Time skip: Grudzień
-Naprawdę muszę jechać?- zapytał po raz setny tego dnia, Syriusz.- Matka tylko by się ucieszyła, że mnie nie ma.
-Bracie, też nie mam ochoty tam jechać, nienawidzę jej tak samo jak Ty, ale musimy bo inaczej nie będziemy mieli gdzie wrócić na wakacje. Matka napisała dokładnie "Macie przyjechać OBOJE lub żaden z was nie przekroczy już więcej progu naszego domu"- oznajmił Regulus. Również nie chciał widzieć matki, zawsze wiedział że jest okropna.
-Czyli jednak jedziecie?- podbiegł do nich James.- Miałem nadzieję że uda się zrobić jakąś imprezę, nie będzie praktycznie nikogo z Gryffindoru, i jestem pewny że chciałbyś przyjść! Prawda?- zwrócił się do młodszego z braci, miał wyraźną nadzieję w głosie. Regulus lekko się zarumienił, i uśmiechnął.
-Jasne że tak, i spokojnie, kazała nam zostać tylko na cztery dni, zdążymy zrobić imprezę- odpowiedział nadal lekko zarumieniony.
-Super, to czekam- odparł Potter.- Zaproszę Fabiana i Gideona.
-Fabiana i Gideona?- zapytał zdziwiony Regulus.
-Bracia Molly, są super! Musisz ich poznać- odkąd Regulus i Syriusz zawarli sojusz, James bardzo polubił młodszego brata swojego najlepszego przyjaciela. Chciał go lepiej poznać, a impreza wraz z grą zwaną butelką bardzo temu sprzyjała.- I proszę- wręczył im dwa pakunki.- Maja mama przysłała dla was prezenty.
Regulus był bardzo zdziwiony. Nigdy nie dostał prezentu choćby od rodziców, a co dopiero od kogoś, kto nawet nigdy nie widział go na oczy. Po wyrwaniu się z szoku, uśmiechnął się. Uznał że to bardzo miłe.
-Dziękuję- powiedział. Zarumienił się, teraz bardziej widocznie. Zauważył to starszy z Blacków. Syriusz postanowił zapytać o ty później. Pożegnał się z przyjacielem, i odszedł w stronę powozów. Zaraz za nim pobiegł jego młodszy brat.
Nikt nie zauważył, że podczas wręczania Regulusowi paczki, na policzki Jamesa wpłynął lekki rumieniec.
Time skip: Trochę później
-Bracie, mógłbyś odpowiedzieć mi na jedno pytanie?- zapytał Syriusz, przerywając ciszę panującą w przedziale.- Tylko tak szczerze.
-Oczywiście- odpowiedział Regulus.- Pytaj o co chcesz.
-Jesteś obecnie w kimś zakochany?- zapytał starszy z braci.
-Tak, a co?- odpowiedział bez zastanowienia, Regulus.
-A w kim?
-W.... emmm. W Jamesie- wyszeptał, ledwo słyszalnie, Regulus.
Syriusz przekręcił się na siedzeniu, spodziewał się tego. Wiedział że matka nie będzie zadowolona. Zwykli czarodzieje byli bardzo tolerancyjni, o wiele bardziej niż mugole. Jednak arystokraci są bardzo nietolerancyjni. Wiedział, że będzie zawiedziona i wściekła. Ma dwóch synów gejów.
-A ty? Słyszałem plotki, że kochasz się w Remusie- oznajmił Regulus.
-Te plotki.... To prawda.....- odpowiedział niepewnie Syriusz.- Tylko nic mu nie mów.
-Spokojnie, ale obiecaj że nie powiesz Jamesowi- odpowiedział młodszy Black.
-Okej, okej. Ale wiesz że masz szansę?- zapytał animag. Regulus zerwał się z miejsca i spojrzał na brata pytającym spojrzeniem.- James jest bi.
-Serio?
-Nie, na niby. No raczej że tak!- odpowiedział Syriusz.
Żaden z nich się już więcej nie odzywał. Oboje pogrążeni byli we własnych przemyśleniach. Oboje w jednej chwili pomyśleli co bo się stało jakby teraz wyskoczyli przez okno przedziału, i wrócili do Hogwartu na miotłach.
Time skip: W domu Blacków
-Ubierz się jak na Blacka przystało!- krzyknęła matka Syriusza, Walburga. Patrzyła z obrzydzeniem na skurzaną kurtkę swojego starszego syna. Nienawidziła go z całego serca, lecz mimo wszystko był jej synem. A dla Walburgi dobre imię rodu Blacków było najważniejsze.
Syriusz na jej słowa tylko wywrócił oczami. Już dawno nauczył się ignorować matkę. Poszedł na górę, zostawić tam swoje rzeczy, a zaraz za nim pobiegł Regulus. Mieli tu zostać tylko na cztery dni, lecz cztery dni w TYM DOMU co roku dłużyły się niemiłosiernie.
Time skip: Czwarty dzień: Wieczór
-Dobrego semestru, Regulusie- powiedziała Walburga. Jeszcze nie wiedziała o tym, że jej synowie mają sojusz.- A ty- zwróciła się do Syriusza- nie przynieś naszej rodzinie jeszcze większego wstydu- chłopak wywrócił oczami.
Obaj bracia nie mogli się doczekać powrotu do zamku. Syriusz chciał się znaleźć jak najdalej od swych rodziców. Regulus za to, nie mógł się doczekać pierwszej imprezy z Gryfonami.
Stali właśnie na peronie, wśród nielicznych, wracających wcześniej uczniów. Pociąg miał zaraz przyjechać, wszyscy zebrani na peronie czekali na niego z (mniejszą bądź większą) cierpliwością, a gdy ten nareszcie przyjechał, każdy uczeń stojący na peronie jak najszybciej wszedł do środka, a większość rodziców podchodzili by jeszcze raz pożegnać się ze swymi pociechami.
Jednak pani Black jak najszybciej opuściła peron. Często Syriusz i Regulus (chodź żaden z nich się nigdy no tego nie przyzna) myśleli nad tym, jak to jest mieć normalną rodzinę. Jak to jest słyszeć od rodziców słowa otuchy, jak to jest mieć wsparcie w rodzinie, jak się żyje w zwykłej, niearystokratycznej rodzinie? Czy jakby uciekli, to czy dostali by od kogoś wsparcie? (popłakałam się pisząc to)
-Bracie, ja nie wytrzymam już dłużej- oznajmił Syriusz.- Nie wracam do tego domu już nigdy więcej.
-To w takim razie gdzie chcesz iść? Zostawisz mnie samego? Z nimi?- niedowierzał Regulus.
-No właśnie, nie chciałbyś też uciec? Rodzice Jamesa przysłali mi jakiś czas temu list, napisali że moglibyśmy zamieszkać u nich. To było dawno, ale mama Jamesa cały czas pisze że to aktualne- oznajmił Syriusz.
Młodszy Black zaczął szukać czegoś w torbie, już po chwili wyciągnął z niej pióro, kałamarz z atramentem i czysty pergamin. Położył pergamin na książce która miała mu zastępować stół, i zaczął coś pisać.
-Skończyłem- oznajmił.- Zanieś to do Euphemi Potter- zwrócił się do swojej sowy i przywiązał zapieczętowany list do jej nóżki. Chciał upewnić się że matka Jamesa nie ma nic przeciwko. Uchylił okno, a sowa wraz z listem wyleciała przez nie jak najszybciej.
-Czyli chcesz?- zapytał Syriusz.
-Chcę wiedzieć jakie mam możliwości na normalne życie- odparł. Bardzo chciał zwiać z tamtego domu, ale mieszkać w jednym domu z chłopakiem w którym się kocha? Nie, musiał to jeszcze przemyśleć.
Resztę drogi do zamku przebyli w milczeniu. Syriusz zastanawiał się jak zareagowałaby ich matka jakby nie wrócili do domu, z jednej strony ta wizja go przerażała, z drugiej śmieszyła. Regulus nie mógł doczekać się imprezy w wierzy Gryffindoru. Wiedział że James załatwił ognistą, i miał nadzieję że opiekuńcza strona Syriusza nie objawi im się akurat tamtego wieczoru.
Powoli, zza horyzontu wychylał się skąpany w świetle księżyca, Hogwart.
CZYTASZ
Era Huncwotów- moimi oczami
FantasyKanon poszedł się jebać 😁 Ps: Jeśli czytacie to gwiazdkujcie i komentujcie pls!!