Rozdział 2

246 19 1
                                    

O 12 kończyłem sprzątać swój pokój. Na podłodze nie poniewierały się już ubrania, naczynia, puste butelki, ani inne śmieci. Na biurku wszystko było poukładane, a łóżko zaścielone. Wszytko było tutaj gotowe.
Jeszcze tylko salon, kuchnia, przedpokój i schody, łazienka, stary pokój Gwiazdki (który wyglądał normalnie po przeprowadzce dziewczyny) i pokój rodziców.

1/7 zrobiona, czas na chwile przerwy.

Wziąłem do rąk 2 pełne worki na śmieci i poszedłem na dół. Spojrzałem na zegar w przedpokoju, 12:17, czyli nie tak źle.

Zajęło mi to tylko godzinę? Szybko, a ja myślałem, że wyszedłem z wprawy.

Zaraz po powrocie ze sklepu, zająłem się oczyszczaniem domu z wszechobecnego brudu, zaczynając od swojego pokoju.

Wyszedłem na zewnątrz wrzucić worki do pojemnika przed domem, po czym zapaliłem papierosa.

Ciekawe... jeszcze pół roku temu takie zachowanie byłoby dla mnie niedopuszczalne...

Z wciąż palącym się papierosem poszedłem do kuchni i nalałem sobie coli do szklanki. Napiłem się i wyszedłem tylnymi drzwiami na taras.

To teraz wezmę się za dolne piętro. Zacznę może od schodów, potem hall, łazienka, salon i kuchnia.

Zgasiłem niedopałek i wziąłem popielniczkę do środka żeby ją trochę wyczyścić. Kiedy szklana miseczka z napisem „tylko palacz zrozumie" schła już koło zlewu, a jej poprzednia zawartość wylądowała w koszu, ja wziąłem miotle i szmatkę i zabrałem się z powrotem za sprzątanie.

~-*-~
Całe dolne piętro udało mi się posprzątać w 4 godziny. Jedynymi śladami po poprzednim stanie pomieszczeń było 10 czarnych worków koło furtki i sterta naczyń w zlewie.

Zrobie sobie teraz przerwę do 17 i wezmę się za zmywanie, a potem pokój gościnny na górze.

Zegar w telefonie pokazywał: 16:34, więc miałem chwile czasu. Uznałem, że chyba powinienem coś zjeść, wyciągnąłem jedną bułkę i ser w plastrach. Zrobiłem sobie jedzenie i poszedłem do salonu po laptopa. Pogoda za oknem wyglądała zachęcająco, więc wyszedłem na tył domu, usiąść i zająć się czymś na internecie.

Poszukam jakiś ofert mieszkań.

Jak postanowiłem tak zrobiłem. Powoli jedząc kanapkę, przeglądałem jakieś OLX. Po jakiś 20 minutach znalazłem rozwiązanie mojej sytuacji.

Mieszkanie z balkonem
wymienię na dom!
Z dopłatą!

Odrazu pomyślałem, że to świetny pomysł.

A skoro posprzątałem już prawie cały dom, bo skończę jutro rano, to dużo łatwiej mi będzie się spakować.

Napisałem wiadomość do „pana Darka" w sprawie tego ogłoszenia.

Ja:
Dzień dobry, ja w sprawie oferty wymiany mieszkania na dom. Czy ogłoszenie dalej aktualne? Pytam ponieważ jestem zainteresowany. ✔️

Wysłałem i zabrałem się z powrotem do środka.

Nie ważne co odpisze i tak musze posprzątać.

Stwierdziłem i poszedłem na górne piętro posprzątać pokój gościnny. Nie było tam, aż tyle śmieci co w innych pokojach. Jeden worek wystarczył. A po tym naszła mnie myśl.

Teraz musze iść tam? Może poczekam teraz na odpowiedź od pana?

Po tej myśli, zobaczyłem mroczki przed oczami i zachwiałem się na nogach. Przytrzymałem się drzwi walcząc z uczuciem senności, ale przegrałem opadając na podłogę. Ostatnie co poczułem to dreszcz bólu po upadku...

~~~~~
"Znowu jestem w tym śnie...?"

-Halo? -powiedziałem w przestrzeń.

-Co ty tu tak właściwie robisz? -spytał towarzysz w ciemności.

-Nie wiem... chyba śnie. -odpowiedziałem w czerń.

-Ja tu jestem gdy śnie! Ciebie nie powinno tu być! -krzyczał chyba... "Tom? Czy to możliwe?" -Mógłby tu być ktokolwiek, ale nie on! Nie prosiłem o niego!-wciąż krzyczał, ale już chyba nie na mnie -Nienawidzę cię debilu! -w tym momencie poleciały mi łzy z oczu, przypomniałem sobie rodziców i to jak ja na nich wrzeszczałem.

Tom przestał krzyczeć i poczułem na sobie czyjś wzrok.

-Wszystko dobrze? -zapytał dużo ciszej, a ja tylko rozpłakałem się jeszcze bardziej, już nawet nie wiedziałem dlaczego. Łzy same ciekły mi z oczu.

Nagle zobaczyłem że robi się jaśniej.Tom Lucitor we własnej osobie stał przede mną. Był dużo bliżej niż mi się wydawało, a do tego rozkładał ręce.

-Chcesz się przytulić? Nie musisz nic mówić. -Powiedział i machnął dłońmi zapraszając do cichego uścisku. Trochę się uspokoiłem i podszedłem do demona o kilka kroków. On delikatnie mnie owinął ramionami i nic nie mówił przez dłuższą chwilę.

-Jakbyś chciał porozmawiać... -nie dokończył, a ja pokręciłem głową na nie. Z oczu poleciała kolejna fala łez.

Nie wiem ile tak staliśmy. Wydawało mi się, że minęła cała wieczność. Cały czas cicho płakałem i starałem się przypomnieć sobie, „Czemu nie mogę tego skończyć raz na zawsze?".
~~~~~

Pull me out ~TomcoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz