Rozdział III

242 22 19
                                    

- Że co zrobiłaś!? - wykrzyknęła Margot. Dziewczyny siedziały przy stole Hufflepuffu i jadły śniadanie. Przed chwilą Caroline poinformowała przyjaciółki o dość kontrowersyjnym fakcie.

- Ciszej - szepnęła Mariè.

- Włamałam się do schowka od profesora Snape'a - spokojnie odpowiedziała Caroline na pytanie Puchonki. Glimore dowiedziała się o tym wcześniej, więc jej reakcja nie była taka wybuchowa. Choć, gdy Oliver wróciła do dormitorium niosąc jakieś łodygi, probówki i inne tym podobne ciężko oddychając to czarnowłosa naprawdę się wystraszyła. Caroline wyszeptała wtedy, że właśnie wraca z gabinetu Snape'a, a właściwie to okradła jego schowek, bo potrzebowała składników na eliksir, który chciała uważyć, a następnie opisać w eseju dla profesora.

- O Merlinie - Margot chwyciła się za głowę - Nie widział cię? - spytała przerażona

- Chyba był pod prysznicem - Mariè zaczęła chichotać.

- I nie pokusiło cię, żeby tam wejść i co nieco zobaczyć? - wydusiła. Twarz blondynki nieznacznie się zróżowiła. Margot wybuchła śmiechem.

- Kto chciałby wiedzieć Snape'a, no wiesz - zaczęła machać rękami.

- Ty - odarła Bly kisnąc ze śmiechu - nikogo jeszcze nie znalazłaś, może Snape byłby odpowiedni.

- Nawet ty przeciwko mnie? - spytała udając zrozpaczenie.

                              ***

Pokój życzeń był dobrym miejscem na nielegalnie ważenie eliksirów. Albo legalne ważenie eliksirów z nielegalnych składników. To Glimore poleciła przyjaciółce to miejsce. Ona dowiedziała się nim od Weasley'ów.

Caroline klęczała pochylona nad kociołkiem. Cała jej postawa wyrażała nadzwyczajne skupienie.

- Szlag! - przeklnęła pod nosem- czemu to się nie chce pociąć - mruknęła. Mocno nacisnęła nożem na fasolkę Sopophorusa.

- Daj ja spróbuję - powiedziała Margot odchodząc od ściany, o którą się podpierała. Odebrała koleżance nóż i położywszy fasolkę na blacie mocno na nią nacisnęła. Ale ta nie dała się rozłupać. Spadła na podłogę.

- Ups... - Bly spojrzała na blondynkę. Ona tylko przewróciła oczami. Puchonka zaczęła rozglądać się za zaginionym składnikiem.

Nie minęła chwila, a dziewczyny usłyszały głos Mariè.

- Już jestem, jak wam idz... - coś cicho chrupnęło pod jej nogą.

- Fasolka! - Caroline rzuciła się na Ślizgonkę, by wydobyć z pod jej buta owoc Sopophorusa.

- Zmiażdżyłaś ją! - wykrzyknęła do niej. - Ty! Ty... pajacu! - Glimore uniosła nogę. Na podeszwie buta lśniło kilka kropel soku.

- Daj se siana Caroline - Margot nie miała ochoty patrzeć na kłótnię dziewczyn i chciała temu zapobiec. - Masz sok z tej fasoli, trzymaj ten but w górze - poleciła Margot Marie. Rzuciła jakieś niewerbalne, by przetransportować sok z buta do fiolki. - Już - mruknęła.

- Dzięki - Oliver uśmiechnęła się promiennie - Daj - wyciągnęła rękę o fiolkę.

Ponownie stanęła obok blatu i zaczęła odliczać krople. Eliksir powoli zaczął zmieniać kolor.

- O nie, nie, nie, nie - zaczęła szeptać nerwowo.

- Co się stało? - spytała Marie podchodząc i nachylając się nad przyjaciółką.

Kremowy chmiel |•|•| s.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz