23 grudnia 2020 r.

40 5 0
                                    

Nancy była ode mnie dwa lata młodsza, ale czasem czułam, jakby ta granica wieku, w ogóle między nami nie istniała. Była moim przeciwieństwem. Chyba od zawsze wiedziała, że będzie psychologiem i robiła wszystko w tym kierunku, aby spełnić marzenia. Czasem miałam wrażenie, że studia nie były jej potrzebne, bo już potrafiła stawiać ludziom diagnozy. Zwłaszcza mnie. Oczywiście żartowałam z niej, że będzie pracowała w jakimś ośrodku z alkoholikami, którzy mają wyimaginowanych przyjaciół, ale nie było w stanie jej to zrazić. Ją naprawdę to wszystko interesowało. Uwielbiała rozkładać wszystko na czynniki pierwsze, analizować ludzkie zachowania i elementy jakie na nie wpływają. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że spełni się w tym zawodzie. W końcu nie ma bardzie skomplikowanych istot jak ludzie.

Ja natomiast odkąd wycieli mi tego paskudnego guza, zapragnęłam spróbować wszystkiego i to w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Uprawiałam lekkoatletykę, interesowałam się muzyką, zwłaszcza tą starą, chodziłam na dodatkowe fakultety, aby dowiedzieć się więcej o komputerach, gdyż świat fantastyki i grafiki komputerowej, totalnie mnie wciągnął, a także posiadałam wielu znajomych. Chciałam wykorzystać mój czas jak najintensywniej, aby potem powiedzieć, że spróbowałam wielu rzeczy i niczego nie żałuję.

Nie powiem, taka filozofia miała sens, ale koniec końców pomyliłam się. Wiecie jak to jest z dużą paczką. Zwłaszcza, gdy wkracza się w dorosłość. Póki wszyscy imprezowaliśmy i wygłupialiśmy się, wszystko było okej. Przysięgaliśmy sobie dozgonną przyjaźń podczas wszelkich imprez, a potem niestety wszystko zaczęło się psuć. Miałam dość gierek. Męczyły mnie takie relacje.

Zazdrość, kłamstwa i jakieś insynuacje. Przestało mnie to bawić i zadałam sobie sprawę, że to nie było do końca dla mnie. W relacjach z ludźmi chodziło mi przede wszystkim o szczerość i dobrze spędzony czas, ale nie dostałam tego. W sumie nie czułam się wśród nich sobą, więc dałam sobie spokój z systemem.

Projektowanie gier i tej innej rzeczywistości, było dla mnie odskocznią i wiedziałam, że to jest mój kierunek. Byłam ambitna i pracowita, dlatego wiedziałam, że osiągnę w tej dziedzinie sukces i wcale się nie pomyliłam. Stało się tak, gdyż nie pasowałam po prostu do tych ludzi. Po pewnym czasie przestały mnie bawić ich tandetne żarty, a licealni chłopcy stracili na atrakcyjności. Wydawało mi się to po prostu głupie, więc kiedy zakończyłam etap liceum poszłam na roczny kurs komputerowy, a potem wzięłam życie we własne ręce i to dosłownie.

Dream little dream of meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz