Rozdział 25

299 16 23
                                    

#olivia_ff na twitterze

Nie chciałam się w to bawić. W żadne trójkąciki i bitwy o chłopaka. Wolałam odsunąć się w cień. Dlatego tego samego wieczoru wyprowadziłam się od Harry'ego. Na dobre.

Całą niedziele widziałam jak Styles próbuje się mnie dodzwonić, ale nie odbierałam telefonu. Wyłączyłam go, wyłączyłam internet, telewizor. Wiedziałam, że muzyk wraca w poniedziałek rano. Wiedziałam, że prędzej czy później mnie znajdzie i będzie żądał wyjaśnień. Ale na razie musiałam odciąć pępowinę.

W szkole unikałam wszystkich ludzi. Dosłownie. Wzięłam wszystkie książki z samego rana i chodziłam z nimi od klasy do klasy. Nie chciałam z nikim rozmawiać jak długi jak było to możliwe.

– Olivia – usłyszałam damski głos.

– Czego chcesz?

– Grzeczniej może?

– Może nie.

– Mam nadzieje, że nie wzięłaś moich słów do siebie.

– Których niby?

– Tych, gdy powiedziałam, że nie jesteś poważną konkurencją dla mnie.

– Ty chyba o sobie mówiłaś.

– Oj przestań, złotko. Każdy wie, że jestem pierwszą dziewczyną Harry'ego i nie zerwaliśmy, gdy wyjechałam na wymianę.

– Może ty jesteś jego pierwszą dziewczyną, ale to ja jestem jego pierwszą miłością – powiedziałam i odeszłam.

– Szmata! – Usłyszałam za sobą.

– Tak?! Myślałam, że masz na imię Samantha!

Samantha? Co to w ogóle za imię?

Wyszłam ze szkoły, ale nie wróciłam do domu. Pojechałam do Dylana. Wprawdzie jego nie było, ale jego mama mnie z chęcią przyjęła.

Wyłączyłam telefon, dając wcześniej znać Dylanowi, że na niego czekam. Wrócił dwadzieścia minut później.

– Co się stało, kocie? – zapytał od razu po przekroczeniu progu swojego pokoju.

– Samantha wróciła...– Rozbeczałam się.

– Ten długonogi lachociąg o blond włosach?

– Ten sam. – Zaczęłam jeszcze bardziej wyć.

– I Harry cię rzucił? – Pokręciłam głową. – To czemu beczysz?

– B-bo jestem głupia! I naiwna! Jak ja mogłam?! 

– Co mogłaś?

– Się w to wkopać?!

– Rozmawiałaś z nim? Cokolwiek?

– Nie...Po prostu się wyprowadziłam. Ale dalej mam jego kluczę. Już tylko tyle nas łączy. Do czasu aż zmieni zamki przez tą szmatę.

– Debilko – Dylan usiadł obok mnie i spojrzał mi prosto w oczy. – Harry cię kocha, mówi to wszędzie. Patrz. – Wyjął telefon z kieszeni i odpalił filmik. – Nawet w Irlandii.

– Nie mogłabym nie zapytać. Harry – zwróciła się do bruneta. – Co to za szczęściara, o której piszesz piosenki?

– Niesamowita kobieta. Kocham ją najbardziej na świecie i żałuje, że nie mogła być tu dzisiaj z nami. Ale jestem pewny, że na pewno to ogląda. Olivia, kochanie. Tylko nam kuchni nie spal z wrażenia. – Puścił oczko do kamery i się uśmiechnął.

– Wam kuchni? Mieszkacie razem?

– Tak, mieszkamy. Jest to poważny krok w naszej relacji, ale wiem, że to ta jedyna. Wszystko to kwestia czasu.

– To kiedy zaręczyny?

– Jesteśmy jeszcze bardzo młodzi, a do tej decyzji trzeba dorosnąć. Nawet jeśli wiem, że chciałbym spędzić z nią całe życie to wiele przed nami. Wiele wzlotów i upadków, musimy się wyszaleć zanim uwiniemy gniazdko.

Filmik się zakończył a Dylan schował telefon, a ja mimo to dalej wpatrywałam się w to samo miejsce.

– Czyli to ja zjebałam wszystko?

– Konkretnie twoja naiwność. Po co jej wierzyłaś?

– Bo wiem, że Harry był z nią szczęśliwy.

– Ale jest, wciąż jest, szczęśliwszy z tobą. Idź i napraw co zjebałaś.

– On nie będzie chciał mnie znać.

– Za bardzo cię kocha, typiaro. Idź do niego.

– Tak myślisz?

– Tak. Mogę cię nawet podwieźć.

– Przejdę się, pomyślę co powiem. Dzięki Dylan, jesteś najlepszym przyjacielem.

– Wiem.

Pożegnałam się z nim i jego mamą. Dom Winterhouse'a mieścił się kilka ulic od domu Harrego. Szłam ze słuchawkami na uszach i niespecjalnie patrzyłam przed siebie. Weszłam na przejście dla pieszych a chwile później nie czułam już nic.

Hej, hej

Jak się macie?

Jak myślicie, jak Harry zareaguje na tę sytuację?

Buziaki!

olivia || harry styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz