Part 20

350 24 30
                                    

Cisza na wydziale jakoś mu nie przeszkadzała. Patrzył na Erin i czuł jak zaczyna się gubić. Początkowa złość na Deena'e, teraz uleciała. Patrzył na agentkę i czuł się lekki jak piórko. Mimo woli uśmiechnął się do niej. Podeszła do niego. Teraz pozwoliła się przytulić. Zacisnął ramiona na jej ciele. Poczuł zapach jej perfum i ciepło jej skóry. Zawirowało mu w głowie.
- Wróciłem kilka tygodni temu - oznajmił spokojnie
- Wyglądasz zjawiskowo - dodał patrząc na nią. Jej oczy błyszczały. Szeroki uśmiech rozjaśniał jej twarz. Czuł się jak pijany.
- Ty też. Ale brakuje ci tylko udziału w akcjach - oznajmiła spokojnie. Oparła dłonie na jego ramionach patrząc na niego. Jay uśmiechnął się.
- Na to jeszcze muszę zaczekać - mruknął niezadowolony. Erin roześmiała się cicho. Cały Jay. Kiedy nic mu nie wychodziło albo na coś nie dostał zgody. Mówił to właśnie w ten sposób.

Zamknęła walizkę z hukiem. Spojrzała na zegarek. Jay miał wieczorem przyjechać po rzeczy. Ustawiła wszystkie kartony blisko drzwi, żeby się niepotrzebnie nie kłopotał. Tak na prawdę nie chciała żeby wchodził w głąb mieszkania. Puste półki, meble zepchnięte w jeden kąt uzmysłowiły jej, że powinna poszukać innego mieszkania. Mniejszego i jak najdalej od Halstead'a. Uznała, że to bez sensu. Nie umiała walczyć po raz kolejny z tą sinusoidą. Jednego dnia było świetnie, widziała nadzieję na powrót detektywa do ich życia. A drugiego robił się agresywny i nie można było się z nim porozumieć. Jak wtedy, na początku kiedy wszystko mąciła Erin. Spojrzała ponownie na zegarek. Zbliżała się dwudziesta pierwsza. Nie miała zamiaru do niego dzwonić. Nie wiedziała czy chciała słyszeć jego głos. Podeszła do okna i spojrzała na ulicę. Żadne auto nie kręciło się tutaj. A zwłaszcza to które gdzieś w głębi siebie chciała zobaczyć. Które zawsze ją uspokajało kiedy zajeżdżało pod kamienice. To auto które powodowało na jej twarzy uśmiech. Kiedy widziała GMC na chodniku wiedziała, że miała dokładnie dziesięć minut zanim Jay przekręci zamek w drzwiach. Czasami trochę więcej jeśli nie mógł znaleźć kluczy. Zamiast przyczepić je do kluczy od auta to latały sobie swobodnie po jego kieszeniach. To auto a raczej moment kiedy się pojawiało dawało jej siłę i poprawiało nawet najgorszy dzień.

"U Molly's" pękało w szwach. Pojawienie się Halstead'a z Erin wywołało wśród strażaków i lekarzy lekkie poruszenie. Jednak nikt nie odważył się wyjść i porozmawiać z detektywem, który nawet nie ukrywał swojej fascynacji obecnością agentki
- Dobrze, że Didi tutaj nie ma - Stella przeszła obok Chrisa odkładając szklanki. Strażak miał bardzo staroświeckie i konserwatywne podejście do życia. Zwłaszcza małżeńskiego. Jednak on sam powtarzał detektywowi, że nigdy nie znajdzie kogoś takiego jak Deena. Lekarka była jedyna i wyjątkowa. Ale z Jay'em tworzyli naprawdę parę jak z obrazka. Jay patrzył teraz na Erin z tym samym błyskiem w oku. Agentka czuła lekkie zaniepokojenie. Nie wiedziała dlaczego w ogóle zgodziła się na to wyjście tylko z szatynem. Myślała, że już nic do niego nie czuje. Ale im dłużej z nim rozmawiała tym bardziej wszystko się w niej budziło.
- A co z Deena'ą? - na to pytanie skrzywił się
- Chciałem sobie wszystko przypomnieć ale wydaje mi się, że mnie zdradzała - rzucił rozgoryczony. Erin uniosła brew. Nie mogła i nigdy w to nie uwierzy. Wiedziała, że Deena była na zabój zakochana w szatynie. Próbowała nie roześmiać się. Ale przychodziło jej to z trudem.
- Jesteś niepotrzebnie paranoiczny - oznajmiła
- Didi prędzej by komuś ręce połamała niż zdradziła cię - poklepała go po dłoni. Uniósł brew.
- Czemu ty to robisz?
- Co?
- Pchasz mnie z powrotem w jej kierunku
- Bo to że nie pamiętasz nie oznacza, że jej nie kochasz. Zrobiła dla ciebie dużo dobrego, więcej niż ja nawet mogłabym pomyśleć. I mimo wszystko, mimo wypadku dalej jesteście małżeństwem - oznajmiła. Nie chciała mu tego mówić. Ale jednak to była prawda. Deena nie zasługiwała na to, żeby Jay tak ją traktował. I nie potrafiła się przełamać. Nie mogła. Po tym czasie wiedziała, że nie zasługuje na Jay'a.

Wyszedł na zewnątrz. Erin miała jeszcze tylko zapłacić. Obiecał odwieźć ją do domu. Odwrócił wzrok. Kelly Severide wykorzystał moment w którym Jay został sam.
- Stary, co ty odwalasz?
- O co ci chodzi?
- O Erin. Ślinisz się na jej widok mając w dupie swoją żonę.
- Obrońca moralności się znalazł - szatyn wywrócił oczami
- Nie obrońca moralności tylko gość który dostał w twarz od twojej żony kiedy chciał ją zaprosić na kolację - rzucił. Jay zatrzymał się. Spojrzał na strażaka. Kelly patrzył na niego ze wstrętem. Tak, gardził detektywem. Za to jak postępował z Deena. Siniak na jego twarzy do końca nie zszedł. Ale to nic w porównaniu z upokorzeniem. Zachował się lekkomyślnie.
- Deena, ci przyłożyła? No to ciekawe
- Nie ciekawe. To najbardziej uczciwa kobieta jaką poznałem. I tylko skończony kretyn by z niej rezygnował
- W takim razie jestem kretynem - Halstead ruszył do Erin, która pojawiła się na chodniku. Severide zaklął pod nosem. Jay czuł jak zaczyna w nim rosnąć złość. Wszyscy go pouczają i powtarzają jaka to Deena nie jest wspaniała. A tylko on widział, że nie jest tak czysta jak mówiła. Stwarzała pozory. Ale on umiał ją przejrzeć.

Connor spojrzał na nią, kiedy zajęła miejsce obok niego. Wyglądała na bardzo niewyspaną. Założyła sobie na szyję poduszkę turystyczną.
- Ciężka noc?
- Szybkie spanie - mruknęła - Jay miał przyjechać po swoje rzeczy. O dwudziestej trzeciej wymiękłam - oznajmiła
- Po swoje rzeczy? A to nie odłożył pozwu na później?
- Ubzdurał sobie, że ja i ty mamy romans i powiedział że przyjedzie po rzeczy - wyjaśniła a Connor zachłysnął się własną śliną. Spojrzał zszokowany na lekarkę i roześmiał się w głos. To była najzabawniejsza rzecz jaką usłyszał w ostatnim tygodniu. Nie liczył tych którzy dostali tak zwanego głupiego Jasia na sali zabiegowej. Deena wzruszyła ramionami i spojrzała na fotel przed sobą.
- Przepraszam - chrząknął - Ale z nim wszystko w porządku? Nie uderzył się w głowę?
- Uderzył się. Siedem miesięcy temu. Jeszcze mu czaszkę składałeś - oznajmiła sarkastycznie. Connor spojrzał na nią i poczuł żal. Deena strasznie się męczyła z tym wszystkim. Widział zmęczenie w jej oczach. Chyba już zupełnie się poddała. Nie mógł jej oceniać. Nie widziałby jakby się sam zachował gdyby był w jej sytuacji.

Jeszcze raz [Chicago PD] ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz