Inicjacja

208 17 2
                                    

Chcąc skupić się na nauce,postanowiłam z Drakem i Ianem, że inicjacja, jak to zwykli nazywać odbędzie się w najbliższą sobotę. Już w piątkowy wieczór byłam cała spięta, trzęsły mi się ręce i co chwilę przechodziły mnie ciarki. W końcu nadszedł ten dzień. Około dziesiątej dostałam wiadomość  od Iana, że zaraz po mnie będzie. Założyłam więc czarny sweterek pasujący do czarnej bokserki i czarnych spodni i zbiegłam na dół. Nie wiem dlaczego postawiłam na tak żałobny strój.

Kiedy doszłam do samochodu stanęłam jak wryta. W środku obok Iana siedział nie kto inny jak Jeremy. Rewelacja.

- Co on tu robi?- spytałam bez zbędnych ogródek,ładując się na tylne siedzenie.

- Uparł się - mruknął Ian - Co miałem zrobić?

- Teleportować go do Afryki, albo zamienić w kamień. Nie wiem, cokolwiek. - warknęłam.

- Wiesz, że magia tak nie działa.

- Nie ważne, jedźmy już. - odparłam obserwujac w bocznym lusterku usatysfakcjonowaną minę Jerra.

Kiedy dojechaliśmy do posesji Drake ruszyłam z Ianem na tył domu. Udało mi się wyegzekwować chociaż tyle, żeby Jer został w aucie. Tym razem pomieszczenie było zupełnie inne. Była to ogromna półkolista sala, w całości pokryta marmurem. Na suficie wymalowane były jakieś dziwne symbole, których niezrozumiałam. Wyglądały jak gotyckie zdobienia kościelne. Jeden z symboli na samym dole był falującą linią, wydaje mi się, że był to cierń róży, otoczony poziomo spiralną linią, przypominającą trąbę powietrzną. Kwiat róży zstąpiły tysiące drobnych kółeczek, które dopiero po dogłębnej analizie okazały się być drobnymi symbolami słońca. Widok tego rękodzieła zachwycił mnie. Jedynym przedmiotem, które znajdowało się w pomieszczeniu był wielki, marmurowy stół, porośnięty bluszczem.

Na stole leżał mój ojciec. Wyglądał znacznie gorzej, niż tydzien temu. Jego siwe włosy zupełnie się przeżedziły a skóra na twarzy stała się obwisła, niemal w całości ukazując gałki oczne. Kiedy podeszłam bliżej poczułam fetor gnijącego ciała i musiałam wstrzymać powietrze. Jedyne co trzymało mnie przy świadomości czynów, których miałam dokonać był jego chrzęszczący oddech.

W sali zebranych było około dziesięciu osób. Na samym przodzie stał Drake i Ian, rozmawiając o czymś przyciszonymi głosami. Obok nich stała ciemnoskóra dziewczyna o zielonych oczach i pięknych długich włosach, która przyglądała mi się trochę z ciekawością a trochę ze współczuciem. Ubrana była w czerwoną szatę. Zaraz za nimi stała kolejna dwójka. Dziewczyna i chłopak, oboje na oko w moim wieku, także ubrani w czerwone szaty. Reszta ludzi nie była tak istotna, bo jak się okazało stali oni za szybką w oddzielnym pomieszczeniu i to w takiej odległości, że nawet nie byłam w stanie  zobaczyć ich twarzy.

-Leah- odezwał się Drake. - Zanim zaczniemy musisz wiedzieć o pewnych zasadach, jakie obowiązują podczas takich ceremoni.

- Wiem wszystko. Ian mnie nauczył, powiedział, że jestem gotowa.

- Och, jestem absolutnie pewiem, że jesteś gotowa. - zaśmiał się Drake- ale nie o takich zasadach mówię. Musisz wiedzieć, że każdy z nas posiada inną moc. Ian powiedział, że pobirałaś moc z ziemi, więc wnioskuję, że ziemia jest Twoim żywiołem i Twoją mocą. Twój ojciec, tak jak Jack i Kira, którzy stoją za mną - wskazał na chłopaka i dziewczynę w czerwonych pelerynach- był magiem powietrza. Ja jestem magiem słońca, a Kaitleen - kiwną głową w stronę ciemnoskórej dziewczyny - wody. Kaitleen jest naszą uczennicą od niedawna. Tak jak Kira i Jack była uczennicą Twojego ojca. Tylko ona jeszcze nie przeszła przez fofmację mocy, jaką jest inicjacja. Podczas inicjacji będzie stała za Tobą i kontrolowała wyciek mocy. Jeśli nie będziesz mogła pomieścić wszystkich zapasów mocy ojca, pobierana magia bedzie wypływać a zadaniem Kate jest do tego nie dopuścić. Najważniejsze, to abyś pod żadnym pozorem nie przerywała inicjacji. Rozumiesz?

-Tak-odpowiedziałam tak cicho, że nie byłam pewna czy mnie usłyszał i dla potwierdzernia pokiwałam głową.

-Masz jakieś pytania? -dodał.

- Właściwie-zastanowiłam się patrząc w sufit. To mogłabyć jedyna okazja.-Co to za znak?

- To symbol  arcymaga. Władcy wszystkich żywiołów. Arcymag był w stanie władać wszystkim, nie tylko żywiołami. Potrafił tworzyć magię, umiał z niej korzystać. Lewitacja, teleportacja, i inne magiczne sztuczki, ktore dla nas sa tylko bajką. Był prawdziwym magiem, nie tylko panem żywiołów, jak my.

Pokiwałam głową po czym podeszłam do ojca i położyłam dwa place na jego skroniach. Kaitleen podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Zanim rozpoczęłam inicjację sprawdziłan własne jądro mocy. Było prawie puste a ja byłam zupełnie pewna, że zmieści się w nim o wiele więcej mocy niż tylko ta mojego ojca. Uśmiechnęłam się do siebie i zamknęłam oczy. Odnalazłam jego jądro i sięgnęłam do niego zwizualizowaną ręką. Powoli zaczęłam pobierać jego moc, czując jak przez ciało przepływają mi wibracje. Kiedy poczułam pierwsze macki jego mocy wypełniające moje jądro byłam pewna, że to co oni nazywają inicjacją właśnie się rozpoczęło.

NowicjuszkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz