Rozdział XI

263 22 10
                                    

- Błyskawica uderzyła! Błyskawica uderzyła! - to hasło było teraz przekazywane z ust do ust. Resztki Zakonu Feniksa przygotowywały się do teleportacji pod bramy Hogwartu. Margot kilkakrotnie sprawdzała czy wzięła różdżkę. Stanęła koło, Georga który delikatnie pogładził ją po plecach.

- Będzie dobrze prawda George? - spytała zadzierając głowę by na niego spojrzeć. Kiwnął głową. Syriusz i Ann szeptali coś do siebie. Mężczyzna za wszelką cenę chciał przekonać żonę by ta została z dziećmi. Ona zaś tłumaczyła mu, że nie opuści go po raz kolejny. Przed chwilą pojawił się Remus. Wyglądał jak gdyby płakał. Miał mokre i czerwone oczy. Fred stał koło brata szukając wzrokiem Marie która żegnała się z młodszą siostrą i rodzicami. Po chwili pojawiła się. Podbiegła do niego i chwyciła obie dłonie. Dwie złote obrączki się stykneły.

- Przeżyjemy i będzie dobrze - obiecał. Marie pokiwała głową zagryzając wargi.

- Będzie dobrze - powtórzyła. Powietrze naparło na grupkę ze wszystkich stron. Byli pod Hogwartem. Czym prędzej rozbroili strażników i rzucili zaklęcia Patronusa by odstraszyć dementorów. Piętnastoosobowa grupa rzuciła się do wejścia szkoły. Na jednym z korytarzów wpadli na Hermionę i Rona. Pani Weasley o mały włos nie zemdlała ze szczęścia. Para poprowadziła ich tam gdzie teraz znajdował się Snape i wszyscy uczniowie.

- ...zabezpieczeń, nadal ma pan problem z ochroną, dyrektorze - gdy otwierali wrota dobiegł ich głos Harry'ego. - I to całkiem spory - dodał. Wszyscy weszli do sali. Caroline podbiegła do przyjaciółek i wręcz rzuciła się im na szyję. Tak samo powitała siostrę. - Jak śmiesz stać tam, gdzie stał on?! - wykrzyknął chłopiec, który przeżył. - Powiedz im co się stało tamtej nocy! - krzyczał. Caroline chciała pobiec, wytłumaczyć prawdę, ale Syriusz chwycił ją za nadgarstek, by ją powstrzymać. - Powiedz, jak spojrzałeś w oczy komuś, kto ci ufał, i go zabiłeś! Powiedz! - Severus wyciągnął różdżkę. Caroline wyrwała się Syriuszowi i wbiegła pomiędzy Harrego, McGonagall, a Snape'a. Spojrzał na blondynkę błagalnym wzrokiem. Na chwilę opuścił czarodziejską broń, lecz po sekundzie uniósł ją z powrotem. Członkowie Zakonu Feniksa wycelowali w niego swoimi różdżkami.

- Proszę! - wykrzyknęła Caroline - Proszę... Sev... Wytłumaczę im - nad jej głową przeleciało zaklęcie rzucone przez profesor transmutacji. Mężczyzna je odbił. Kolejne płomienie wylatywały z różdżki Minerwy. - Nie! Błagam! Przestańcie! - krzyczała załamana. Nikt jej nie słuchał. Starsza kobieta nieprzerwanie miotała zaklęciami. Caroline chciała pomóc mężczyźnie lecz ten kilkakrotnie zamachnął się różdżką i zmienił swoją posturę. - Severusie! - jej krzyk był błaganiem - Nie! - upadła na kolana, czarna animagiczna postać Snape'a rozbiła szybę i przez nią uciekła.

- Tchórz! - zawołała za nim opiekunka Gryfonów. Uczniowie zaczęli piszczeć i bić brawo. Caroline klęczała na posadzce, a jej usta bezgłośnie powtarzały: "nie, nie nie". Ogólna radość nie trwała długo. Zewsząd rozległ się szept. Przerażający. Pomimo, że prawie wszyscy zasłonili dłońmi uszy słyszeli go tak samo głośno.

- Wiem, że wielu z was będzie chciało walczyć. Niektórzy mogą nawet myśleć, że walczyć jest dobrze. Ale to głupota. Dajcie mi Harry'ego Pottera. Zróbcie to, a nikomu nie stanie się krzywda.  Dajcie mi Harry'ego Pottera, a zostawię Hogwart nienaruszony. Dajcie mi Harry'ego Pottera, a zostaniecie wynagrodzeni. Macie godzinę...godzinę...godzinę - głos stawał się coraz bardziej niewyraźny, a w końcu w ogóle nie było go słychać. Uczniowie zgromadzili się pod ścianami. Na środku został tylko bliznowaty i Zakon Feniksa. Caroline podpierała się na ramieniu Margot.

- Na co czekacie! Niech ktoś go złapie! - krzyknęła Pancy. Ginny jako pierwsza stanęła przed Potterem. Chwilę potem cały Zakon Feniksa oraz członkowie Gwardii Dumbledore'a otoczyli wybrańca. Potem czas zaczął płynąć szybko. Na polecenie McGonagall pan Filch zaprowadził Ślizgonów do lochów. Harry poprosił o jak najwięcej czasu. Młodsi uczniowie mieli się ewakuować. Ci, którzy chcieli walczyć dostali do zabezpieczenia dane pozycje. Caroline i Margot biegły na zachodnią część zamku. Minęły Neville'a, który razem z Seamusem i Ellą, znajomą Margot omawiał plan zniszczenia mostu. Za nimi rozległo się kilka głuchych huków, a następnie ciężkich kroków. Statuy mające bronić Hogwartu zostały "ożywione".

Kremowy chmiel |•|•| s.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz