16

209 39 31
                                    

Yoongi nie miał pojęcia dlaczego się stresował

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Yoongi nie miał pojęcia dlaczego się stresował. Taki się już obudził. Zestresowany, z walącym sercem i bólem gdzieś w okolicy żołądka, co chyba nie zwiastowało nic dobrego. Potarł mocno kark, a potem twarz starając się pozbyć resztek snu i uspokoić trochę oddech. Był cały spocony i lepki, a piżamowa koszulka kleiła mu się do pleców, chociaż w domu nie było jakoś gorąco.

To była zła noc, z urwanym, ciężkim snem, chociaż tak naprawdę nic mu się nie śniło. A przynajmniej nic konkretnego, co zostałoby w pamięci po obudzeniu. Pamiętał tylko echa jakiejś rozmowy, urwane zdania i im bardziej się na nich skupiał, tym bardziej rozmywały się jak dym w świetle bladego poranka, który widział już zza szczelnie zasłoniętych, ciemnych kotar.

Śpiący na posłaniu obok Jin, poruszył się niespokojnie i przeturlał na drugi bok, nic sobie nie robiąc z kryzysu przyjaciela, który z cichym stęknięciem podniósł się z podłogi.

- Idę do kuchni - mruknął pod nosem Yoongi, chociaż dobrze wiedział, że nawet jeśli chłopak się obudził to i tak miał to gdzieś.

To był ich prawie ostatni dzień w Jukrim. Yoongi uświadomił to sobie, omiatając wzrokiem posprzątany salon i korytarz, który było z niego widać. Wszystko lśniło czystością i musiał przyznać, że był z nich nawet dumny. Dość szybko im poszło i gdyby zostawili Jimina samego to pewnie siedziałby tutaj sam do grudnia, a może i dłużej. Chociaż Yoongi nie był pewien, czy byłaby to taka straszna sprawa. Miałby dom sam dla siebie, nie musiałby stresować się szukaniem pracy na pół etatu, studiami, mógłby spotykać się codziennie z Hoseokiem i chodzić z nim na ryby. Dla Yoongiego brzmiało to trochę jak wygrana w loterię. Wyszedł na korytarz i skierował się do kuchni, zgarniając przy okazji spodnie i koszulkę z otwartej walizki, którą zostawił dzień wcześniej przy drzwiach.

Musiało być dość rano, bo światło, które sączyło się przez przeszklone drzwi wejściowe, było jakieś mętne. Rozmyte, a maleńkie drobinki kurzu, który wciąż unosił się w całym domu, ledwie unosiły się nad podłogą. Było dla nich jeszcze za zimno, bo słońce nie zdążyło nagrzać im jeszcze powietrza w przesmyku. Yoongi stłumił ziewnięcie i wolno, noga za nogą udał się do lodówki, w której tradycyjnie nic nie znalazł. Oparł się o nią i wyjął komórkę z kieszeni jeansów, które trzymał w dłoni.

- Szósta? - jęknął, patrząc na godzinę. W wakacje miał zasadę, że najwcześniej wstawał o dziewiątej i to nie codziennie, więc szósta rano wydawała się mu czystym bluźnierstwem. Przez chwilę debatował, czy ubrać się, czy może jednak wrócić do łóżka, ale decyzja została podjęta za niego, bo Hoseok wysłał mu smsa.

- Przyjdźcie na śniadanie jak wstaniecie. Zaczynam zmianę - przeczytał na głos, a potem jeszcze raz w głowie.

Znał chłopaków i wiedział, że nie wstaną tak prędko i jeśli miał być szczery, to sms rozbudził go na dobre. Nie zaśnie, wiedział o tym. Wychylił się i spojrzał na spokojną twarz Jina, którą widział przez szparę między drzwiami a framugą, a potem znów spojrzał na komórkę. Niecałe dziesięć minut później był już w drodze chociaż nie do końca wiedział gdzie powinien iść. Jakoś nigdy nie spytał się Hoseoka gdzie konkretnie pracuje i jak tam dojść, a pytanie teraz wydawało mu się trochę głupie, bo szedł sam i nikogo ze sobą nie zabrał i wyglądało to trochę jakby bardzo mu zależało, a Yoongi nie lubił wychodzić na osobę zbyt entuzjastyczną i w jakiś sposób zdesperowaną. Zatrzymał się nawet kilka razy po drodze, zastanawiając się, czy dobrze robi i czy może jednak nie wrócić, i poczekać na resztę, ale w końcu się poddał. Bo jeśli miałby być szczery to był też trochę samolubny i jeśli istniała szansa żeby spotkać Hoseoka sam na sam, to postanowił ją wykorzystać. Zatrzymał się przy skrzyżowaniu niedaleko sklepu zastanawiając się gdzie powinien iść dalej.

✔homecoming | Minjoon | YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz