Odeszłam od mężczyzny i usiadłam na kanapie w salonie. Ivy, która tam siedziała, jak poparzona zasłoniła swój notes wstała i poszła w stronę drzwi pod schodami, które zawsze były zamknięte jednak teraz były otwarte.
Dziwnaa. Serio jakby mnie to interesowało co ona tam ma. Dobra skup się. Wpisałam numer mamy i kliknęłam zieloną słuchawkę. Kiedy usłyszałam dobry sygnał serce zabiło mi szybciej, a ręce się spociły.- Tak, słucham?- odezwał się zimny kobiecy głos, w którym było słychać smutek. To mama. Łzy napłynęły mi do oczu. Zasłoniłam ręką usta bo nie mogłam uwierzyć, że ją słyszę w takim stanie. Nie odpowiedziałam.
- Halo?!- powiedziała zdenerwowana.
-Mamo?-zapytałam łamiącym się głosem.
Hope!? Hope to ty?- Nagle zniknął jej chłodny głos, a pojawił się ten, który zawsze znałam. Coś we mnie pękło i zaczęłam łkać.
-Boże dziecko gdzie ty jesteś?! Nic ci nie jest!? Co się stało?! Nawet nie wiesz jak bardzo odchodziłam od zmysłów. Ja- ja myślałam, że t-t-y nie...- nie dokończyła bo również zaczęła płakać.
-Mamo nie martw się o mnie proszę. Nic mi nie jest. Jestem bezpieczna.- powiedziałam uspakajając się.
-A-ale jak to... Gdzie jesteś!? Wszędzie cię szukamy. Policja, ja, Alice. Powiedz gdzie jesteś i zaraz będziemy, zobaczysz wszystko się ułoży... wiem o tacie-znów zaczęła łkać- Wyjedziemy z miasta, nie mogę dalej tu mieszkać, nie po tym co się sta...- mówiła na jednym wydechu, lecz jej przerwałam.
-Nie mamo, ja nie mogę. Nie szukajcie mnie. Zaufaj mi proszę, obiecuje, że jeszcze się spotkamy! Powiedz Alice, że ją kocham! Do zobaczenia! Kocham cię- rozłączyłam się i nie mogąc powstrzymać się od płaczu, rzuciłam telefon na łóżko i wbiegłam po schodach do góry z zamiarem zamknięcia się w pokoju. Głowa mi pulsowała, a oczy miałam co chwila zapełnione nowymi łzami. Obraz miałam całkowicie rozmazany i nic nie widziałam przez co nie zauważyłam, że ktoś właśnie wychodził z pokoju obok. Z cała siłą wpadłam w osobę, którą okazał się był rudowłosy chłopak. Upadłam na kolana i nie wiedząc jak się zachować po prostu, tak siedziałam ze spuszczoną głową. Usłyszałam jego ciche westchnięcie, a zaraz poczułam rękę zimną rękę na swoim przedramieniu. Podniósł mnie i wpatrywał się we mnie dosłownie przeszywając mnie wzrokiem. W tej chwili było mi obojętne co się dzieje. Rozmowa z mamą, tak bardzo mnie złamała, że nie miałam ani siły ani ochoty kłócić się z nikim.
-Co się stało?- zapytał
- Ja, nie wiem- powiedziałam byle co żeby tylko odpuścił i zostawił mnie samą i tak też zrobił. On zszedł na dół, a ja zatrząsnęłam się w pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i zawinęłam w kołdrę. Pomimo, że było bardzo wcześnie w mgnieniu oka zasnęłam.
~~~~~~
Jerome POV
Kiedy tylko zdążyłem wyjść z pokoju w moje ciało wbiegła Hope. Odbiła się od torsu i upadła na kolana. Miała potargane włosy, a oczy całe zapłakane. Cała się trzęsła. Przewróciłem oczami kiedy tak siedziała ze spuszczoną nic nie robiąc. Chwyciłem ją za rękę i podciągnąłem do góry.
- Co się stało?- zapytałem
-Ja, nie wiem- odpowiedziała szybko i pognała w stronę swojego pokoju.
Oj chyba jednak wolę jak się na mnie wydziera.
Od razu w kuchni zaatakował mnie mnie Theo, który siedział przy stole i ewidentnie nad czymś myślał.
-Jerome, czy wdrożyłeś już w życie swój plan? - zapytał
-Jaki plan? A ten plan. Pracuję nad tym- powiedziałem obojętnie nalewając wody do szklanki.
- Co to znaczy pracujesz nad tym?! Lepiej się pospiesz. Wydaje mi się, że coś kombinuje. Taką kombinatorkę lepiej mieć po swojej stronie nie uważasz?
-Takkk, wiesz ona ma bardzo trudny charakter. Raz zachowuje się jak kompletna idiotka, a raz pokazuje inną siebie, tą tajemniczą.- powiedziałem
-To dokładnie jak ty Jerome- zakpił Theo.-Każdy z nas ma dwie twarze. Dziewczyna również ją ma, ale musisz pomóc jej ją wydobyć rozumiesz?- powiedział, a ja wpadłem na genialny pomysł jak pomóc wydobyć jej drugą twarz.
- Mogę zabrać ją do miasta?- zapytałem uśmiechając się
- No nie wiem.- odpowiedział Theo.
-No dalej Theo. Zobaczysz, że z miasta wróci nie ta sama Hope, którą porwaliśmy.- powiedziałem szczerząc się jeszcze bardziej.
- Dobra, tylko nie spieprz tego jasne?- powiedział. Kiwnęłem głową i wróciłem do pokoju. Zapowiada się ciekawy wieczór.
~~~~~~~~~
Hope POV
Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam się w pokoju dalej płaczą. Z jednej strony cieszę się, że nic im nie jest, ale teraz chyba tylko pogorszyłam sprawę. Teraz wie, że żyję będzie próbowała mnie znaleźć, a jak jej się stanie krzywda? Znów to będzie moja wina. Nie potrzebnie dzwoniłam. Mogła nadal myśleć, że nie żyję, chociaż bym jej nie narażała. Głupia ja, głupia kretynka i idiotka.
-Popadasz w obłęd- odezwał się znów nieznany mi głos
Przystanęłam na chwilę przestając wyrywać sobie włosy.
-Co? Wcale, że nie!- powiedziałam na głos.
-Gadasz do siebie-upomniał głos
-Wynoś się z mojej głowy!- krzyknęłam
Niedługo się spotkamy, czuję to- dopowiedział głos
Nie, nie, nie ja tylko wariuje. Właśnie ja wariuje. Co się ze mną dzieje? Usiadłam na łóżku i wzięłam głęboki oddech. Spokojnie. Mojej mamie i siostrze nic nie jest. Na razie są bezpieczne. Nie znajdą mnie, na pewno nie. Nie pozwolę na to. Dalej będę kontynuować mój plan. Wtopienia się w otoczenie. Dam radę. Muszę stłumić w sobie wszystkie emocje i będzie dobrze. Nagle do drzwi ktoś zapukał, a ja jak poparzona podskoczyłam prawie spadając z łóżka. Otarłam mokre poliki, wygładziłam koszulkę, a ręką przejechałam po włosach.
-Proszę!- powiedziałam najbardziej obojętnie jak mogłam. Po moich słowach w drzwiach ukazała się ruda czupryn.
- ósma wieczorem, bądź gotowa, wychodzimy.- powiedział puszczając mi oczko.
-Ale...- rzuciłam odruchowo
-Nie obchodzi mnie to czy masz zły humor, czy źle się czujesz lub jak bardzo ci się nie chce, ósma wieczorem wychodzimy- powiedział szybko i odszedł zostawiając mnie samą z mnóstwem pytań.
Po co? Po co mam z nim wychodzić? Okey nie ukrywam, że jestem ciekawa i że za każdym razem kiedy tylko widzę tego rudowłosego chłopaka to serce zaczyna mi szybciej bić, ale on jest szalony, niebezpieczny, nieprzewidywalny, i jest psychopatą, który zabił swoją matkę mam wymieniać dalej? Co nie zmienia faktu, że nie można oderwać od niego oczu. Nie, nie mogę. Na miłość boską o czym ja myślę? Dobra, nieważne. Pójdę. Raczej nic mi nie będzie jeśli będę trzymać się planu.
CZYTASZ
Darker Side~Jerome Valeska~Gotham
ActionCiemność i mrok czy sielanka i zwyczajne życie. Lepiej żyć sprawiedliwe i dobrze, ale ukrywać i dusić w sobie prawdziwe ja? Czy może dać się ponieść i być sobą? Sama sobie czasami zadaje to pytanie. Opowiadanie na podstawie serialu Gotham. Oczywiści...