Jimin nie potrafił zasnąć. Nie pomogło nawet piwo wypite z Taehyungiem na ganku i kolejne skończone, kiedy siedział już sam, zapatrzony w otaczającą go ciemność. Początkowo alkohol przyjemnie rozluźnił jego napięte od pracy mięśnie i cichym buczeniem w głowie odgrodził go od szumiącego tajemniczo lasu i uciążliwego brzęczenia chmar cykad, które chyba złośliwie zajęły miejsce na drzewach znajdujących się najbliżej jiminowego domu. Magiczna moc alkoholu działała wtedy całkiem nieźle, jednak po zimnym prysznicu, kiedy Jimin już miał zamykać drzwi swojego starego pokoju, by położyć się spać, piwne rozanielenie opuściło go nagle, ustępując miejsca niepokojowi.
Na początku próbował go ignorować, spychając gdzieś w kąt, między niechlujnie porozrzucane rzeczy, piętrzące się w nierównych stosikach obok walizki. Miał nawet wrażenie, że to działa i udało mu się odpędzić dziecinne, głupie lęki. Jednak, kiedy w końcu nadszedł moment zgaszenia lampki, moment, z którym Jimin wcale nie zwlekał, wynajdując sobie tysiące małych, nieważnych zajęć, niepokój powrócił.
Chłopak zawahał się, obracając w palcach włącznik światła, nie mogąc się zdecydować, czy przełączyć pstryczek. Spanie przy zapalonym świetle wydawało mu się nie najgorszym pomysłem, dopóki nie pomyślał o chmarze komarów, które tylko czyhają, żeby dostać się do środka, a o spaniu przy zamkniętym oknie nie było nawet mowy. Niechętnie otworzył okno, wyłączył światło i szybciej niż sam by się po sobie spodziewał, wskoczył na materac, okrywając się szczelnie kołdrą.
Było tak cicho. Okiennica lekko poruszała się na wietrze; w oddali, pewnie gdzieś w lesie, zaskrzeczał przeraźliwie jakiś ptak. Jimin miał wrażenie, jakby czas się zatrzymał, jakby był w momencie przerwy istnienia świata.
Dom nie wydawał żadnych dźwięków. Wydawał się oddychać, jakby spał spokojnym snem. Chłopak sam poczuł, że powoli zaczyna się rozluźniać. Ból w karku, który rano wydawał się zwykłym zmęczeniem mięśni, przetrenowaniem, w ciągu dnia zdążył ewoluować w pierwszorzędny paraliż, który nijak nie pozwalał podnieść mu głowy bardziej niż do pionu, teraz wydawał się mijać, przypominając jeszcze o swoim istnieniu lekkim mrowieniem. Ale było lepiej. W ogóle było lepiej.
Przez chwilę leżał, zasłuchany w ciszę. Brzmiała zupełnie inaczej niż w Seulu, ale już nie tak strasznie, jak na początku. Pomału zaczynał przyzwyczajać się do dźwięków lasu, braku jednostajnego warkotu samochodów z odległej autostrady, elektrycznego buczenia zepsutej latarni stojącej obok okna jego pokoju. Było naprawdę cicho. I pierwszy raz od długiego czasu spokojnie.
Jimin rozejrzał się wokół. Pusty pokój stopniowo rozświetlał się światłem, nie był pewny, gdzie znajduje się jego źródło, ale wydawało się, że jego moc powoli staje się coraz silniejsza. Światło, które wypełniało pomieszczenie nie stawało się przez to rażące, ani nie paliło jego skóry. Powoli zaczął rozróżniać poszczególne kształty ascetycznie urządzonego wnętrza. Za oknem, którego nie przesłaniały zasłony, las falował delikatnie, nadal tonąc w mroku.
CZYTASZ
✔homecoming | Minjoon | Yoonseok
Fanfic[Skończone] Powroty do domu nigdy nie są łatwe. Powroty do osób i zdarzeń zakopanych gdzieś na dnie wspomnień nie zawsze okazują się sentymentalną podróżą. O przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć i spotkaniach, do których nigdy miało nie doj...