🗡️ ℭ 𝔥 𝔞 𝔭 𝔱 𝔢 𝔯 𝔣 𝔬 𝔲 𝔯 🗡️

76 11 3
                                    

Po podjęciu decyzji o wyprawie do wyroczni datę wyznaczał kolejny tydzień. Nie umiał rozstać się z tymi ludźmi, którzy całe życie się nim opiekowali. Jak mógłby tak po prostu wyjść i zostawić ich wszystkich. Przybraną matkę bez pomocy przy gotowaniu i leczeniu ran rodziny, ojca bez pomocy przy zbiorze plonów czy drewna. Jak mógł zostawić brata, który będzie musiał przejąć wszystkie jego obowiązki.

Kiedy miał odchodzić widział, że to nie jest takie proste. Był tutaj potrzebny i mimo że bez niego dadzą radę, tak myśl o zmianie napawała go trwogą. Czy to będzie zmiana na lepsze? Już raz myślał, że odpowiedzi na pytania to coś czego pragnie, a tak naprawdę to wszystko go przytłoczyło. Teraz znowu wyruszał, aby poznać prawdę. Nie wiedział czy to mu pomoże czy sprawi, że kompletnie zagubi się w swojej historii.

Gdyby prawdziwi rodzice go nie oddali, jego życie byłoby prostsze. Zostałby królem, jego poddani nie żyliby w strachu (jak się dowiedział z opowieści Namjoona). Byłby szczęśliwszy... Ale czy na pewno? Jego życie, tak, nie miałoby zagadek, nie musiałby teraz wyruszać w podróż, ale nie poznałby rodziny Jung.

A być może jego charakter został ukształtowany przez nich. Może życie na zamku sprawiłoby, że byłby taki jak jego brat, a może i gorszy. Albo może obaj by już nie żyli, bo by się pozabijali. Nie, to nie mogłoby się stać. Przecież są rodziną i nie atakowaliby siebie. Równie dobrze mógł iść do zamku i pokazać się bratu. Jednakowy wygląd od razu utwierdziłby go w przekonaniu, że są rodziną i przez resztę życia cieszyłaby się bogactwem. Mógłby wynagrodzić lata opieki państwu Jung.

Jednak Yoongi nie miał pojęcia, że jego brat wcale nie ucieszyłby się ze spotkania brata. On wiedział, że jego pojawienie się zwiastowało by utratę korony. Dlatego co noc zasypiał z niepokojem w sercu, że gdzieś na świecie jest ukryty jego starszy brat. Brat ukryty przez jego martwych rodziców, do których śmierci sam się przyczynił.

Przecież nie mógł wybaczyć im tak bezmyślnego posunięcia. W dodatku rodzice nie chcieli mu wyjawić gdzie ich drugi syn jest. Tak więc oni stali się pierwszymi ludźmi, którzy pozostawili krew na rękach przyszłego króla. Miał zaledwie szesnaście wiosen kiedy skosztował zakazanego owocu wbijając rodzicom sztylet w klatkę piersiową. Od tego momentu serce młodego księcia zapragnęło siać panikę i śmierć.

Ludzie ginęli na stosach, przez ścięcie głowy lub za pomocą zatrutego napoju. On sam nigdy poza wydaniem rozkazu nie posunął się do odebrania życia. Wolał patrzeć jak robi to ktoś inny i wyobrażać sobie, że przed nim klęczy jego własny brat. Wyglądający jak on, ale w znacznie gorszym stroju i stanie. Bowiem to on był królem, władzą, której nikt nie mógł się sprzeciwić.

Ah, śmierć brata była dla niego słodkim marzeniem. Snem, który chciał zamienić w jawę. Czasami udało mu się znaleźć kogoś podobnego. Wtedy nie ważne czy ta osoba zawiniła czy nie. Została zabierana na zamek i torturowana, aby na samym końcu udekorować zamek swoją głową.

Ale jedno miejsce zawsze pozostawało puste. Przygotowane specjalnie dla bliźniaka, którego nie mógł znaleźć przez tyle lat. A wystarczyło, żeby przejechał na sam koniec wschodniej granicy państwa, wyruszył w głąb lasu. Tam znalazłby mały domek, w którym znajdował się drugi potomek rodziny królewskiej.

Jednak teraz i tam by go nie zastał. Ponieważ jego brat wyruszył poznać prawdę. Dopiero wtedy mógł stać się prawdziwym zagrożeniem dla jego władzy. Przez te wszystkie lata kiedy nie wiedział o swoim pochodzeniu ani chwili nie pomyślał, żeby próbować przejąć władzę.

Teraz podczas wędrówki, która miała potrwać przynajmniej kilka dni, zastanawiał się jakby to wyglądało gdyby wrócił na zamek. Czy jego brat zaprosiłby go do siebie i razem władali krajem? To nie mogło być możliwe, zawsze był jeden król. Ale oni było bliźniakami, mogli być wyjątkowi. Przecież każdy był połową tego drugiego, więc jak mogłoby bez siebie żyć.

KING ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz