Prolog

414 22 13
                                    

Caroline Oliver stała pomiędzy peronami dziewięć i dziesięć na King's Cross w Londynie. Jej ciemnoblond włosy swobodnie spływały po plecach. Jasnobłękitne duże oczy śledziły wszystko co działo się na stacji. Miała mały i zgrabny nos dopasowany do delikatnych rysów jej twarzy i pełne uśmiechnięte usta.

Ze smutkiem stwierdziła, że już za rok nie będzie wbiegać w tą ścianę. Było jej żal, że to już ostatni rok nauki w Hogwarcie. Przez te sześć lat szkoła stała się dla niej drugim domem. Poznała tu wiele cudownych i ciekawych osób.

Najlepszy kontakt czystokrwista Ślizgonka załapała z jedną o rok młodszych Puchnek. I tak w zasadzie to właśnie Margot Bly była jej przyjaciółką od serca. Dziewczyna była szesnastoletnią mugolaczką przydzieloną do Hufflepuffu. Miała hiszpańską cerę, ciemnobrązowe włosy sięgające trochę za ramiona i prawie czarne oczy. Miła, uczynna i oddana dwóm najlepszym przyjaciółkom, o rok starszym Ślizgonkom. Jednak nie była ona jedyną bratnią duszą młodej czarownicy. Dogadywała się ona nawet z najbardziej upierdliwymi Gryfonami.

Na bliźniaków Weasley wpadła na trzecim roku. Rudzielce prawdopodobnie uciekali przed kimś komu dopiero co wywinęli jakiś nieznośny kawał. Nie dane było jej poznać jaki żart i kto był jego ofiarą. Jeśli chodzi o innych Ślizgonów, to także potrafiła nawiązać z nimi dobry kontakt.

Caroline uwielbiała zielarstwo. A rok temu równie mocno zaczęła interesować się eliksirami. Postanowiła nawet poprosić profesora Snape'a o dodatkowe i prywatne lekcje na których uczyłaby się rzeczy, jakich na lekcjach dowiedzieć się nie mogła. Zdawała sobie sprawę z tego, że to dość trudne przecięwzięcie, ale postawiła sobie za cel dopiąć swego.

A dziewczyna cechowała się wyjątkową ambicją. Właśnie to zdecydowało, że została przydzielona do Slytherinu. Tiara miała kilkuminutowy dylemat o tym czy związać ją z domem węża, czy też wysłać do Hufflepuffu. Oliver była przyjazna, uczynna, rzadko wpadała w złość, jednak kapelusz jednego z założycieli Hogwartu stwierdził, że dominuje u niej ambicja i spryt, właśnie to przesądziło o wyborze domu.

Blondynka przymknęła oczy śledząc uważnie ruchy każdego mugola, który mógłby zobaczyć paranormalne zjawisko jakim jest wbieganie w mur.

Gdy stwierdziła że nadszedł dogodny moment rozpędziła się i wraz ze swoim kufrem i kotem w klatce przebiegła przez ścianę.

Wkrótce siedziała już w przedziale, koło Margot, która uściskawszy przyjaciółkę zaczęła wykład o tym, że ten rok jest dla Caroline ostatnią możliwością na znalezienie sobie chłopaka. Starsza dziewczyna co jakiś czas uśmiechała się do uroczej szatynki która stwierdzała, że będzie musiała zostać swatką.

Pod koniec podróży dziewczęta przebrały się w szkolne szaty. Ślizgonka poprosiła koleżankę by ta splotła jej włosy w stylowego francuza. Margot stwierdziła, że swoje zostawi rozpuszczone.

- Nadal ich nie widzisz, prawda? - spytała Caroline swojej przyjaciółki opuszkami palców dotykając czarnej skóry trestala. Puchonka zaprzeczyła ruchem głowy, po czym wsiadła do wozu zaprzęgniętego właśnie w te zwierzęta.

Na uczcie powitalnej koleżanki rozeszły się do swoich stołów. Oliver przywitała się z przyjaciółmi, których nie miała okazji spotkać w pociągu. Po przemówieniu dyrektora, ceremonii przydziału i przedstawieniu nowych nauczycieli na stołach pojawiły się wszelkiego rodzaju potrawy.

Blondynka spojrzała w stronę stołu grona pedagogicznego. Nowa profesor Obrony Przed Czarną Magią rozglądając się po sali mieszała herbatę do której przed kilkoma chwilami wrzuciła pięć kostek różowego cukru. "Porcja jak dla konia" - taka myśl przebiegła przez głowę Caroline.

Kremowy chmiel |•|•| s.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz