Dostanie się na zamek było... Niemożliwe. Dookoła łysy mur, a drzewa rosły dopiero dwa metry od niego. W dodatku przy wejściu stało po czterech strażników, a przy ścianach spacerowali kolejni.
Yoongi jednak nie czuł się z tego powodu zdołowany. Tak, plan musiał być dobrze przemyślany, ale to dla niego nie było problemem. Jego brat tak bardzo chronił swoje życie, w obawie że on mu je odbierze. Czuł się zaszczycony będąc zmuszony do walki z taką ilością przeszkód.
Przecież to oznacza, że jako przeciwnika, król szanuje go. Czuje jak wielką ma on przewagę i że każda minuta może być tego jego ostatnią. Gdyby tak nie było to nie obstawiałby się tyloma żołnierzami.
Ale Yoongi też był zażenowany tym jakim tchórzem jest Agust. Swoje życie powierzał przeszkolonym wojownikom, bo sam nie chciał stawać twarzą w twarz z wrogiem. Bał się spojrzeć mu w oczy i z zimną krwią pozbawić go życia.
I mimo że starszy Min nie chciał zabijać, nie chciał krzywdzić brata i żadnej innej istoty, to był gotów stanąć przed bratem i spełnić w końcu przepowiednię. Ale skoro on grał nieczysto, to i Yoongi mógł pozwolić sobie na pomoc.
I tutaj pojawiali się Jin i Jungkook. Mężczyźni nie wiedzieli na co się zgadzają i czy ich plan ma szansę. Ale byli gotowi oddać życie za swój kraj, który był dla nich najpiękniejszym miejscem na ziemi. Upadło to dzień po koronacji nowego króla, ale wspomnienia zostały. Narodziła się też chęć do pokazania wolnego kraju dzieciom, które nie miały tej możliwości, aby urodzić się za czasów króla i królowej Min.
Postawili wszystko na jedną kartę. Albo przyczynią się do uratowania kraju, albo zginął próbując. Nie było innej drogi. Tak samo myślał Yoongi, który siedział na drzewie i obserwował strażników.
Trwał w bezruchu dobrą godzinę i nawet kiedy ptak usiadł na jego ramieniu ten ani drgnął. Nie chciał zdradzać swojej kryjówki kiedy nie wiedział wystarczająco dobrze. Ale kiedy poznał już wszystkie czynności przeciwnika to ponownie zawitał w piwnicy nowo poznanych.
- Już myśleliśmy, że zginąłeś na dobre.
- Albo że cię zabili i nici z ratowania kraju.
- Ja już czekałem, aż wrzucą nam tutaj twoją głowę wypchaną ołowiem i puszczą nas z dymem.
- Jungkook, błagam cię. Mimo blizny to ładna główka. Szkoda gdyby miała się zmarnować. Ja bym ją na kominku powiesił. - zaczęli mu dogryzać ino zamknął drzwi od wejścia. Jeonowi udało się rano zwędzić butelkę wina, więc teraz nie szczędzili sobie trunku i świetnie się bawili. Pojawienie się Yoongiego dało im możliwość wyśmiewania kogoś prosto w twarz, a nie jak do tej pory, za plecami.
- Obserwacje trwają długo, jeżeli chcę się obmyślić najlepszą strategię. - wyjaśnił ze spokojem. Pięć dni na drzewie, kiedy nogi drętwiały, a mózg miał dość ciągłego czuwania potrafiły wiele nauczyć. Po za tym Yoongi nigdy nie należał łatwo denerwujących się.
- To jaka jest twoja strategia paniczu. - zaśmiał się najmłodszy i prawie spadł z posłania na którym siedział. Wszyscy to zignorowali, ponieważ siedział jedynie na zniszczonym materacu. Krzywda by mu się nie stała.
- Jedno słowo. Podmianka. - uśmiechnął się cwanie. Jego plan był prosty, a jednak dość trudny. Trzeba było skupić się na jak najmniejszym szczególe, aby nie wpaść.
- Jedno słowo. O czym ty do cholery pieprzysz. - wybełkotał Jin, który już dawno nie był na tym świecie.
- Nie pogadam z wami. Poczekam aż wytrzeźwiejecie. - zabrał butelkę z alkohole i sam zdecydował się na ostatni łyk. I tak nie będzie z nim gorzej niż z dwójką przed nim.
Pewnie by byli wściekli za to, że Min podpił im resztki wina, gdyby nadal byli przytomni. Obaj siedzieli w poprzek materaca opierając się o ścianę i spali.
Yoongi nie planował spać. Chciał udoskonalić swój plan na podstawie wiedzy jaką zdobył. Teraz miał dużo czasu, aby wyliczyć działanie co do minuty. Gdyby było ich więcej to sprawa byłaby o wiele prostsza, ale było ich tylko troje. A nie chciał, aby którykolwiek zginął.
Na drugi dzień, kiedy Jeongguk i Seokjin w końcu doszli do siebie. Od razu wytłumaczył im na czym będzie polegać ich zadanie. Na to oboje zastanawiali się jak to miało się udać, ale zgodzili się. Skoro Yoongi tak mówił to przecież musiało się udać. To on obserwował mury przez kilka dni.
Wieczorem była najlepsza pora na wcielenie planu w życie. Zakradli się pod mur gdzie byli najmniej widoczni ze stanowisk innych strażników. Było to dosyć ciężkie, bo stali od siebie w małych odstępach, ale kiedy część z nich po prostu położyła się spać udało im się zająć odpowiednie miejsce.
Możnaby pomyśleć, że gdyby podejść do śpiącego strażnika byłoby im o wiele łatwiej zabrać ich w ciemny las. Jednak przytomny warcista mógł to zobaczyć, a na takie ryzyko nie mogli sobie pozwolić.
Pierwszy z ciemności wyłonił się Yoongi. Podszedł do mężczyzny w mundurze, który na jego widok się przestraszył. Co król robił o tej porze pod murem?
- Panie...
- Uklęknij. - teraz wzięcie go za brata ułatwiło cały przebieg akcji.
Kiedy żołnierz padł na kolana koło niego pojawił się Seokjin. Miał kategoryczny zakaz zabijania, więc musiał odciąć mu dopływ powietrza. Już miał to zrobić kiedy do strażnika doszło o co tutaj chodziło. Przez monotonność swej pracy zapomniał co było jego priorytetem. Miał chronić zamek nie tylko przed mordercami, ale w szczególności wystrzegać się mężczyzny o wyglądzie króla. A on głupi, zamiast od razu wezwać pomoc i złapać krewnego Agusta, padł przed nim na kolana.
- Chwila... - jego usta w natychmiastowym tempie zostały zasłonięte, a dopływ powietrza odcięty. Strażnik próbował jeszcze walczyć, ale kiedy Jeon dopadł jego kończyn, nie miał szans. Po chwili jego ciało stało się bezwładne co od razu wykorzystała całą trójką i zaciągnęła go w stronę małego lasku. Tam rozebrali go, a jego ubrania założył Seokjin.
- Nie no... Klasa szmatki. - otrzepał kurz z ubrań i zajął miejsce wartownika naciągając czapkę, aby nie było widać jego twarzy. W tym czasie pozostała dwójka za pomocą liny przywiązała nieprzytomnego do drzewa na wypadek gdyby się obudził - Załóżcie mu knebel!
Po zawiązaniu mu ust, dwójka ruszyła w stronę kolejnego strażnika. Tym razem miał zagadać go Seokjin, który w razie zdemaskowania miał użyć noża. Jednak to miało być w ostateczności.
- Hej Park! Jak tam małżonka! - zawołał do "kolegi", który na jego słowa od razu zrezygnował z poważnej postawy i oparł się o mur.
- Shin ty kawalarzu. Dobrze wiesz jak jest. - zaśmiał się. Dalej już nie musiał być zgadywany, bo sam zaczął opowiadać o problemach w rodzinie.
Całą sytuację obserwowali Jeongguk i Yoongi, którzy byli w szoku, że chłopak ich nie zdradził. Wykrzykiwanie nazwiska było dość ryzykowne, przecież mógł nie trafić.
- Skąd on-
- Jin hyung do każdego nieznajomego woła tym nazwiskiem. No wiesz, największe prawdopodobieństwo, że trafi. - sprostował, a potem trzymając się jak najbliżej, zaszedł wartownika od tyłu i bez żadnego zawahania uderzył jego głową w mur. Mężczyzna nie miał żadnej ochrony, więc uderzenie od razu poprawiło go przytomności. Dlatego szybko skończył jak jego przyjaciel, a jego ubrania przejął Jeongguk.
- A więc ty, Min Yoongi, za planowanie zamachu na króla i władcę naszego kraju zostajesz złapany i wrzucony do lochu, aby tam oczekiwać spotkania z najwyższym. - pochwycił księcia za ramię, a jego gest powtórzył Jin i razem poprowadzili go do bramy - Wpuście nas. Prowadzimy Min Yoongiego!
- Dlaczego? Król kazał zabijać bez zawahania. - jeden ze strażników spojrzał się na nich z podejrzliwością - A wy to kto? Pierwszy raz widzę.
- Nie wdawajcie się w dyskusje. Musimy się spotkać z Wasza wysokością. Złapany może uciec.
- To go zabij, co za problem. - mężczyzna wyjął z pochwy miecz i już miał wycelować w Yoongiego kiedy spod bramy dobiegł ich delikatny głos.
- Co tutaj się wyrabia? - to on pomógł Yoongiemu i jego obstawie. Dzięki niemu nie zostali zdemaskowani i ich plan dalej mógł się udać.
CZYTASZ
KING ✓
Fanfiction"Dᴡᴏ́ᴄʜ ʙʀᴀᴄɪ ᴢʀᴏᴅᴢᴏɴʏᴄʜ ᴢ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴌᴏɴᴀ sᴛᴀɴᴀ̨ ᴘʀᴢᴇᴄɪᴡᴋᴏ sᴏʙɪᴇ... Pʀᴢʏsᴢᴌʏ ᴡᴌᴀᴅᴄᴀ ᴋʀᴡᴀᴡᴇ ᴢᴀʙɪᴇʀᴢᴇ ᴢ̇ɴɪᴡᴀ ᴡśʀᴏ́ᴅ sᴡʏᴄʜ ᴘᴏᴅᴅᴀɴʏᴄʜ, sᴢᴇʀᴢᴀ̨ᴄ sᴛʀᴀᴄʜ ɪ ᴢɴɪsᴢᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴡ sᴡᴏɪᴍ ᴋʀᴀᴊᴜ... Śᴍɪᴇʀᴛᴇʟɴᴀ ᴅʀᴢᴀᴢɢᴀ ᴘʀᴢᴇʙɪᴊᴇ sᴇʀᴄᴇ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴢ ɴɪᴄʜ ᴋɪᴇᴅʏ ᴅʀᴜɢɪ ᴡʏᴢʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ...