Minęło sporo czasu od wydarzeń w domu Remusa. Za oknami widać było grubą warstwę śniegu, zbliżały się święta i czuć było tą typową dla tego okresu aurę. Lupin od samego rana próbował po raz kolejny dodzwonić się do matki. Nie poszedł tego dnia do szkoły, nie widział sensu skoro był to ostatni dzień nauki. Zajął się przygotowaniem domu do powrotu jego starych. Zszedł do piwnicy, aby zapalić w piecu, na dole było bardzo zimno. Z ust chłopaka przy oddychaniu wydobywała się para. Chwycił za uchwyt, aby go otworzyć, ku jego niezadowoleniu metalowe drzwiczki nie miały najmniejszego zamiaru drgnąć. Przymarzły na amen dupa. Siłował się z nimi jeszcze kilka minut, kiedy usłyszał dzwonek swojego telefonu, który wybrzmiewał spokojną melodyjkę. Uśmiechnął się myśląc, że jego rodzice się w końcu odezwali.Nic bardziej mylnego. Nadzieja znikła kiedy popatrzył na wyświetlacz swojego telefonu. Odebrał.
-Hej Remi. Wszystko okej?
-Tak. Czemu by miało nie być?
-Nie było cię w szkole i się trochę martwiłem. Nigdy nie opuszczasz lekcji i nie odebrałeś 2 razy. Jesteś w domu?
-Tak, znaczy teraz jestem w piwnicy. Czekaj a ty gdzie jes..
Nie dokończył, bo po schodach właśnie zszedł do niego Black. Patrzył na niego zdziwiony, miał na głowie i ramionach śnieg.Co siadczyło, że musiał przyjść pieszo. Ten widok rozbawił chłopaka. Oprócz tego szarooki miał czerwony nos i policzki oraz ręce co było spowodowane bardzo niską temperatura na zewnątrz.
-Hej. Co kombinujesz?
Zapytał uśmiechnięty Syriusz podchodząc do chłopaka.
-Próbuję zapalić w piecu, ale nie da się go otworzyć. Czy ty zwiałeś ze szkoły?!
-Może hah. Idź po jakieś większe klocki drewna, ja się tym zajmę.
Remus posłusznie poszedł do drewutni i zrobił tak z pięć razy układając to co przynosił pod ścianą. Black w tym czasie jakimś cudem otworzył piec i pozbył się z niego starego popiołu. Kiedy wszystko było gotowe razem rozpalili ogień i wrócili do salonu.
-Stroisz dom na święta?
-Zazwyczaj robię to z rodzicami, ale nie wrócili jeszcze. Powinni przyjechać najpóźniej przed wigilią.
-Może zrobimy im niespodziankę i sami go przystroimy.
Zaczęli znosić ozdoby ze strychu. Kilka dużych, kartonowych pudeł. Wzięli się do pracy. Zajęło im to prawie cały dzień z racji iż należało wszystkie rzeczy oczyścić z kurzu. Pod wieczór Black dekorował dom światełkami od zewnątrz, a Remi trzymał mu drabinę. Kiedy czarnowłosy schodził na ziemię poślizgnął się wpadł do śniegu. Lunatyk zaczął się głośno śmiać z chłopaka, któremu dodatkowo spadł z dachu śnieg na twarz.
-Śmieszy cię coś?
Zapytał z cwanym uśmieszkiem wstając. Lupin wycierał łzy śmiechu.
-O nie nie nie nie.
Lunatyk zaczął uciekać, a za nim biegł Syriusz z ogromną kluką śniegu. Biegł za nim i próbował trafić. Chybił więc przyspieszył bieg i zakończył go rzucając się na Remusa i siadając na nim okrakiem i opierając się rękami koło jego głowy wisząc nad nim próbował opanować śmiech. W końcu oboje się uspokoili i patrzyli sobie w oczy. Black utonął w zielonych oczach przyjaciela tak samo jak Lunatyk w jego szarych, mieniących się oczach. W końcu oprzytomnieli oboje i Syiusz pomógł wstać Remiemu. Ruszyli do mieszkania cali mokrzy. Z chłopaków kapał roztopiony śnieg. Zostało jeszcze ubrać choinkę.
-Powinienem mieć coś suchego na górze.
Powiedział Remus i ruszyli do jego pokoju. Wyciągnął z szafy dwie pary szarych dresów, koszulki i grube skarpety świąteczne. Black ściągnął z siebie przemoczoną koszulkę. Twarz Remusa po raz kolejny została zalana czerwienią i lekko zestresowany podał mu ubrania. Czerwony Lupin udał się przebrać do łazienki po czym spotkali się na dole. Black zaczął już ubierać choinkę. Gospodarzowi bardzo podobał się ten widok. Szybko podszedł do niego i zawieszał kolejne bombki, kiedy drzewko było już prawie całe przystrojone rozległ się po pomieszczeniu dźwięk telefonu Remusa. Chłopak uśmiechnął się widząc numer swojej matki.
-Hej mamo! Kiedy będziecie?
Black obserwował jak znika uśmiech jego przyjaciela z twarzy. Podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Remus rozłączył się.
-Nie wrócą na święta...ani w tym roku…
Powiedział smutno na co czarnowłosy przytulił go od tyłu i położył swoją brodę na jego ramieniu. Lunatyk nie chciał zostać sam w święta, z jego oka wypłynęła łza.
-Nie zostaniesz sam w święta. Spędzimy je razem?
Zapytał Syriusz obracając smutnego przodem do niego i wytarł jego łzę.
-Nie chcę, żebyś spędzał święta ze mną zamiast z rodziną, ani nie chce robić kłopotu.
-Święta odkąd poznałem James’a zawsze spędzałem u niego. W moim domu nie da się ich spędzić w normalny sposób. Państwo Potter na pewno nic nie będą mieli przeciwko, abyś też spędził tam wigilie.
-Nie chcę się narzucać, ani spędzać świąt poza domem.
Powiedział z nadzieją, że Black nie będzie dalej go namawiał na spędzanie świąt u James'a
-W takim razie, spędzimy je u ciebie we dwoje.
Remusowi spodobał się ten pomysł po dłuższym przemyśleniu, dokończyli ubierać choinkę, która pięknie oświetlała pomieszczenie. Usiedli razem na kanapie popijając kakao, śmiejąc się i żartując. Black zauważał pod stolikiem stertę papieru i opierając się lekko o ramię przyjaciela zaczął przeglądać zapisane kartki. Od razu domyślił się, że są zapisane przez Lunatyka.
-Co lubisz robić tak w wolnym czasie, kiedy jesteś sam?
Zapytał zielonooki upijając łyk ciepłego napoju.
-Grywam na gitarze.
-Serio? Zagrałbyś mi coś kiedyś? A tylko grasz, czy śpiewasz też?
-Pewnie, że ci zagram, ale jeśli chodzi o śpiewanie...to nie bardzo, znaczy czasami coś do grania przyśpiewuję, ale tylko jak jestem sam. A ty co robisz jak jesteś sam?
-Czytam..i sam czasami coś napiszę…jak widzisz.
-Ładne te wiersze, czemu w każdym jest coś wilkołaku? Lubisz je?
-To ciekawe i często nieszczęśliwe stworzenia, pasują do tematyki…
Nastała chwila niezręcznej ciszy, którą Remus postanowił przerwać.
-Zaśpiewaj mi coś.
-Eee lepiej nie..
-Proszeee
-Wstydzę się i i nie mam gitary.
-Pójdźmy po nią.
Po kilku minutach namawiania Syriusza, aby udać się do jego domu po instrument ten zgodził się i ruszyli leśnym szlakiem w stronę rezydencji Blacków. Było już ciemno i jeszcze zimniej więc trzymali się blisko siebie.
-Musimy zabrać ją tak, aby nikt nie zauważył że tam jesteśmy. Moja matka będzie moim widokiem niepocieszona, a z właszcza twoim więc obiecaj mi, że jak tam wejdziemy to będziesz robił wszystko co mówię.
Remus przytaknął i dalej szli w milczeniu.
CZYTASZ
Pełnia Księżyca [WOLFSTAR]
Fanfic✧Niemagiczne✧ Nie bardzo wiem co tu wpisać, może opis się jeszcze pojawi w trakcie, a tutaj chce jeszcze na start przeprosić za możliwe błędy orto itd. Mogą być nieścisłości z oryginałem, ale to fanowska opowieść i na potrzeby mojej zrypanej wyobraź...