2

1.1K 77 19
                                    

Rano po sypialni czarno włosego rozległ się irytujący dźwięk budzika. Syriusz ledwo otworzył zaspane oczy i rozglądał się po pokoju. Jego przestrzeń osobista nie różniła się zbytnio od reszty pokoi w tym domu. Miał ciemno zielone ściany i meble z ciemnego drzewa, bardzo ciemnego. Na oknach wisiały długie czarne zasłony i szare firany bez zdobień. Na ścianach było pozawieszane kilka plakatów zespołów, których słuchał i zdjęcia z przyjaciółmi. Niechętnie podniósł się z dużego łóżka i powędrował do szafy. Wyciągnął z niej czarne spodnie i szarą obcisłą koszulkę bez nadruku. Po tym udał się do swojej łazienki, aby umyć zęby i uczesać włosy. Już był prawie gotowy do wyjścia, założył skarpety i podszedł do biórka po stary już, workowaty, brązowy plecak. Na plecaku było pełno naszywek, które umieściła tam jego przyjaciółka i zarazem dziewczyna najlepszego kumpla. Na jednej naszywce widniał napis "TheMarauders" uśmiechnął się na wspomnienie, kiedy poznał swoją paczkę przyjaciół i już pierwszego dnia nauczycielka nazwała ich Huncwotami. Wrzucił do plecaka jakiś tam zeszyt i długopis po czym wychodząc z pokoju chwycił zawieszoną na drzwiach czarną kurtkę podobnie wyszytą jak plecak, z tą różnicą, że oprócz napisu jak na plecaku miał pod nim zapisany napis "PADFOOT" . Każdy z przyjaciół miał podobną kurtkę. Z dumą nosili tę część garderoby, a i w szkole oprócz wybryków jakie robili nauczycielom i niektórym uczniom byli dość popularni właśnie z tego że je ubierali.
Chłopak wyminął szybko jadalnię z nadzieją, że nie zostanie zauważony i już miał wyjść z domu.

-Syriuszu Orionie Blacku III. Proszę w tej chwili stawić się do jadalni.

Odezwała się matka chłopaka. Ten niechętnie wszedł do pomieszczenia, gdzie czekał też ojciec i brat Syriusza.

-Synu jak ci nie wstyd tak wychodzić do ludzi.

Odezwała się ponownie kobieta.

-Tobie też dzień dobry.

Odpowiedział przewracając oczami.

-Weź śniadanie i przynajmniej dziś nie narób mi wstydu.

Odezwał się ojciec nawet nie patrząc na  coraz bardziej zdenerwowanego syna.
Syriusz nic nie mówiąc wziął kanapkę, wsadził do plecaka i wyszedł. Przed domem stał jego motocykl. Czarny błyszczący z matowymi czarnymi naklejkami w kształcie psich łap. Wsiadł na maszynę, ubrał kask i ruszył do szkoły.

Budynek był duży i stary, ale też miał obszerny parking, na którym zaparkował, A chwilę później obok niego zaparkował ciemno brązowy jeep wrangler. Z samochodu wyszedł brunet w roztrzepanych po bokach krótszych włosach i okrągłych okularach. Miał na sobie jeansy z dziurą na kolanie, czarną koszulkę i podobną kurtkę co Black, ale jasno brązową. Skierował się on do drzwi pasażera i pomógł wyjść pięknej rudowłosej dziewczynie, która miała na sobie czarne obcisłe spodnie, białą za dużą koszulę [pewnie chłopaka] oraz krótki sweterek bez rękawów w kolorze czerwieni.

-Łapa! Krzyknął brunet przybijając piątkę i drugą ręką przytulając Syriusza.

-Witaj Rogaczu. Jak dawno się nie widzieliśmy. Ile to było? 2 dni?

Zarzartował odwzajemniając uścisk.

-Dwa dni to za długo. Moje serce krwawiło z tęsknoty.

Złapał się za serce ledwo powstrzymując śmiech.
Dziewczyna ino pokiwała głową uświadamiając ich że są gorsi niż pierwszoklasiści.

-James. Widziałeś Glizdogona? Nie odzywał się całe wakacje, był na rozpoczęciu?

- Nie wiem, nie chciało mi się wstać na nie i nie poszłem.

-Moja krew

Zaśmiał się Black patrząc z dumą na przyjaciela.

Po czasie ruszyli w stronę budynku, a Syriusz opowiadał o tym co działo się poprzedniej nocy.
Idąc korytarzem w stronę szafek po drodze napotkali grupke osób z przeciwnej klasy.

Pełnia Księżyca [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz