Ian pomógł mi się z tym jakoś uporać. Mimo, że bardzo starałam się tym nie przejmować, myśl, że ktoś może zginąc tylko dlatego, że nie będzie mnie lubił była deprymująca.
Wieczorem udałam się do Wujka Bena mając nadzieję spotkać tam Megan, albo przynajmniej jakąs inną dziewczynę, która pomoże mi uciec do normalności i zapomnieć o tym czego się dowiedziałam. W pubie nie było jednak ani Meg, ani nikogo innego. Jedyną osobą, którą dostrzegłam w pubie, był mój serdeczny przyjaciel Jeremy. Kiedy go zobaczyłam siedzącego i obściskującego się z jakąs pierwszoklasistką aż się we mne zagotowało. Bez chwili namysłu podeszłam do niego i głosem nieznoszącym sprzeciwu zarządałam
-Wstawaj, musimy pogadać.
- Nie mamy o czym - zaśmiał mi się w twarz.
- Jesteś pewien?- w mojen głowie zrodził się właśnie szatański plan.
- W zupełności - wzruszył ramionami.
- To wielka szkoda, bo jeśli ze mną nie pójdziesz to czuję, że coś może mi się wbić na przykład w rękę. Szkoda by było gdybyś musiał zatamować mi krwotok. - wzruszyłam ramionami i odeszłam od stolika rozbijając szklankę o blat stołu.
Jeremy wybauszył oczy nieświadom tego co właśnie się dzieje. Ruszyłam do tylnego wyjścia. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że za mną idzie.
- Co Ty do cholery wyprawiasz?!-wrzasnął kiedy znaleźliśmy się na zawnatrz- Odbiło Ci, co to miało być?
- Och-zrobiłam minę niewiniątka- strasznie Cię przepraszam. Wyleciało mi z głowy, że usunąłeś mi wspomnienia i miałam o tym niepamiętać- im więcej mówiłan tym większe robiły się oczy Jera. - Już zapominam, spokojnie.. Chociaż.. Nie, właściwie nie... - wzruszyłam ramionami oglądając swoje paznokcie.
-Jak? - chwilę mu zajęło zanim to wydukał.
W odpowiedzi podwinęłam rękaw pokazując mu znamię arcymaga. Na Jeremym nie zrobiło to jednak wrażenia.
- Co to takiego? -spytał.
- Mam Ci to tłumaczyć , czy wolisz , żebym pokazała?
Mchnął ręką w geście mówiącym 'no dalej'.
Spojrzałam na kosz stojący po drugiej stronie ulicy i pomyślałam 'chcę'. Gdyby nie szybki refleks, Jeremy już leżał by na asfalcie. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany i trochę jakby... Przerażony? Rozejrzał się dookoła i zaklął pod nosem.
- Odblokowały mi się wszystkie kiedykolwiek zablokowane wspomnienia. Mogę władać dosłownie wszystkim, nie tylko żywiołami.
-Leah - zacząl Jerr-ja...
- Nie. - przerwałam mu - Nie chcę tego słuchać. Dla przypomnienia, Ty też nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.
-Nie-pokręcił głową-To nie tak.
- Od dzisiaj się nie znamy. Mówię poważnie. Nie będę błagać o Twoją przyjaźni. Jesteś dla mnie skończony. Muszę uporać się ze swoimi sprawami a Ty mi z tym nie pomagasz. - Przeszłam obok niego i wiedząc, że doskonale mnie słyszy dodałam - I pamiętaj, że się nie lubimy, a jakbyś miał z tym problemy to zakoduj chociaż, że jestem najgłupszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałeś.
Zanim zdązyłam dojść do drzwi Jeremy pojawił się przy mnie i zastąpił mi drogę do drzwi. Ująl moją twarz w dłonie.
- Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. A już na pewno nie to, że się nie lubimy. Możesz sobie być wściekła, ale skoro nie mogę Ci kazać o mnie zapomnieć dla Twojego dobra muszę chociaż tego spróbować...
I zanim zdążyłan jakkolwiek zareagować musnął moje usta swoimi. Nie czując sprzeciwu zaplątał palce w moje włosy i pocałował mnie mocniej, natarczywiej, namiętniej. Zanim przemyślałam co chcę zrobić położyłam mu ręce na klatce piersiowej i przymykając powieki rozchyliłam wargi. Jego oddech był ciepły i otulał mnie rozkosznym zapachem mięty i czekolady. Ten zapach od dziś będzie mi się kojarzył tylko z nim. Jeremy smakował i pachniał niesamowicie. Chciałam go więcej i więcej. To było najcudowniejsze uczucie w moim życiu. Uczucie jakbym nic nie ważyła i w każdej chwili mogła odlecieć do krainy przyjemności.
Euforia i rozkosz wywołane niespodziewanym pocałunkiem osłabły a ja przypomniałan sobie, co on mi zrobił. Nie chciał abym o nim pamiętała. Jeśli sam nie potrafił dotrzymac swojego przyżeczenia musiałam mu w tym pomóc. Oderwałam się od niego i spojrzałam na jego uśmiechniętą i, do cholery, piękną twarz.
- Nie chcę, żebyś prowadził mnie przez życie - przypomniałam mu jego słowa i zanim zdążyłam pomyśleć w mojej głowie zrodziła się myśl, ciche 'chcę', które usłyszałam tylko przez sekundę zanim Jeremy poszybował w powietrze niesiony moją magią i pędem powietrza. Zatrzymał się na ścianie jakieś dwadzieścia metrów dalej powodując pęknięcie w ceglanym murze. Nie siląc się na podniesienie tonu głosy dokończyłam zdanie połykając jednoczeście gule rozpaczy tworzącą się w moim gardle. - Więc do cholery nie pakuj się w nie ze swoimi wampirzymi buciorami.
W drodze do domu uświadomiłam sobie, że czuję się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Panicznie potrzebowałam czyjegoś towarzystwa. Kogoś kto nie miał nic wspólnego z magią, wampirami ani niczym podobnym. Ledwie pomyślałam 'Draco' a natychmiast znalazłam się przy jego łóżku w szpitalu. Rozejrzałam się dookoła niepewna tego co właśnie się stało. To niemożliwe. Wyglądało na to, że właśnie się teleportowałam, szlag.
- Wow. - to jedyne co byłam w stanie w tej chwili powiedzieć.
Rozmawiałam z Draco do późna. Właściwie mówiłam do niego. Starszy brat zawsze był dla mnie ratunkiem. Kiedy Mark nas zostawił to on zastępował mi ojca. Zawsze dawał mi rady, które idealnie się sprawdzały. Teraz też potrzebowałam takiej rady, a on od pięciu miesięcy wegetował w łózku niezdolny mnie usłyszeć. Potrzebiwałam go teraz jak nigdy i zamierzałam wykorzystać to co dostałam od losu. Musiałam przynajmniej spróbować. Dotknęłam delikatnie jego skroni i maksymalnie się skupiałam pomyślałam, że niczego bardziej nie pragę, niż tego, aby Draco się obudził. Poczułam jak magia zatrząsła jądrem mojej mocy powodując wibracje całego ciała. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego oczy i szeroki uśmiech. Rzuciłam się bratu na szyję i rozpłakałam się ze szczęścia.
-Świetnie się spisałaś, siostrzyczko. - zaśmiał się.
Informacja o śmierci mamy była dla niego dołująca. Chciałam się z nim podzielić ostatnimi wydarzeniami z mojego życia , ale doszłam do wniosku, że przynajmniej jedno z nas musi mieć normalne życie, a skoro w moim przypadku już na to za późno, chociaż jemu tego oszczędzę. Zabawne to on był starszy, więc on powinien podejmować takie decyzje. Miałam jednak wrażenie, że te pięć miesięcy uczyniły mnie o wiele bardziej dojrzałą. Rozmawialiśmy do samego rana i dopiero kiedy do sali zaczęły wkradać się pierwsze promienie wschodzącego słońca brat wygonił mnie do domu zanim ktokolwiek mnie zobaczy. Wyszłam na korytarz i pomyślałam o domu. W jednej chwili stałam więc na szpitalnym korytarzu w drugiej zaś już w swoim pokoju.
Ledwo się pojawiłam w mojej przystani usłyszałam za sobą paskudny, harczący głos, którego nie byłam w stanie rozpoznać. Moje ciało opanowały ciarki.
- Już myślałem, że nigdy się nie zjawisz, arcymagu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Musicie mi wybaczyć, ale za dwa miesiące matura, a rozszerzona biologia, do której muszę się sama przygotować, nie wejdzie mi do głowy od pisania książek. ;) Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Bardzo dziękuję, za ponad 1,5 tysiąca wyświetleń, to wiele dla mnie znaczy. Poza tym mam do Was jeszcze, tylko jedną, prośbę;
Kochani czytelnicy, chciałabym aby każdy z Was zostawił po sobie komentarz - chcę zobaczyć ilu Was jest naprawdę, z góry dziękuję ;*
CZYTASZ
Nowicjuszka
FantezieCo byś zrobiła, gdyby całe Twoje żyvie okazało się kłamstwem? Gdybyś musiała wybierać między tym co jest dla Ciebie dobre, a tym czego naprawdę chcesz? W życiu Leah niemal w tym samym momencie pojawia sie dwóch męzczyzn, jeden wszystko niszczy, drug...