Rozdział VI - "Idealny" Teamwork

68 5 0
                                    

[Dust POV]
Przeteleportowałem się do lochów, tym razem poza celą. W oddali dało się słychać hałasy, Horror próbował się wydostać.. Poszedłem w stronę celi Blue. To jedyna osoba, z którą mogę teraz współpracować. Blue siedział przy kratach, rysując coś palcem po ziemi. Talerz, który dałem mu kilka godzin temu jest pusty. Stuknąłem palcem o kraty, jego uwaga od razu skupiła się na mnie.

- Oh, przyszedłeś zabrać talerz? - spojrzał pustym spojrzeniem.

- Zapomnij teraz o talerzu. Mam dla ciebie robotę, Blue.

- Robotę? W sensie jakieś zadanie?? - od razu się rozchmurzył.

- Tak, chce, żebyś mi pomógł w...ratowaniu świata.. - że to mi przeszło przez usta...

W jego oczach pojawiły się duże, niebieskie gwiazdy. Ucieszył się na tą wiadomość, Blue uwielbia pomagać ludziom.. Urocze, ale i straszne. Otworzyłem cele, on do mnie podbiegł i mnie przytulił. To było nieoczekiwane..

- Mwehehe! Niesamowity Blue jest gotowy do działania!

Głupio się uśmiechnąłem i pokazałem mu drogę na górę. Weszliśmy ostrożnie po długich schodach. Blue był pod wrażeniem wyglądu domu, podobało mu się. Przyniosłem mu kombinezon i kazałem mu go ubrać. Poszedł do łazienki i chwilę później wrócił. Jego niebieska kokarda była schowana pod kombinezonem, tak jak u Inka.

- Do czego w ogóle potrzebne są nam te kombinezony? - spytał.

- Żebyśmy się nie zarazili tym wirusem. Nie możesz ściągać tego kombinezonu, ok?

- Ok! - przytaknął.

Dałem mu sprzęt do spalania i wytłumaczyłem co powinien robić. Blue trzymał się wytyczonych zasad, więc nie bałem się, że odwali takie coś jak Horror. Kiedy wszystko mu wytłumaczyłem, otworzyłem portal do kolejnego AU. Blue był podekscytowany, szybko przeszedł przez portal, zrobiłem to samo. Otworzyłem portal w ruinach, okolica jest pusta. Ruszyliśmy do przodu, uważnie się rozglądając.

- Nigdy osobiście nie byłem w ruinach, ale nie wydaje mi się, że zawsze jest tu tak...cicho.. - rozglądał się wysłuchując jakiś odgłosów.

- Ruiny są spokojnym miejscem. Co prawda jest tutaj za cicho, przyśpieszmy tępo - pogoniłem go.

Zaczęliśmy iść i rozglądać się szybciej. Blue pobiegł do przodu, kiedy ja sprawdzałem tył. Znam Blue już jakiś czas, zawsze zaskakiwało mnie to jak bardzo energiczny jest. Zawsze traktuje wszystkich tak samo, nie ważne czy to przyjaciele, wrogowie...ludzie. Zawsze daje im drugą szansę, wierzy, że mogą się zmienić na lepsze. ...To mnie w nim przeraża.. Cholera, zamyśliłem się! Pobiegłem dogonić Blue, niestety znalazł kilku zarażonych. Próbował unieruchomić ich niebieskimi kośćmi, ale byli zbyt szybcy, było ich za dużo. On tylko z lekkim grymasem na twarzy walczył dalej, śmiejąc się i mówiąc, że uratuje wszystkich. Poczułem dziwne uczucie w duszy.. Uczucie, którego nie czułem już od bardzo długiego czasu.. Czy to..—

- Owie..! - jęknął.

Blue upadł, a zarażeni spróbowali go zaatakować. W ułamku sekundy po całych ruinach rozbiegł się dźwięk blastera. Niebiesko oki chłopak popatrzał na mnie ze zdziwieniem i lekką złością.

- Duuust!! Mieliśmy chwytać zarażonych ludzi, a nie zabijać!

- Przecież ich nie zabiłem. Widzisz? Leżą tam - wskazałem na półprzytomnych mutantów.

- Ale są bardzo ranni, musimy im pomóc!

Blueberry pobiegł w kierunku rannych, natychmiast złapałem go za nadgarstek.

Multiverse Plague [Undertale Au series]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz