Asfaltówką przez las jechaliśmy jeszcze może z 15 minut? Potem wreszcie wyjechaliśmy na główną drogę prowadzącą do miasta. Do miasta? Po co mielibyśmy jechać do miasta? Może naprawdę powinnam chrzanić ten cały plan i postarać się uciec? Nie, przecież to głupie rudzielec mi nie pozwoli.-Więc... Miasto?- zapytałam
-Tak- mruknął
-Możesz z łaski swojej powiedzieć co będziemy robić? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Coś co ci pomoże- powiedział tajemniczo.
Westchnęłam głośno i odwróciłam się w stronę okna.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła słońce.
Czy on może przestać do mnie mówić kochanie itp. Bo moje serce zaraz jasny szlak trafi?!
- Do którego i tak trafisz..- powiedziałam pewna siebie, ale zaraz się skarciłam bo nie wiedziałam jaka może być reakcja chłopaka.
- A ty razem ze mną- puścił mi oczko, a ja poczułam pewien niepokój.
- Idiota- powiedziałam po nosem myśląc, że nie słyszy.
- Zadziwia mnie twoja pewność siebie Bennet wiesz? Zawsze jesteś taka pewna siebie? Uwielbiam jak się złościsz, ale swoje komentarze zostaw w swojej ślicznej główce dobra?- powiedział pół żartem pół serio.
~~~~~~~~
Właśnie zaparkowaliśmy w samym środku centrum miasta. Co było bardzo dziwne bo przecież w telewizji nie mówili o niczym innym niż wielka ucieczka szalonych morderców z Arkham. Zapewne podali wizerunki przestępców, więc każdy wiedział jak wygląda Jerome. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Pomimo, że ludzie wiedzieli o psychopatach na wolności centrum tętniło życiem. Było mnóstwo ludzi. Może po prostu już się przyzwyczaili. Chociaż to pierwszy raz od kilkudziesięciu lat kiedy udało zbiec się komuś z Arkham.
- Załóż kaptur- rzucił chłopak odpinając pasy i również narzucając na włosy kaptur.- Unikaj wzroku innych przecież nie chcemy problemów prawda?- zapytał, a ja uśmiechnęłam się sztucznie i zakryłam się kapturem. Wyszliśmy z auta i przeszliśmy na chodnik. Nagle poczułam ciepłą, dużą rękę chłopaka, która oplotła się wokół mojej.
-Co robisz?- zapytałam trochę przestraszona.
- Mniejsze szanse, że ktoś nas rozpozna- powiedział szczerząc się jak zawsze. Pociągnął mnie za sobą, a ja poszłam za nim. Szliśmy za rękę, blisko siebie, nie patrząc za bardzo na ludzi. Równie dobrze mogłabym teraz puścić jego rękę i zacząć wydzierać się na pół ulicy, że to ten przestępca ze szpitala, ale czemu tego nie robiłam? Nie mam pojęcia. Coś kazało mi iść razem z nim.
- Podoba ci się co?- znów pojawił się głos w głowie.
- Dlaczego nie uciekniesz? To twoja wielka szansa!
- Nie zrobisz tego! Bo wolisz iść z nim! Dobry wybór tak trzymaj! Już niedługo!
Zacisnęłam powieki i lekko potrząsnęłam głową. Razem z Jeromem przyspieszyliśmy kroku. Zaczęło lekko padać i znaczniej się ochłodziło. Przeciskaliśmy się między ludźmi ze spuszczonymi głowami. Na końcu drogi skręciliśmy w dosyć wąską ciemną uliczkę. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach, na betonie leżały puste kartony i śmieci a, przy ścianie stał po brzegi wypełniony duży śmietnik. Przystanęliśmy przy nim, a Jerome puścił moją rękę po czym zaczął wspinać się po wąskiej drabince na sąsiedniej ścianie.
- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz do cholery!?- powiedziałam zdenerwowana.
- Nie marudź i wchodź- powiedział będąc już na górze.
CZYTASZ
Darker Side~Jerome Valeska~Gotham
AkcjaCiemność i mrok czy sielanka i zwyczajne życie. Lepiej żyć sprawiedliwe i dobrze, ale ukrywać i dusić w sobie prawdziwe ja? Czy może dać się ponieść i być sobą? Sama sobie czasami zadaje to pytanie. Opowiadanie na podstawie serialu Gotham. Oczywiści...