Yoongi myślał nad słowami Taehyunga. Ten miał rację. Teraz jego wygląd pomógł mu, ale tutaj... Mieszkańcy widząc króla bez obstawy pewnie będą chcieli go zabić, a jak zobaczy go straż — odprowadzi go do zamku, a tam zabije go brat.
Dlatego zsiadł z konia i po ściągnięciu siodła i wszystkiego co mogło wskazywać skąd on jest puścił go wolno. Wiedział, że koniu nic się nie stanie, ale był idealną przynętą. Zwierzę ruszyło drogą, a strażnicy zainteresowani tym podeszli do niego. Zaczęli się rozglądać, aby zobaczyć do kogo należy rumak, ale nikogo nie znaleźli. Min już dawno prześlizgnął się przez bramę.
Gdy znalazł się za murami schował się w cieniu. Musiał znaleźć coś na głowę, ale targ był nieco dalej, więc musiał trzymać się w cieniu. Spuścił głowę i ruszył przed siebie. Jednak nie powstrzymał się przed dyskretnym spoglądaniem na ludzi. Zauważył wielką różnicę pomiędzy królestwem Querto a Hwang.
Tam ludzie byli spokojni i radośni. Nie martwili się czy król zabierze ich na pałac, aby zabić. A tutaj? Każdy człowiek rozgląda się czy gdzieś nie ma straży, a była wszędzie.
Ludzie kradli, umierali z głodu.... Na ulicy dało się zobaczyć ciała bezdomnych, którzy zamarzli podczas zimy, a nie mając rodziny zostawali tam gdzie byli w chwili śmierci. Zapewne zostaną zabrani dopiero kiedy smród będzie nie do zniesienia. Nie to, że teraz dało się wytrzymać.
W końcu znalazł się blisko straganu gdzie wisiały słomiane kapelusze. Właśnie tego potrzebował. Zasłaniały mu wystarczająco dużo twarzy, aby nikt nie skojarzył go zbyt szybko.
Niestety nie mógł podejść, bo wtedy pokazałby swoją twarz, więc był zmuszony do kradzieży. Nigdy tego nie robił, więc bał się, że zostanie przyłapany, a to było ostatnie czego chciał. Mógł również wytłumaczyć kobiecie kim jest i po co tu jest. Mogło to jednak spowodować zwątpienie, a kobieta by uciekła. To mogło z kolei zwrócić uwagę innych...
Pozostała mu kradzież, więc schował wszystkie wartości jakie przekazała mu pani Jung do kieszeni i zasłaniając twarz rękawem szybko ruszył w stronę straganu. Chwycił za pożądany przedmiot i szybko założył go na głowę. Kobieta krzyknęła, ale straż nie zareagowała. W przeciwieństwie do syna handlarki, który od razu ruszył w pościg.
Chłopak był szybki i Yoongi miał problem ze zgubieniem go. Powoli go doganiał i Min już myślał, że jest zgubiony kiedy ktoś przewrócił beczki w momencie kiedy był przed nimi. Chłopak zrobił zawodowy ślizg pod nimi, dzięki czemu przedostał się na drugą stronę zostawiając ścigającego go chłopaka po drugiej stronie.
W beczkach ukryte były śledzie, więc kiedy uderzyły w ziemię roztrzaskały się i cały płyn rozlał się na ziemi. Przez to syn handlarki nie mógł wstać przez ślizganie się na ziemi.
A Yoongi? Obtarł sobie rękę i nogę, ale przynajmniej nie był w śmierdzącej zalewie i przede wszystkim... Upiekło mu się.
Nie na długo, bo chłopak w każdej chwili mógł wstać i ponownie zacząć go gonić. W dodatku to całe zamieszanie nie mogło odbyć się bez reakcji straży. Kradzież mieli gdzieś, ale takiego zachowania nie mogli zignorować. Śledzie miały być dla króla, który zażyczył sobie z nich przygotować wymyślne potrawy. A teraz? Na kolacje skróci ich o głowę za nie wypełnienie rozkazu.
Dlatego, mimo że to nie on stał za przewróceniem beczek, to i tak kiedy sprawca tego czynu pociągnął go do pionu to bez protestów pobiegł za nim. Co innego miał zrobić kiedy tamten ciągnął go za nadgarstek.
— Jestem Jeon Jeongguk. — powiedział w biegu i skręcił w kolejną uliczkę, aby zgubić straż.
— Jestem Yoongi. — może to dziwne, ale podejrzewał, że jego nazwisko mogło spowodować opuszczenie go przez chłopak. — Dzięki za ratunek.
CZYTASZ
KING ✓
Fanfiction"Dᴡᴏ́ᴄʜ ʙʀᴀᴄɪ ᴢʀᴏᴅᴢᴏɴʏᴄʜ ᴢ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴌᴏɴᴀ sᴛᴀɴᴀ̨ ᴘʀᴢᴇᴄɪᴡᴋᴏ sᴏʙɪᴇ... Pʀᴢʏsᴢᴌʏ ᴡᴌᴀᴅᴄᴀ ᴋʀᴡᴀᴡᴇ ᴢᴀʙɪᴇʀᴢᴇ ᴢ̇ɴɪᴡᴀ ᴡśʀᴏ́ᴅ sᴡʏᴄʜ ᴘᴏᴅᴅᴀɴʏᴄʜ, sᴢᴇʀᴢᴀ̨ᴄ sᴛʀᴀᴄʜ ɪ ᴢɴɪsᴢᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴡ sᴡᴏɪᴍ ᴋʀᴀᴊᴜ... Śᴍɪᴇʀᴛᴇʟɴᴀ ᴅʀᴢᴀᴢɢᴀ ᴘʀᴢᴇʙɪᴊᴇ sᴇʀᴄᴇ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴢ ɴɪᴄʜ ᴋɪᴇᴅʏ ᴅʀᴜɢɪ ᴡʏᴢʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ...