Porozumienie II

205 18 2
                                    

-Czekaj...Co?

- Poznam mojeg ojca.- wzruszyłam ramionami.

- Jak to? - zapytał siadając na moim łóżku.- Wczoraj jeszcze sądziłaś, że nic Cię nie obchodzi i absolutnie nie chcesz mu pomagać, co się zmieniło?

- Spotkałam się z Ianem - odparłam - Poza tym nie powiedziałam, że chcę mu pomóc. Chcę go po prostu poznać.

- Zgoda- odpowiedział spokojnie - Musisz tylko pamiętać, że kiedy juz go poznasz, to Ty będziesz musiała zdecydować czy mu pomóc. Będziesz odpowiedzialna za jego zycie.

- To niczego nie zmienia. Chcę zobaczyć jakim jest człowiekiem. Potrzebuję tylko akceptacji. Co myślisz o tym pomyśle?

- Mam być szczery, czy jesteś zdesperowana, żeby usłyszeć akceptacje?

- A jak myślisz Szerloku?

- W życiu nie słyszałem głupszego planu, a to trudne do osiągnięcia, nawet jak dla Ciebie. Jednak skoro potrzebujesz akceptacji, to proszę bardzo. Może na coś przyda Ci się ta wiedza.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Zastanawiłam się jak zapytać go o wyjaśnienia. Z rozmyśleń wyrwała mnie poduszka lecąca w moją stronę.

- Ocknij się. Potrzebujesz wyjaśnień. I kawy. I najlepiej salonu urody, choć i on niezbyt dużo by zdziałał.

- Uroczy jak zawsze - mruknęłam schodząc za nim do kuchni.

- Nie bardzo wiem co powinienem powiedzieć. Nie mam nic na swoją obronę. Pomyśl tylko, Nawet gdybym Ci powiedział, uwierzyłabyś mi? Nie sądzę.

- I myślisz, że to była Twoja przepustka do zostania zawodowym kłamcą?

- Nie o to chodzi. Bałem się odezwać. Kiedy ostatnio widziałaś jakiegoś wampira?

- Okej - westchnęłam - I tak bym nie uwierzyła. Nie mam Ci tego za złe, potrzebowałam tylko trochę czasu, żeby to przetrawić. Chcę wiedzieć tylko, co to właściwie znaczy być wampirem? Jesteś jak Dracula?

- Akurat - podsuwając mi kawę pod nos puknąl mnie w czoło. - Ta historia jest zdecydowanie przesadzona. Moje serce bije, choć nie pompuje krwi. Jestem nieśmiertelny. Możesz mnie zgładzić jedynie pozbawiajac głowy lub serca. Moja skóra nie jest lodowata, choć ciężko się nagrzewa. - zaśmiał się. - Właściwie to tyle.

- Ile masz lat? - to było pierwsze pytanie jakie mi się nasunęło.

- Dwadzieścia jeden. - wzruszył ramionami.

- A serio?

- Dwieście dziewiętnaście.

- Niezła sumka - wyszczerzyłam zęby - Masz jakieś super zdolności?

- Jestem super szybki - odparł z uśmiechem - I nieziemsko przystojny.

- Jesteś pewien, że to wszystko?

- Skąd..? Ian - mruknął - Potrafię wpływać na myśli innych. Wpływać, kontrolować je a nawet zmieniać.

Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając. Jerr tłumaczył mi na czym polega bycie wampirem. Jak to się stało, że on nim jest. Pokazywał mi jak działa jego samokontrola. Tłumaczył czym się żywi i opowiadał o syntetycznej krwi. Umówiłam się z nim, że pojedzie ze mną do ojca. Musiałam pojechać tam z Ianem, ale dobrze jest miec przy sobie kogos postronnego. Dobrze jest mieć przy sobie kogokolwiek, a muszę przyznać, bardzo niechętnie, że akurat jego fajnie jest mieć przy sobie. Spotkanie zaplanowaliśmy na sobotę. Miałam więc niemal tydzień na emocjonalne przygotowanie się do tej wyprawy.

Tydzień dłużył się niemiłosiernie, ale Jeremy skutecznie odciągał moje myśli od odliczania czasu. Szybko zapomniałam, że mnie okłamał i na nowo zapragnęłam spędzać z nim każdą wolną chwilę. Całą sobotę siedziałam jak na szpilkach a Abigail była przekonana, że coś ukrywam. Po południu wpadł po mnie Jer i oznajmił, że zabiera mnie na spływ kajakowy. Abigail, wiedząc, że boję się wody w dużych ilościach uznała, że to było powodem mojego stresu i nie drążyła więcej tego tematu. Pierwszy raz dziękowałam za dar Jeremiego.  Pół godziny później byliśmy już na miejscu.

Miejsce w którym się znaleźliśmy przypominało trochę starodawny pałacyk. Ogromny budynek z kolumnami pod sam dach otoczony był zewsząd gargulcami. Ciemne kolory dodawały mu aury tajemniczości, ale długo podjazd i las w okół zapewniał także poczucie mroku jaki emanował na całej posiadłości. W drzwiach przywitał nas Drake.

- Spodziewałem się Ciebie tutaj. Choć przyznam, oczekiwałem Cię nieco wcześniej.

- Chcę go poznać - odparłam bez ogródek.

Drake zaprowadził nas do sypialni na pierwszym piętrze umieszczonej na końcu marmurowego korytarza. Kiedy otworzyłam białe podwójne drzwi zaparło mi dech w piersiach. Pokój był czerwony, a w ścianach dosłownie płynął ogień. Myślałam, ze to jakaś magiczna sztuczka, ale okazało się, ze to szklana tuba wbudowana w ścianę dawała ten efekt. Na środku pokoju stał jedyny mebel w całym pomieszczeniu. Ogromne łoże z baldachimem, z ktorego teraz spływały ciężkie zasłony zasłaniając spoczywające z łożu ciało. Zbliżyłam się, a z poduszki zerkały na mnie błekite oczy, moje oczy, osadzone w zbyt szczupłej twarzy pełnej zmarszczek i blizn. Chudym ciałem co jakiś czas  wstrząsał spazm wymiotów, ale mężczyzna leżący na łóżku odsuwał od siebie tą potrzebę.

- Chcę z nim pomówić. - niemal warknęłam do Dreka.

- To może być ciężkie. Twój ojciec nie jest w stanie wydusić czegokolwiek. Magia pozbawiła go tej zdolności.

- To w ogóle możliwe?

Spojrzałam na mężczyznę i odruchowo złapałam go za rękę. Nie wiedziałam, że mozna stać się takim wrakiem. Popatrzyłam w jego oczy, a te jak lustrzane odbicie zaszkliły się łzami. Delikatnie dotknął mojego policzka a po chwili jego ciałem wstrząsnął spazm i mężczyzna opadł bezwładnie na poduszki.

- Co mu się stało?

- Zemdlał - odpowiedział Ian- z bólu. Nie pomaga mu ani magia ani morfina.

Sopojrzałam na Jaremiego, który stał zaraz przy drzwiach. Jego twarz spoglądała smutnym wyraz to na mnie, to mojego umierającego ojca.

Podeszłam do niego, czując pustkę w środku, choć nie wiem skąd ani kiedy się tam wzięła.

- Co myślisz?- spytałam.

- Dopiero co go odzyskałaś, nie chciałbym, żebys musiała go już stracić, ale chyba nie ma innego wyjścia. - wzruszył delikatnie ramionami.

- Wiem - kiwnęłam głową i odwróciłam się do Dreka. - Pomogę mu, ale pod jednym warunkiem.

- Co tylko zechcesz. - w jego oczach zapaliła się iskierka nadziei.

- Jak tylko będzie po wszystkim pozwolisz mi odejść i zapomnieć, że kiedykolwiek coś takiego mnie spotkało.

Wszyscy zebrani w sypialni spojrzeli po sobie a później na Dreka. Jestem pewna, ze porozumiewali się w myslach. Cisza trwała dobre dziesięć minut.

- Zgoda - odparł - Obiecujemy zniknąć z Twojego życia.

NowicjuszkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz