Epilog.

4K 198 156
                                    


> hej! Na samym dole mała niespodzianka dla Was <3 *-* 
            > mam nadzieję, że się spodoba to co przygotowałam *-*




Dla Taehyunga mieszkanie z Jungkookiem było jak istny sen. Nigdy nie spodziewał się, że byłby w stanie funkcjonować z kimś tak dobrze. Przede wszystkim, przez te parę dni dowiedział się o Jeonie między innymi, że chłopak jest skłonny do kompromisów. Nie stawiał na swoim, zawsze ważne dla niego było zdanie Kima nawet w przypadku, gdy rozważali nad błahostką. Ciągle też powtarzał, że teraz mieszkanie jest ich wspólne, że Tae ma się czuć jak u siebie w stu procentach, nawet jeśli chodzi o wystrój. Takimi słowami rozczulał Taehyunga do granic możliwości.

Urocze zachowanie młodszego nie sprawiło jednak, że przestał się nad nim znęcać. Przez to ze Jeon od kilku dni odmawiał wszelkich zbliżeń poza przytulaniem i pocałunkami, które swoją droga kończył zbyt szybko, tłumacząc się stanem zdrowia swojego ukochanego. Przecież nie chciał mu zrobić żadnej krzywdy. O ile na początku rzeczywiście miało to sens, tak po tygodniu, kiedy jedyną pamiątką okazał się być wadzący gips, Taehyung miał wrażenie, że wybuchnie z frustracji.

Dla Jungkooka czas spędzony z Taehyungiem pod jednym dachem zdawał się być najgorszą karą z możliwych. Kim praktycznie cały czas, świadomie bądź nie, testował jego wytrzymałość. Kiedy razem przygotowywali posiłek starszy dotykał go nieznacznie lub eksponował swoje ciało. Nie był w tym nachalny, ale zmysłowy co doprowadzało Jeona do białej gorączki.

Tego dnia było tak samo. Wspólnie zjedzone śniadanie, chwila wspólnego relaksu przed telewizorem i parę biznesowych telefonów. Kook jeszcze jakoś dawał sobie radę. Najgorsze były momenty, kiedy na zbyt długi czas wbijał spojrzenie w blondyna. W jego szczupłe, odkryte uda lub ramiona, które czasem lubiły „same" się odkrywać. Wtedy Jeon miał ochotę wręcz rzucić się na starszego, aby skosztować jego karmelowej skóry, tak miękkiej w dotyku. Za każdym razem jednak powstrzymywał się resztkami sił, mając na uwadze stan zdrowia ukochanego. Bał się, że mógłby zrobić mu krzywdę, że w którymś momencie zbyt mocno zacisnąłby palce lub bardziej uszkodził usztywnione ramię.

Codziennie po przyrządzonym wspólnie obiedzie wychodzili na długi spacer, zahaczając o pobliską kawiarnię. Jungkook starał się pomagać Kimowi zawsze, kiedy ten tego potrzebował, co nie raz było jedynie perfidnie zaplanowaną pułapką.

Tak też było tego wieczoru, kiedy Kook zajęty przygotowywaniem kanapy na zaplanowany seans filmowy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z kuchni. Nie zastanawiając się długo od razu ruszył w stronę starszego, który chcąc przygotować przekąski uparł się, że da radę sam.

Wchodząc do pomieszczenia Jungkook prawie dostał ataku serca, na widok jaki go tam zastał. Spodziewał się krwi i łez, jednak to co zobaczył przebiło wszelkie jego wyobrażenia.

Taehyung siedział na kuchennym blacie, w jego za dużej koszulce z lekko rozchylonymi udami. W zdrowej dłoni trzymał kolejną szklankę, której poprzedniczka skończyła swój żywot na podłodze. Wyraz jego twarzy przywodził na myśl wygłodniałe zwierzę.

- Jeśli w tej chwili się mną nie zajmiesz roztrzaskam ci wszystkie naczynia. – powiedział niskim głosem, przywołując na skórę młodszego ten charakterystyczny dreszcz. Kook stał jeszcze przez dłuższą chwilę w bezruchu, rozważając wszystkie za i przeciw. Ruszył się z miejsca dopiero kiedy Kim zamachnął ręką, wtedy w sekundę zmniejszył dzielący ich dystans. Złapał za wyciągniętą w górę rękę starszego, drugą układając na ciepłym udzie, zaciskając na nim lekko palce. Taehyung jak na zawołanie oplótł nogi wokół bioder bruneta bojąc się, że ten może mu uciec w każdej chwili.

Little Dangerous | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz