Rozdział 41

242 14 26
                                    

4/6 maratonu, sprawdź czy przeczytał*ś poprzedni

następny będzie około 21, a ostatni przed północą!

Trzy dni. Trzy cholerne dni czekałam na jakąkolwiek informacje co z moim chłopakiem. Z Londynu przyjechała mama Harry'ego, która tak jak ja, nie miała żadnej informacji od syna.

Po trzech długich dniach nadeszła informacja z Włoch. Adwokat Harry'ego wreszcie dotarł do swojego klienta. Przez video rozmowę dowiedzieliśmy się jak doszło do zatrzymania Harry'ego i Louisa. Wedle prawa włoskiego nie groziła im kara pozbawienia wolności, lecz co najwyżej grzywna. Gorzej z aspektami wizerunkowymi, bo na nich, jako osobach popularnych wśród młodzieży, bardzo się to odbije.

Mieli wrócić do kraju pojutrze. Gdybym uważała na lekcjach wiedzy o społeczeństwie to bym wiedziała dlaczego, a tak to tylko przytakiwałam.

– Gówniarz ma przekichane – powiedziała Anne po rozłączeniu z adwokatem. – Nie stresuj się, to źle wpłynie na twój stan.

Ah bo zapomniałam dodać, że Anne w końcu dowiedziała się o ciąży. W tej sytuacji nie miałam innego wyboru.

– Obrazisz się jak zabije twojego syna?

– Nie, pomogę ci. Połóż się może, blada jesteś.

– To normalne w moim przypadku, dość źle znoszę ciąże.

– Miejmy nadzieje, że później będzie lepiej.

– Ale mi się trafiło. Chłopak kryminalista i dziecko, które mnie zjada od środka.

– Nie martw się, Harry'emu się oberwie. Jak ma nie odczuć tego finansowo to na pewno odczuje od nas.

Dwa dni później dostałam wiadomość od prawnika Stylesa, że ich samolot wylądował. Nie miałam siły jechać na lotnisko, poprosiłam Anne żeby sama go odebrała. Byłam pewna, że doskonale wysuszy mu głowę.

Czekałam na nich siedząc w kuchni przy blacie. W głowie miałam plan co powiem chłopakowi, gdy go zobaczę.

Usłyszałam jak podjeżdżają, poderwałam się, gdy usłyszałam otwierane drzwi. Ale nie odrywałam wzroku od gazety. Słyszałam ciche rozmowy, kółka od walizki, skądkolwiek ta walizka się wzięła, bo z tego co wiem, Harry opuszczał ten dom bez bagażu. Drzwi wejściowe ponownie się otworzyły a chwile później zamknęły. Prawdopodobnie to była Anne, która postanowiła dać nam chwile dla siebie. Poczułam jak ktoś staje przede mną, ale nie mogłam podnieść głowy. Nerwowo trzymałam kąt gazety.

– Olivia – zaczął, ale nie zareagowałam. – Olivia, skarbie – powiedział już głośniej, ale ponownie go zignorowałam. – Olivia, do cholery!

Wstałam ze stołka i wyszłam ze swoją gazetą do salonu, rzuciłam ją o kanapę. Harry podążał za moim cieniem i w pewnym momencie chwycił mnie za rękę, powodując, że odwróciłam się w jego stronę. Miał zmęczone oczy, kilkudniowy zarost i nieumyte włosy. Patrzyłam na niego przez chwile aż w pomieszczeniu rozbiegł się dźwięk obitej mojej dłoni o jego policzek. Chłopak przymknął tylko oczy, ja za to w swoich miałam łzy. Przytulił mnie mocno a ja mimowolnie wtuliłam się w niego. Tak cholernie go kochałam mimo wszystko. Zaczęłam płakać, to było zdecydowanie spowodowane ulgą. Był tu, ze mną i mimo, że byłam na niego cholernie, wręcz kurwsko zła, to nie chciałam wypuszczać go ze swoich ramion.

– Zasłużyłem, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedział mi do ucha. Odsunęłam się by spojrzeć mu w oczy.

– Wiem jak bardzo.

– Czy ty rozmawiałaś z Sam?

– Nie? Czemu miałam z nią rozmawiać?

– Nieważne.

– Harry, o co chodzi?

– To jej wina, że wylądowaliśmy we Włoszech, że wzięliśmy to zioło. To wszystko ona.

– Ale co ona ma do tego?

– Ona jest źródłem moich problemów, od zawsze.

– Harry, mogę się o coś spytać?

– Nie schylałem się po mydło.

– Nie o to chodzi. Jak bardzo odczujesz karę?

– Mamy uderzenie w tył głowy i twoje w policzek zabolało bardziej.

– Harry...

– Planowałem kupić nowy samochód, ale chyba będę musiał teraz więcej pracować.

– Ale jak to? Zostawisz mnie z dzieckiem samą i pojedziesz w trasę? – Nie wiem czy to hormony, ale autentycznie się popłakałam. Zielonooki spojrzał na mnie z politowaniem.

– Żartowałem, słońce. Zanim nas złapali byliśmy na zakupach i mam coś dla ciebie.

– Powinieneś. Ale nowa torebka tego nie załatwi.

– A nowy diament? – Wyciągnął pudełeczko z walizki i uklęknął na jedno kolano przede mną.

Styles co ty odkurwiasz?

– Z całego serca cię przepraszam za moje zachowanie. Naprawdę, spierdoliłem.

– I to bardzo – powiedziałam z przytykiem w jego stronę.

– I wiem, że potrzebuje czasu żeby to naprawić. I nie martw się, to nie oświadczyny. Po prostu klękam tu przed tobą i obiecuje ci, że to więcej się nie powtórzy. Mimo, że mam dopiero te pieprzone dziewiętnaście lat to będę przy tobie i dziecku zawsze, bez odpałów takich jak ten. A ten pierścionek to symbol obietnicy. Nieważne jak się w przyszłości potoczy, nieważne gdzie będziemy, dopóki będziesz go nosić, będę najlepszą wersją siebie i będę zawsze cię kochać, nieważne co. A przede wszystkim będę w nas wierzyć.

olivia || harry styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz