Syriusz obudził się sam w łóżku, od kiedy mieszka razem z przyjacielem zasypiają razem, ale budzą osobno. Zszedł do kuchni zwabiony zapachem ciepłego śniadania. Staną za Lupinem i objął go ramionami.
-Cooo dobrego dziś robisz na śniadanie?
-Jajecznice, siadaj nałoże ci.
Powiedział zielonooki na co Łapa grzecznie usiadł przy stole.
-Dobra z ciebie by żona była, brakuje żebyś mi do łóżka jeszcze przynosił.
Zażartował szarooki.
-Jeszcze czego, może ci plecy wymasować?
-Jak już proponujesz..haha.
Remus patrząc na niego z rozbawieniem podał mu talerz.
-Śnij dalej.
Powiedział i już miał się odwrócić, kiedy Syriusz złapał go za rękę, wstał i popatrzył mu w oczy.
-Remusie., byłbyś tak dobry wykorzystał swoje delikatne i ciepłe dłonie, do sprawienia mi tej przyjemności i wymasował byś mi plecy?
Mówił znowu tym arystokrackim, gorącym tonem, który powodował, że nogi Lunatyka robiły się jak z waty, twarz rumieniła, powietrze nie docierało do jego płuc, serce przyspieszyło rytm, a na ciele pojawiała się gęsia skórka. To był ulubiony sposób Blacka na namawianie przyjaciela na różne rzeczy, odkąd zauważył jak on na to reaguje nie mógł sobie darować, żeby wykorzystać taką sposobność.
-Syriuszu przestań.
Powiedział lekko speszony i usiadł naprzeciwko i sam zaczął grzebać widelcem w jedzeniu.
-Remi? Wszystko okej? Jesteś dziś jakoś blady.
-Wszystko dobrze, mało słońca jest ostatnio.
Powiedział cicho, ale lekko się uśmiechając. Dokończyli śniadanie i udali się do łazienki, aby umyć zęby. Łapa uważnie obserwował przyjaciela myjącego zęby, odczuwał pewien niepokój.
-Co mi się tak przyglądasz?
Powiedział chłopak o ciemno blond, lub bardzo jasno brązowych włosach. Syriusz nie wiedział czy są bardziej takie, czy takie. Wiedział tylko tyle, że bardzo ładnie pasowały do jego zielonych oczu.
-Nic, tak tylko.
Powiedział Syriusz po czym wypłukał usta i poszedł się ubrać. Założył na siebie czarną, nie zapiętą do połowy koszulę i czarne jeansy przepasane czarnym, skórzanym paskiem z ozdobną sprzączką. Remus za to ubrał na siebie zwykłe jeansy i sprany, kobaltowy sweter. Pierwsza połowa dnia minęła szybko i nudno. Chłopaki siedzieli w wystrojonym świątecznie salonie na kanapie. Remi czytał jakąś książkę w ciszy, a Syriusz w duchu żałował że jego instrument został bezkarnie zniszczony. W końcu Black wpadł na pewien pomysł, aby zaprzestać panowania nudy i z łobuzerskim uśmieszkiem zabrał książkę Lupinowi i odłożył ją na stolik.
-Ej, nie skończyłem!
Remi już miał dopowiedzieć, że musi zaznaczyć fragment, żeby wiedzieć gdzie skończył, ale nie było mu dane, gdyż Syriusz złapał go za biodra i pociągnął do siebie w taki sposób, żeby chłopak leżał na całej długości kanapy pod nim.
-Co ty..!
Remus nie ukończył swojego pytania ponieważ zaczął się dławić śmiechem. Syriusz łaskotał go niemiłosiernie po brzuchu, nie dając mu możliwości ucieczki.
-Siemano panowie!... Co wy robicie?!
Do salonu nagle wszedł James, a oprawca po chwili przestał łaskotać Lunatyka.
CZYTASZ
Pełnia Księżyca [WOLFSTAR]
Fanfiction✧Niemagiczne✧ Nie bardzo wiem co tu wpisać, może opis się jeszcze pojawi w trakcie, a tutaj chce jeszcze na start przeprosić za możliwe błędy orto itd. Mogą być nieścisłości z oryginałem, ale to fanowska opowieść i na potrzeby mojej zrypanej wyobraź...