Spotkanie

288 25 2
                                    

Kiedy obudzilam sie rano Jemiego juz nie bylo. Wlasciwie nie za bardzo mnie o zdziwilo, ale mimo wszytko gdzies gleboko w sobie poczulam pustke. Spojrzalam na  zegarek i maly wlos nie wrzasnelam. Za pol godziny mialam zobaczc sie z Ianem. Ruszylam wiec jak oparzona pod prysznic. Zimna woda natychmiast mnie orzezwila, ale sprawila, ze pieczenie w rece i niesamowity bol po prawej stronie zeber przypomnialy mi o wydarzeniach poprzedniego wieczoru. Spojrzalam w dol. Tuz pod  prawa piersia widnial opgromny krwawofioletowy siniak. Na ten widok syknelam z bolu. Delikanie obmylam cale cialo i biegiem pognalam do szafy. Wyjelam z niej granatoa tunike i leginsy i szybko na siebie wciagnelam. Dziwnym trafem przestalo mi zalezec aby zaimponowac Ianowi. jestesmy przyjaciolmi -pomylalam - pamietasz Leah ?  Zrobilam lekki makijaz i po chwili namyslu zwiazalam wlosy w konski ogon. Akurat kiedy zapinalam rzemyki butow do drzwi zadzwonil dzwonek. Dopadlam do drzwi zanim zdarzyla zrobic to ciotka. Krzynelam tylko przez ramie, ze wychodze i nie wroce pozzno, po czym opuscilam dom. Udalismy sie do jakiej wloskiej restauracji na obrzezach. Mslalam, ze pojdziemy do Wuja Bena, tak gdzie zazwyczaj wszyscy chodza, ale widocznie Ian mial inne plany. Rozmawialo mi sie z nim naprawde dobrze, ale to nie zmienia fajtu, ze moje mysli ciagle ziegaly na nne tory. W koncu nie wytrzymalam, musialam poprowadzic ta rozmowa w tym wlasnie kierunku.

- Poznales wczoraj mojego znajomego Jeremiego. - zaczelam - Odnoslam wrazenie, ze go nie polubiles ?

- Wlasciwie, to znam go duzo dluzej niz bym sobie tego zyczyl. - odpowiedzial wzruszajac ramionami.

- Co sprawilo, ze tak sie nie lubicie ?

- Mysle, ze rozmowa o tym nie jest dobrym pomyslem. - usmiechnal sie, jednak usmiech ten nie obial jego oczu.- Jezeli jednak juz musisz wiedziec cos o tym chlopaku, powinnas tylko pamietac, ze to nie jest partia dla Ciebie. Najlepiej dla Ciebie bedzie jesli zaczniesz go unikac.

- Zabawne - usmiechnelam sie.

-  Co jest takie zabawne ? - uniosl brwi zdziwiony.

- Dokladnie to samo powiedzial mi wczoraj Jeremy. - zasmialam sie.

Od tej pory spotkanie nie przebiegalo juz tak milo. Nie do konca jestem pewna czy to dlatego, ze zaczelam rozmowe o innym chlopaku, czy konkretnie o Jeremym. W kazdym badz razie od tej pory rozmowa nam sie nie kleila, a Ian dazyl tylko do tego, aby jak najszybciej skonczyc nasze spotkanie. Po  poludniu zadzwonila do mnie Megan, ze dzis u Bena odbedzie sie spotkanie cheerlederek, wiec jesli chce wrocic do druzyny powinnam wpasc. Pomyslalam, ze skoro i tak zamierzam ruszyc ze swoim zyciem do przodu to powinnam sie tam pojawic. Zmienilam tunike na przewiewny sweterek, krotkie spodenki i trampki. Jakies pietnascie minut pozniej bylam juz u Wuja Bena. Pub byl caly zatloczony. Dziewczyny jak zwykle siedzialy wlozy na srodku pomieszczenia. Ruszylam ku nim. Megan bardzo sie ucieszyla, ze dziewczyny nie robia najmniejszych problemow z ponownym przyjeciem mnie. Postanowilysmy to  opic. Ruszylam wiec do baru po dzbanek soku pomaranczowego. Kiedy schodzilam juz z podium z dzbankiem wypelnionym po brzegi poslizgnelam sie i polecialam na tylek. Plyn rozlal sie w okol mnie moczac moje spodnie. Nagle w pubie zrobilo sie cicho i wszyscy spojrzeli na mnie. Jedynym co ocalalo byl dzbanek, chociaz tego nie jestem tak pewna, jak tego, ze najbardziej ucierpiala moja duma. Zanim zzdarzylam chocby pomyslec o tym, aby sie podniesc ktos podszedl do mnie od tylu i dzwignal mnie do gory, lapiac pod lokcie.

-Jestes pewna, ze chcesz wrocic do druzyny cheerlederek ? - zasmial sie Jeremy.

- Jestes pewien, ze chcesz, zeby Twoje zeby zostaly na swoim miejscu ?- odparlam wkurzona.

- Spokojnie, narwncu - zasmial sie Jer. - Lepiej pozegnaj sie z dziewczynami, zanim ktokolwiek zorientuje sie, ze oprocz totalna niezdara jestes takze siusiumajtkiem. - rozbawiony spojrzal na moje mokre spodenki.

- To nie jest smieszne. - warknelam i ruszylam w strone wjscia.

Zanim dotarlam do wyjscia napisalam Meg smsa. Kiedy tylko dotarlam do podjazdu o maske swojego samochodu stal zadowolony Jer, szczerzac zeby w kretynskim, ale jakze seksowynym usmiechu. Ruszylam droga w dol. Widok Jeremiego tak mnie wyprowadzil z rownowagi, ze zupelnie nie zainteresowalo mnie jakim cudem znalazl sie tam szybciej ode mnie, skoro zostawilam go za plecami kiedy wychodzilam.

- Podwiezdz Cie, narwancu ?- zapytal.

- Nie, dzieki dam sobie rade. - rzucilam.

- Daj spokoj, Leah. - rozesmial sie - Nie dasaj sie. Oboje dobrze wiemy, ze jezeli ktokolwiek zobaczy Cie w tym stanie jakies glupie przezwisko przylgnie do Ciebie do samego zakonczenia szkoly.

To mnie pezekonalo. Zatrzymalam sie, ale nie odwrocilam do niego przodem.

- Jezeli pisniesz chocby slowko. Przysiegam, ze wlasnorecznie pozbawie Cie jezyka. Rozumiesz ?

Za soba uslyszalam smiech.

- Wsiadaj.

- Pytalam, czy zrozumiales ?

- Jasne, bede milczal jak grob. - odpowiedzial i otworzyl drzwi po stronie pasazera.

- Jak sie udala randka z Ianem ?- zapytal.

- Po pierwsze to nie byla randka, po drugie to nie Twoj interes po trzecie.. Nie udala sie.

- Dlaczego ?- wcale nie byl zdziwiony.

-Przez Ciebie. - wzruszylam ramionami.

- Chyba nie rozmawialas z nim o mnie ? - zapytal rozbawiony.

- Wlasciwie, to Ian ostrzegal mnie przed Toba. - odpowiedzialam.

- Przyganial kociol garnkowi. - Mruknal pod nosem.

- Mam  powazne problemy z okresleniem kto w tym zwiazku jest garnkiem. - odparlam.

- Daj spokoj Leah, oboje dobrze wiemy, ze moglbym wymienic Ci milion powodow dla ktorych to ja jestem lepszy od niego. Poczawszy od tego, kto uratowal Cie ostatniej nocy , skonczywszy na tym, ze jest dla Ciebie za stary o jakies dziesiec lat.

- Co i tak daje mu jakies trzysa punktow przewagi  nad Toba - odpowiedzialam urazona.

- Jestes uparta jak osiol - westchnal.

- Z Twoim ust to komplement - obdarzylam go moim najpiekniejszym usmiechem.

Do konca drogi nie odzywalimy sie do siebie. Kiedy dojechalismy do mnie Jer wysiadl aby odprowadzic mnie do drzi.

- Dziekuje, wiem gdzie mieszkam. - mruknelam.

- Saram sie byc dla Ciebie mily. - warknal.

- Swietnie Ci idzie - odpowiedzialam ironicznie.

To go jednak nie zrazilo. Kiedy stalismy pod drzwiami zlapal mnie za przedramie.

- Mowie powaznie Leah. Nie chce Cie prowadzic przez zycie jesli i Ty tego nie chcesz, ale  mysle, ze naprawde powinnas uwazac na tego Twojego Iana.

- Nie bede o tym z Toba dyskutowac. - mruknelam.

- Zaczekaj, daj mi skonczyc. - zblizyl sie kiedy otworzylam drzwi.

- Jeremy. Zaczynasz mnie naprawde wkurzac. Ciagle masz jakies sekrety. Gadasz jakims szyfrem. Nie chce mi sie juz Ciebie sluchac, jezeli nie wyjawisz mi co jest z Toba i Ianem. - Jeremy jednak juz mnie nie sluchal. Zajety byl ogladanie moich wejsowych drzwi. - Sluchasz mnie ?

-Zaczekaj. - odpowiedzial. - Cos jest nie tak - Przylozyl ucho do drzwi. - Ktos jest w srodku.

NowicjuszkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz