Namjoon pracował jako posłaniec króla odkąd pamiętał. Zawsze marzył o ważnej posadzie, ale teraz zrobiłby wszystko, aby ją oddać. Za czasów kiedy był małym chłopcem, a krajem rządziło małżeństwo Min praca u ich boku była marzeniem każdego obywatela. Przysłużenie się tym wspaniałym ludziom wydawało się być zbawienne w ich pełnym grzechu życiu. Niestety Kim do pracy mógł przystąpić kiedy na tronie zasiadł bezlitosny król. Na początku mogło się wydawać, że służenie mu będzie tak samo cudowne co jego rodzicom, ale wszyscy zostali szybko wyprowadzeni z tego błędu.
Władca marzył o potędze, a duszenie się w małym kraju otoczonym olbrzymami nie sprawiała mu satysfakcji. On chciał być wielkim królem i to planował sobie załatwić. Jednak nie osobiście. Po co miałby się narażać skoro ma tylu ludzi pod sobą? Tutaj pojawił się młody posłaniec, który stał się reprezentacją władcy. Kiedy się o tym dowiedział, padł na kolana i dziękował Minowi za ten akt miłosierdzia, ale teraz marzył o ucieczce jak najdalej.
Za każdym razem kiedy wyjeżdżał, aby w imieniu króla ogłosić jego plany względem danego państwa był pewien, że nie wróci żywy. Nie dlatego, że był wysyłany do brutalnych władców, którzy czyhają na życie jego pana. Bał się bowiem informacje, które miał przekazać zazwyczaj dotyczyły wypowiedzenia wojny lub żądania o oddanie ziem
Tak więc wizyta nie mogła zakończyć się pozytywnie. Który król pragnął by oddać swoje ziemie za nic? Bo właśnie tyle oferował Agust. Dlatego Namjoon ryzykował życie na tych podróżach. Miał zginąć z rąk króla obcego państwa albo z rąk swojego za niedopełnienie obowiązków.
Z czasem jednak ten strach przestał na nim robić wrażenie, a wręcz on sam stał się postrachem dla innych władców. Jego obecność wróżyła, że brutalny król Querto wymyślił kolejne żądanie wręcz niemożliwe do spełnienia. W takim wypadku Kim nie miał innego wyjścia jak zabić. Każdego kto nie zgodzi się wypełnić żądania jego pana. Stał się zwiastunem śmierci, które było wysyłane przez samego diabła w ludzkiej skórze.
Dzisiejszego dnia wracał po długiej podróży z sąsiedniego królestwa. Udało mu się stamtąd przywieźć mnóstwo broni i złota, które miało wzbogacić skarbiec króla. Oczywiście nie było to konieczne, ale król nie znał umiaru. Chciał wszystko.
Jednak powrót do rodzinnego kraju nie był szczęśliwy. Nie miał już rodziny. Porzucił ją dokładnie dwa lata temu, aby przypadkiem król nie skrzywdził jego żony i dzieci. Jego rodzina wyjechała do innego państwa, a on sam został, aby służyć panu.
Od samego rana, odkąd opuścili granice odwiedzanego państwa odczuwał narastający niepokój. Powiększał się on wraz z zmniejszaniem się odległości do zamku. Nie bał się spotkania króla, ale tego co miało wydarzyć się po drodze. Przeczucie mówiło mu, że nie będzie dane mu dotrzeć do zamku wysłaną karocą.
Nie mylił się. Kiedy zbliżyli się do granicy jego pojazd został zaatakowany przez ludzi, którzy wybiegli znienacka z lasu. Było ich trzech. Podbiegli do woźniczego, który po chwili upadł martwy na ziemię to samo stało się ze strażnikami.
Namjoonowi nie udało się wyjąć broni zza paska kiedy on sam stał się celem. Napastnicy mieli znaczną przewagę przez posiadaną broń. Byli oni uzbrojeni w pistolety, podczas gdy oni do obrony mieli miecze. Siłą został wyciągnięty z karocy i rzucony na zniszczona drogę przez co ubrania wysłannika zostały lekko zabrudzone.
Z jakiegoś powodu król zabronił posiadania broni palnej, której używali za oceanem. Miecze i łuki były jedyną bronią używaną przez królewską armię. Dlatego teraz Namjoon stojąc przed przeciwnikiem nie miał szans na obronę. Kula przebiła jego klatkę piersiową sprawiając, że mężczyzna upadł na ziemię. Żył, ale do śmierci dzieliło go kilka bolesnych minut. Nie było szans na przeżycie.
CZYTASZ
KING ✓
Fanfiction"Dᴡᴏ́ᴄʜ ʙʀᴀᴄɪ ᴢʀᴏᴅᴢᴏɴʏᴄʜ ᴢ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴌᴏɴᴀ sᴛᴀɴᴀ̨ ᴘʀᴢᴇᴄɪᴡᴋᴏ sᴏʙɪᴇ... Pʀᴢʏsᴢᴌʏ ᴡᴌᴀᴅᴄᴀ ᴋʀᴡᴀᴡᴇ ᴢᴀʙɪᴇʀᴢᴇ ᴢ̇ɴɪᴡᴀ ᴡśʀᴏ́ᴅ sᴡʏᴄʜ ᴘᴏᴅᴅᴀɴʏᴄʜ, sᴢᴇʀᴢᴀ̨ᴄ sᴛʀᴀᴄʜ ɪ ᴢɴɪsᴢᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴡ sᴡᴏɪᴍ ᴋʀᴀᴊᴜ... Śᴍɪᴇʀᴛᴇʟɴᴀ ᴅʀᴢᴀᴢɢᴀ ᴘʀᴢᴇʙɪᴊᴇ sᴇʀᴄᴇ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴢ ɴɪᴄʜ ᴋɪᴇᴅʏ ᴅʀᴜɢɪ ᴡʏᴢʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ...