Cała drogę do domu nie odzywałam się do Jeremiego. Ależ on mi działał na nerwy.
- Myślę, że Ian nie jest odpowiednim materiałem na przyjaciela. - Zagadnął wierdżajac na drogę szybkiego ruchu.
- Może Ty jesteś lepszym?- burknęlam.
- Czy ktoś mówił, ze ja się nadaję? - zaśmiał się.
- Daj spokój, Jerr. Nawet go nie znasz.
- Uwierz mi, Leah. Znam go lepiej niż myślisz.
- Tak sadzisz?- to czcze gadanie zaczynało mi już działać na nerwy.
- Owszem. Myślę nawet, że znam go lepiej, niż ktokolwiek inny. - uśmiechnął się.
- Mam dosc słuchanoa tych bzdur. - rzuviłam probujac ukryc irytacje - Zatrzymaj woz, przejde sie.
- Jak chcesz - wzruszyl ramionami i zatrzymal sie bez dyskusji.
Ruszylam w kierunku domu. Na szczescie zostalo mi juz tylko okolo kilometra drogi do przebycia. Postanowilamnpojsc na skroty i zamiast w glowna droge skrecilam do parku. Zaledwie kilka krokow pozniej uslyszalam za soba jakis szelest. Obejrzalam sie, ale niczego nie zauwazylam. Uznajac, ze sie przeslyszalam ruszylam dalej. Chwile pozniej uslyszalam za soba kolejne dziwne dzwieki ale zanim zdarzylam odwrocic sie, aby to sprawdzic uslyszalam kroki. Postanowilam tego nie sprawdzac, wiec zwyczajnie przyspieszylam kroku. Osoba za mna zrobila to samo. Ruszylam biegiem, ale kroki nieoddalily sie nawet na metr. Jakies dziesiec matrow przed wyjsciem z parku postanowilam sie obejrzec i sprawdzic, kto jest moim przesladowca. Kiedy tylko moja glowa drgnela cos skoczylo mi na plecy. Bolesnie upadlam automatycznie przetaczajac sie na plecy. Postac była zakapturzona, ale kiedy jego rece zacisnely sie na mojej szyji poczulam na pewno, ze to on. Mial ogromne rece. Jedna reka obejmowal niemal cala moja szyje. Mezczyzna chwycil mnie za reke i rozcial ja wzduz calej dlugosci upuszczajac krew do ampułki. Wierzgałam ,kopałam ,gryzłam ale bezskuteczne byly moje proby uwolnienia sie. Chwile przed tym zanim ampulka sie zapelnila uslyszalam pisk hamulcow na drodze za soba. Do parku wbiegl Jeremy i doslownie podniosl mezczyzne w powietrze rzucajac go okolo dziesieciu metrow dalej. Fizycznie rzecz ujmujac bylo to niemozliwe, zwlaszcza, ze facet byl ze dwa razy wiekszy niz Jer. Lezac na ziemi uslyszalam jak kroki uciekajacego faceta coraz bardziej sie oddalaja. Probowalam podniesc sie na lokciu, ale kiedy tylko oderwalam glowe od podloza natychmiast mi sie w niej zakrecilo.
- Ciiii, spokojnie. - Jeremi podszedl do mnie i pomogl mi usiasc.
- Co to było? - zapytałam przerażona.
- Bardzo mi przykro, Leah, ale nie moge Ci tego powiedzieć. A Ty nie powinnaś tego wiedzieć.
- Myślisz, że tak odpuszcze? - warknęlam.
- Wiem doskonale, ze nie, dlatego... Bardzo Cie przepraszam.
Ujął moja twarz w dlonie i gleboko spojrzal mi w oczy.
- Zapomnisz o tym co sie wydarzylo. Bedziesz pamietac, ze uciekalas przed czyms przez park. Przewrocilas sie i rozcielas reke, a potem stracilas przytomnosc. - Jego zrenice sie zwęzyly a ja w glowie poczulam wibracje. - Zapomnij.
Obudziłam się chwilę później. Rozejrzałam sie i probowalam przypomiec sobie co sie stalo i co tu robie. Nagle podbiegl do mnie Jeremy.
- Leah, tu jestes! Wszedzie Cie szukalem! - spojrzal na mnie badawczo. - co Ci sie stało?
- Ja.. Biegłam a ktoś mnie gonił - z trudem przypominałam sobie wszystkie fakty. - Przewrocilam sie i rozcielam dlonm a pozniej stracilam przytomnosc i.. Nic wiecej nie pamietam.
- Chodź- Jeremy podniosl mnie z ziemi i mocno do siebie przytulił. - Przapraszam Cię, to moja wina. - ujal moja twarz w dlonie - Nie powinienem byl pozwolic Ci wysiasc z tego samochodu. Chodz, odwioze Cie.
Podtrzymywana przez Jeremiego ruszylam do jego auta. Clopak pomogl mi usiasc na miejsce i zamknal za mna drzwi. Kiedy dojechalismy na miejsce pomogl mi wysiasc i odprowadzil mnie do samych drzwi.
- Jer, dziekuje. Nie wiem co bym zrobila gdybys sie nie zjawil.- zaczelam opierajac sie o drzwi.
- Gdyby nie ja wcale by Cie tam nie bylo. To ja powinienem przeprosic. - wzruszyl zmieszany ramionami.- Idz, odpocznij.- usmiechnal sie i ruszyl w strone samochodu.
- Jeremi! - zawolalam zanim zdazylam pomyslec.
- Co sie stalo? - Natychmiast znalazl sie przy drzwiach.
- Tak sobie pomyslalam- zaczelam sie rumienic. - Wiesz, ja ... Jestem sama w domu, moze moglbys wejsc, chocby na chwile?
- Nie wiem czy to dobry pomysl.
- Prosze.- rzucilam mu blagalne spojrzenie.
- Zgoda, moge pobawic sie w Twoja nienke. - zasmial sie - Tylko badz grzeczna dziewczynka.
- Akurat - zasmialam sie - bo uwierze, ze wlasnie takie lubisz. - Teatralnie sie pochylilam - Zapraszam pana.
Kiedy Jeremi rozgoscil sie w moim pokoju postanowilam wziac prysznic.
-Idz, ja znajde cos do jedzenia.
- Czuj sie jak u siebie.
Kiedy sie wykapalam rozpuscilam moje dlugie wlosy z ciasnego warkocza. Zalozylam moja ulubiona pizame w misie i poszlam do kuchni. Na dole swiatla byly jednak zgaszone. Ruszylam wiec do mojego pokoju. Kiedy weszlam Jeremi siedzial rozwalony na lozku, oparty w zaglowek. Na mojej szafce lezal kawalek pizzy i stal kubek goracego kakao.
- Wiem, ze pizza to nie najlepszy sposob na kolacje, ale kakao powinno wszystko wynagrodzic.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam.
Kiedy sie najadlam i wypilam kakao zmorzyl mnie sen. Zanim zdalam sobie z tego sprawe moim cialem wstrzasnal szloch. Jeremy zsunal sie troche nizej. Pozwolil mi oprzec sie na swoim ramieniu i delikatnie glaskal mnie po glowie.
- Tak strasznie sie bałam, Jeremi. Nie wiedxialam co sie dzieje, - lkalam mu w szyje.
- Cii, maleńka. - szepnął - Nic się nie boj, wszystko dobrze, jestem tu.
Kiedy już zasypiałam uslyszalam cichy głos Jeremiego.
- Leah. - zaczal.
- Mhyym?
- Fajna pizama. - uslyszalam rozbawienie w jego glosie a jego klatka piersiowa zatrzeala sie od smiechu, ktory ukolysal mnie do snu.
CZYTASZ
Nowicjuszka
FantasyCo byś zrobiła, gdyby całe Twoje żyvie okazało się kłamstwem? Gdybyś musiała wybierać między tym co jest dla Ciebie dobre, a tym czego naprawdę chcesz? W życiu Leah niemal w tym samym momencie pojawia sie dwóch męzczyzn, jeden wszystko niszczy, drug...