zatrzymały Ziele Nieśmiertelności dla siebie. Pragnienie ich zgubiło. A teraz Starożytni Bogowie szukają zemsty... nie. To nie była zemsta.

To była sprawiedliwość.

„Zapłacę" – głos jego zdawał się zamykać w bańce i wzlatywać w górę. Musiał się przebić.

„Zapłacę" – spróbował jeszcze raz.

- Zapłacę! – wydarł się, a wtedy uderzyła go w oczy rażąca światłość i chmura nienawiści wokół zaczęła się rozplątywać.

- Co oddasz za cofnięcie klątwy? – spytała tajemnicza postać, której nie potrafił dostrzec.

- Cokolwiek. – odparł natychmiast. – Moją magię. I nieśmiertelność. Oddamy co zabraliśmy z nawiązką. Tylko przywróć im dusze.

Błękitnym Szlakiem | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz