~10~

115 6 1
                                    


Asfaltówką przez las jechaliśmy jeszcze może z 15 minut? Potem wreszcie wyjechaliśmy na główną drogę prowadzącą do miasta. Do miasta? Po co mielibyśmy jechać do miasta? Może naprawdę powinnam chrzanić ten cały plan i postarać się uciec? Nie, przecież to głupie rudzielec mi nie pozwoli.

-Więc... Miasto?- zapytałam

-Tak- mruknął

-Możesz z łaski swojej powiedzieć co będziemy robić? - zapytałam zniecierpliwiona.

- Coś co ci pomoże- powiedział tajemniczo.

Westchnęłam głośno i odwróciłam się w stronę okna.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła słońce.

Czy on może przestać do mnie mówić kochanie itp. Bo moje serce zaraz jasny szlak trafi?!

- Do którego i tak trafisz..- powiedziałam pewna siebie, ale zaraz się skarciłam bo nie wiedziałam jaka może być reakcja chłopaka.

- A ty razem ze mną- puścił mi oczko, a ja poczułam pewien niepokój.

- Idiota- powiedziałam po nosem myśląc, że nie słyszy.

- Zadziwia mnie twoja pewność siebie Bennet wiesz? Zawsze jesteś taka pewna siebie? Uwielbiam jak się złościsz, ale swoje komentarze zostaw w swojej ślicznej główce dobra?- powiedział pół żartem pół serio.

~~~~~~~~

Właśnie zaparkowaliśmy w samym środku centrum miasta. Co było bardzo dziwne bo przecież w telewizji nie mówili o niczym innym niż wielka ucieczka szalonych morderców z Arkham. Zapewne podali wizerunki przestępców, więc każdy wiedział jak wygląda Jerome. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Pomimo, że ludzie wiedzieli o psychopatach na wolności centrum tętniło życiem. Było mnóstwo  ludzi. Może po prostu już się przyzwyczaili. Chociaż to pierwszy raz od kilkudziesięciu lat kiedy udało zbiec się komuś z Arkham.

- Załóż kaptur- rzucił chłopak odpinając pasy i również narzucając na włosy kaptur.- Unikaj wzroku innych przecież nie chcemy problemów prawda?- zapytał, a ja uśmiechnęłam się sztucznie i zakryłam się kapturem. Wyszliśmy z auta i przeszliśmy na chodnik. Nagle poczułam ciepłą, dużą rękę chłopaka, która oplotła się wokół mojej.

-Co robisz?- zapytałam trochę przestraszona.

- Mniejsze szanse, że ktoś nas rozpozna- powiedział szczerząc się jak zawsze. Pociągnął mnie za sobą, a ja poszłam za nim. Szliśmy za rękę, blisko siebie, nie patrząc za bardzo na ludzi. Równie dobrze mogłabym teraz puścić jego rękę i zacząć wydzierać się na pół ulicy, że to ten przestępca ze szpitala, ale czemu tego nie robiłam? Nie mam pojęcia. Coś kazało mi iść razem z nim.

- Podoba ci się co?- znów pojawił się głos w głowie.

- Dlaczego nie uciekniesz? To twoja wielka szansa!

- Nie zrobisz tego! Bo wolisz iść z nim! Dobry wybór tak trzymaj! Już niedługo!

Zacisnęłam powieki i lekko potrząsnęłam głową. Razem z Jeromem przyspieszyliśmy kroku. Zaczęło lekko padać i znaczniej się ochłodziło. Przeciskaliśmy się między ludźmi ze spuszczonymi głowami. Na końcu drogi skręciliśmy w dosyć wąską ciemną uliczkę. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach, na betonie leżały puste kartony i śmieci a, przy ścianie stał po brzegi wypełniony duży śmietnik. Przystanęliśmy przy nim, a Jerome puścił moją rękę po czym zaczął wspinać się po wąskiej drabince na sąsiedniej ścianie.

- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz do cholery!?- powiedziałam zdenerwowana.

- Nie marudź i wchodź- powiedział będąc już na górze.

Darker Side~Jerome Valeska~GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz