Rozdział 50

411 11 49
                                    

Dylan POV

Poprzedniego wieczoru trochę zabalowałem i obudziłem się nad ranem w domu, którego nie znałem. Normalnie bym się tym nie przejął, no ale wypadało być na swoim własnym zakończeniu szkoły. W końcu jestem dumny z tego, że przeżyłem ten pierdolnik bez licznych obrażeń.

– Kurwa mać, nigdy więcej – powiedziałem rozmasowując bolący kark. Siedziałem za kółkiem samochodu, to było lekko nieodpowiedzialne, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.

Wróciłem się przespać, starzy nie zadawali pytań, chociaż powitałem ich głośnym okrzykiem.

– Dylan, wstawaj. Masz dzisiaj zakończenie roku.

– Olivia? – Przetarłem oczy, ale nie widziałem uroczej brunetki a swoją matkę, westchnąłem głośno. – Mamo...

– Porozmawiaj z nią jeśli ci się podoba.

– Ona kocha Stylesa, przy nim jestem nikim – westchnąłem cicho. – Wyjdź już.

– Zbieraj się. – Kobieta wyszła, a ja wyciągnąłem z szafki nocnej tabletki w woreczku i połknąłem je. Chwile później byłem już w znacznie lepszym nastroju.

Zapaliłem papierosa, wypiłem energetyka, ubrałem w miarę eleganckie ubrania. W kuchni panowało zamieszanie, cała rodzina siedziała przy stole. Zapłakana matka, która nie mogła uwierzyć, że jej pierworodny kończy już szkołę, rozczulała się nad starymi zdjęciami, które gdzieś znalazła. W tym czasie mój zirytowany ojciec (miał racje, bo jak można było tak przeżywać głupie zakończenie szkoły) poganiał ją. Była jeszcze tam moja młodsza siostra, którą ignorowałem.

Pojechaliśmy dwoma samochodami, bo nie miałem zamiaru się do nich przyznawać. Oczywiście wzbudziło to jeszcze większą histerię mojej matki, no ale cóż. Nie moja wina, że kobieta jest niestabilna.

– No witam – usłyszałem głos gospodyni wczorajszej imprezy. – Mam nadzieje, że oferta aktualna.

– A mogłabyś ją przypomnieć?

– Mieliśmy pójść na randkę.

– Ah no tak. Dziwki, koks, firefox, to lubię. Odezwę się później.

Oczywiście, że się nie odezwę.

Wszedłem na sale, gdzie panowało jakieś zamieszanie, od którego bolała mnie już głowa. Dlaczego ja się na to zgodziłem?

– Dylan, ty kurwiu. – Nie rozpoznałem głosu, ale podejrzewałem, że szykują się kłopoty. Jak to jakiś zazdrosny chłopak to niech lepiej pilnuje swojej panny.

– Styles, mordo. Co tam, stary? – Ale to nie był zazdrosny chłopak, to był chłopak, o którego to ja byłem zazdrosny.

– Jakie mordo?! Jakie stary?! Gdzie jest, kurwa, Olivia?

– Jak to, kurwa, gdzie?! Miałeś jej pilnować! Miałeś o nią dbać! Kurwa, Styles! Taka dziewczyna jak Olivia od ciebie spierdoliła?! Pojebało cię?! Jak mogłeś do kurwy, do tego dopuścić?! – Brunet spojrzał na mnie jak na debila, chyba pierwszy raz dałem się ponieść. To wina tych tabletek, za wcześnie je wziąłem.

– Skończ pierdolić i powiedz, gdzie jest Olivia. To nie jest śmieszne.

– A skąd ja mam wiedzieć? To twoja dziewczyna.

– Nie wiem skąd. Jesteście przyjaciółmi, łączy was dziwna relacja, której nie zrozumiem, ale mogę się domyślać, że chcesz ją tylko przelecieć. – Kilka słów za dużo. Popchnąłem tego lalusia, jak on śmiał tak mówić o Olivii!

– To nie jest, kurwa, rzecz, kocham ją mocniej niż ty!

– To wielka szkoda, że ona cię w żaden sposób nie kocha. I wiesz co? Nawet ostatnio mówiła, że ją irytujesz. – Przemilczałem to, bo to mogła być prawda. – To nie wiesz gdzie jest?

– Bo co?

– Bo, kurwa, zostawiła list, że leci do pierdolonego Nowego Jorku.

– Harry, chodź! Zaraz gramy! – Dobrze, że między nami pojawił się Tomlinson, bo piękna morda Harry'ego byłaby chyba obitą mordą. Spojrzał na mnie z wyrzutem i odszedł.

Wyciągnąłem telefon i z ulubionych numerów wybrałem jedyny numer z listy. Zadzwoniłem chyba z milion razy do niej, ale za każdym razem telefon był wyłączony.

– Kurwa mać! – krzyknąłem w ekran telefonu powodując dziwny wzrok przechodzących obok mnie ludzi. Pobiegłem do łazienki wziąć tabletkę, bo czułem jak przestają działać.

Na szczęście nikogo nie było i udało mi się zaaplikować środek. Patrz Olivia, do jakiego stanu mnie, kurwa, doprowadziłaś.

Poszedłem na sale i zająłem miejsce koło chłopaków. Ceremonie rozpoczął dyrektor od swojej typowej gadki, że to był ciężki rok bla, bla, bla. Dawaj mi świadectwo i mnie nie ma.

Potem na scenę weszło pieprzone One Direction i Niall pierwsze co zrobił to zapytał czy ktoś widział Harry'ego, bo im się zgubił. Nic nowego. Ktoś krzyknął, że stoi na korytarzu. Horan poszedł to sprawdzić i wrócił ciągnąć za rękę Stylesa.

– Nagrywajcie to gówno! – Ktoś krzyknął z trybun. Nagle kilkadziesiąt osób podniosło telefony. Co za idioci.

Ja też wyjąłem, ale po to by pograć w Candy Crush a nie żeby marnować pamięć na tych debili. Coś tam ktoś mówił, później zaczęli śpiewać, później przerwali i znowu podniosło się zamieszanie, gdy po jakiejś piosence Harry zszedł za sceny i kierował się do wyjścia. No takiej komedii to ja przegapić nie mogłem. Louis wybiegł za nim, ale Styles go tylko odepchnął i kazał spierdalać. Mówił, że to wszystko jest jego wina, bo zranił Olivię. Tego to już, kurwa, za wiele.

– W jaki sposób ją zraniłeś?! – krzyknąłem, gdy wychodził ze szkoły.

— Nie twój zajebany interes.

– Mój, Styles! Mój jak chuj! Wpierdoliłeś się kiedy była szczęśliwa i przez ciebie wyjechała!

– Myślisz, że tego chciałem?! Znowu ją zranić?!

– Nie wiem, Styles, ale ty tylko ją ranisz i ściągasz kłopoty! Powinna dawno cię wyrzucić ze swojego życia i nigdy nie wpuszczać i mam pieprzoną nadzieje, że już więcej tego błędu nie popełni! – Brunet spojrzał na mnie i wyszedł z budynku, wybiegłem za nim. – A ty gdzie się, kurwa, wybierasz, gdy do ciebie mówię?!

– Do Nowego Jorku odzyskać moją Olivię!

Koniec 1 części

Nie mam pojęcia co napisać w takiej chwili. Na pewno się nie żegnamy, jestem w trakcie pisania pierwszego rozdziału drugiej części. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że będzie ona pisana w trzeciej osobie, rozdziały będą dłuższe i wszystko, włącznie z bohaterami, ewoluuje. Co do tej, jestem średnio zadowolona i nigdy pewnie nie będę w stu procentach zadowolona, bo wiem, że mogłam to napisać lepiej, ale każdy się uczy na błędach.

To koniec tej części, ale nie koniec tej historii. Co będzie dalej? Przyszłość pokaże ;)

Teraz mogę Was zaprosić na moje inne opowiadanie na Wattpadzie. Głównym bohaterem jest Niall Horan, który jest prezesem jednej z najlepiej prosperujących firm w kraju, a jego największą wadą jest niestabilność i poczucie braku szacunku do innych. Na jego drodze stanie Mia Adams, której niewyparzony język i brak hamulców zmienią wszystko.... Jak potoczy się ta historia? Przeczytajcie a się dowiecie ;)

olivia || harry styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz