Rozdział 11

336 20 3
                                    

Minęły dwa dni od ostatniego wydarzenia w szkole. Od tamtej pory nie wychodziłam z pokoju. Czułam się jak gówno. Byłam zażenowana tą sytuacją. Jak ja w ogóle mogłam sobie na coś takiego pozwolić? Dlaczego tak bardzo przejęłam się tą całą Sarą? Przecież tylko się całowaliśmy z Niallem, a to nie robi z nas pary. Tylko dlaczego całował się ze mną gdy ma dziewczynę? No tak w końcu to Niall Horan. Nowy Niall Horan. Ten sławny i bezuczuciowy Niall Horan. A już myślałam, że się zmienił, że wrócił stary on. Jestem taka naiwna i głupia.

- Amy? - Usłyszałam głos brata.

- Odejdź, jeśli życie Ci miłe! - Krzyknęłam, rzucając w niego poduszką.

- Ej luzik siostra ja tylko sprawdzam czy żyjesz. - Usiadł na moim łóżku, podając mi poduszkę.

- Jak widzisz żyje. Czy możesz już iść?

- Może czegoś potrzebujesz? - Zapytał z troską w głosie.

- Jedyne czego potrzebuję to spokoju. Proszę Ethan idź sobie.

- Dobrze już dobrze. - Ucałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.

Ethan

- I co powiedziałeś jej o tym artykule? - Zapytała mama.

- Nie mogłem... I tak już wygląda źle, nie mogłem jej jeszcze bardziej dołować.

- Ethan ona musi się o tym dowiedzieć! - Podniosła głos mama. - Lepiej, żeby dowiedziała się od nas niż z jakiegoś innego źródła.

- To idź i jej to powiedz! Ja nie potrafię! - Krzyknąłem.

- Ja też nie. - Westchnęła. - Może trzeba porozmawiać z Niallem? Niech nam to wszystko jakoś wyjaśni.

- Ta, ja już sobie z nim porozmawiam.

- Tylko nie rób żadnych głupstw. Nie potrzeba nam więcej afer.

Wyszedłem z salonu i wyciągnąłem telefon z kieszeni, wykręcając numer Lily. - Hej, potrzebuję adres Nialla. Czy mogłabyś mi go wysłać? - Powiedziałem cicho do słuchawki. - Dzięki. - Rozłączyłem się, chowając telefon do kieszeni. - Mamo ja wychodzę. Będę wieczorem. - Powiedziałem, zamykając drzwi. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Zacisnąłem palce mocno na kierownicy ze złości. Byłem tak wkurwiony na tego chuja przez, którego moja mała siostrzyczka teraz cierpi. Nie wiem dokładnie co tam się wydarzyło. Jedynie tyle co powiedziała mi Lily i co przeczytałem w gazecie. To wystarczy, żeby poobijać mu ryj. Widać jak sława zmienia ludzi. Już zapomniał, że znają się z Amy od urodzenia i, że oboje wskoczyli by za sobą w ogień. - Sukinsyn. - Powiedziałem pod nosem, zatrzymując się na podjeździe. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.

- Cześć, potrzebujesz czegoś? - Zapytał mulat stojący w drzwiach.

- Szukam Nialla, podobno powinienem go tu znaleźć.

- Tak jasne, wejdziesz?

- Dzięki. - Wszedłem za chłopakiem do środka.

- Niall, masz gościa. - Zawołał mulat wchodząc do salonu.

- Znamy się? - Zapytał blondyn, na co się zaśmiałem.

- Ta, Ethan.

- Ethan? Ah, Ethan Adams. Siema stary. - Wystawił rękę w moją stronę. Ale nie odwzajemniłem powitania. - Potrzebujesz czegoś? - Zapytał zabierając rękę.

- Tak w sumie to tak. - Powiedziałem z uśmiechem i walnąłem go moim lewym sierpowym prosto w nos. Chłopak upadł na podłogę a z nosa polała się krew. - To za Amy. - Próbował podnieść się na nogi ale kopnąłem go w brzuch. - To za każde wylane jej łzy. Jeszcze raz ją tkniesz skurwielu a przysięgam, że będą cię fanki odwiedzać na cmentarzu. - Splunąłem na niego. - Miło było Cię znowu zobaczyć. - Powiedziałem z uśmiechem, wychodząc z salonu. - Co tu się kurwa stało? - Usłyszałem głos mulata za sobą.

//

Przepraszam za długość rozdziału i za to, że musiałyście tyle czekać :(
Mam nadzieję, że choć rozdział jest krótki to przypadnie wam do gustu :)

Przypominam o możliwości informowania o nowych rozdziałach. Wystarczy napisać tutaj lub na twitterze.

tt - givee_me_loveee

Dark LightWhere stories live. Discover now