0.19 What are you talking about?

148 7 0
                                    

     Po tym weekendzie we Włoszech, chłopak bardzo zbliżył się do szatynki, co go cieszy. Gdy wrócił do Cancun starał się nie myśleć o tych krzywdach, jakie wyrządził kuzyn młodej Valente, ale nie mógł zapomnieć o tym podłym człowieku, który za wszelką cenę chciał  żeby ona zniknęła z jego rodziny. Tak najbardziej zabolało go to, że ją dotykał, kiedy ona tego nie chciała. I próbował zgwałcić, ale na szczęście nie udało mu się i chociaż za to włoch jest wdzięczny policji, że pomogła i dziewczyna została od tego uratowana. Kiedy ona tak mówiła o tych sytuacjach, jak cholernie bała się wówczas o swoje  życie, to miał ochotę pobić tego całego Benicio i zrobić coś, żeby już nigdy na  nowo nie pojawił się w jej życiu. I musi ochronić ją teraz, kiedy kuzyn powrócił do Meksyka. Sama Luna jeszcze nie wie, gdzie dokładnie mieszka jej wróg i nie chce wiedzieć, a gdy ostatnio z grzeczności rozmawiała ze swoją ciocią podczas ostatniej kolacji przed wyjazdem z Neapolu, to tylko jej chrzestna oznajmiła radośnie o przeprowadzce i nic więcej nie mówiła. Może nie chciała, może zrobiła to specjalnie, co jest całkiem możliwe. Od zawsze ciocia Lucrecia nie była zbyt skromną osobą, tylko o wszystkich zmianach w swoim życiu mówiła otwarcie i z wielkim " na pokaz", byle się pochwalić. Ceniła swojego synka praktycznie za wszystko, choć i nawet nie wiedziała o próbie gwałtu jego syna na swojej chrześnicy. Jak bardzo musiała być ślepa, że nie zauważyła, jak blask  w oczach szatynki, z dnia na dzień gaśnie?

   Nie zauważyła też jak zmieniło jej się zachowanie, nie zauważyła  kompletnie niczego. Po tym, jak on się dowiedział, to mógłby wywalczyć karę dla tego idioty mieszkającego w Kolumbii, tyle, że nikt o tym nie wiedział, nawet w szkole. Nikt się nie zorientował, a meksykanin nadal gnębił Lunę Valente, co poskutkowało jej próbą samobójczą. Lekarze odratowali ją, w ostatnim momencie. Tata nastolatki, wtedy bardzo jej pilnował i zaczęli chodzić razem na wizyty do psychologa, ale on był pomyłką. Traktował Lunę jak malutką dziewczynkę i nie pomagał w zrozumieniu rzeczy, które powinna przemyśleć jeszcze raz. Nie zmienił jej podejścia do życia, jak zrobiła to nowa terapeutka dziewczyny. I dzięki niej ona na nowo zaczęła żyć, ale cieszyć się z życia zaczęła dopiero teraz, dzięki Matteo. 

     Chłopak teraz skupiał się na jeździe, podczas próby z dziewczyną do konkursu, który odbędzie się za trzy dni.  Powoli zaczynają się stresować pomimo, że konkurs odbędzie na dobrze znanym im wrotkowisku. Kochają razem spędzać czas, w taki sposób jak w tym momencie. Szatyn, kończąc zbliża się do swojej dziewczyny, chcąc ją pocałować, ale ta odsuwa się z uśmiechem satysfakcji i krzyczy, że tym razem wygrała i nie dała się pocałować po raz kolejny, ale może dlatego, że nie byli tutaj teraz sami. Szatyn zaczepia swoją kelnereczkę, by go goniła wokół wrotkowiska, a ta ze śmiechem kiwa głową na to, że się zgadza. Lubi takie dni, kiedy to wie, że jest z nim i jest bezpieczna, może się śmiać, tak jak kiedyś, z radością  w głosie robić to, co kocha. Młody Balsano tak dba o nią, a też bardzo się o nią stara, by osiemnastolatka go pokochała, takim jakim jest naprawdę. Nie ma żadnych wątpliwości, że i tak mocno jest w nim zakocha, bo kiedy tylko na niego spojrzy to już czuje motylki w brzuchu. A nie sądziła, że będzie czułą się tak dobrze, dosłownie jakby mogła przenosić góry. I tak jest jej dobrze, gdy wie, że może na nim polegać, bo kiedy nie miała z kim porozmawiać i czuła się odrobinę samotna, zła, wręcz zdenerwowana na brak odzewu od strony Simona, który przebywa w tym momencie w Europie i opiekuje się babcią. Nie ma mu tego za złe, ale nie ukrywa, że nie jest ucieszona, bo wcale z nim nie rozmawia. Aż chwilami zaczyna wątpić, czy aby na pewno to on jest jej najlepszym przyjacielem

        — Królu Pawiu, ten krok jest naprawdę bardzo trudny —  odzywa się po chwili ciszy między nimi i on ją rozumie, że dziewczyna po prostu obawia się jak im pójdzie, a codziennie przecież trenują nawet do czterech godzin dziennie. Wszystko musi iść dobrze. Nie ma innej  opcji. Brat małej Angeliki pociesza szatynkę, tuląc ją chwile w swoich ramionach. Wie, że ona tego teraz potrzebuje. Szczególnie po kilkudniowych problemach i niezbyt przyjemnych rozmowach z kuzynem. Rozmawiali już ostatnio na bardzo trudne tematy dla Valente i wtedy już Matteo, gdy siedział sam na sam ze swoją dziewczyną, wszystko zrozumiał. Ona tak cierpiała, kiedy była młodsza, a szczęście wówczas czuła tylko, gdy  była w swoim prawdziwym domu. Bo tam codziennie miała swoją rodzinę, która była razem na dobre i na złe. Tylko w przeciągu lat i tej pracy pana Miguela, wszystko się posypało i nie było już tak dobrze, jak wcześniej, kiedy to dorastająca Luna potrzebowała obojga rodziców.

Alla Voy - Lutteo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz