19// Stiles i jego za duża marynarka

984 46 6
                                    


Już jutro sylwester, więc życzę wam wszystkiego co najlepsze w nowym roku. Rozdział miał pojawić się dopiero 31.12, ale wyszło jak wyszło i jest już dzisiaj. Miłego czytania! Buziaki!

- Camila, ja...- zaczął Harry, po skończeniu występu.

-Nic nie mów – przerwałam, po czym rzuciłam mu się na szyję. Ten z totalnym zdezorientowaniem, również mnie objął i dopowiedział:

-Camila, ja...żałuję, że nie wspomniałem o tym, że Stiles jest totalnym dupkiem, na forum całej szkoły – dokończył.

Ja tylko lekko uśmiechnęłam się pod nosem, po czym go puściłam.

-Stiles... nie jest dupkiem...- odpowiedziałam. Harry otworzył usta, by coś powiedzieć, ale w tym samym momencie zaczął dzwonić mi telefon. - Przepraszam na chwilę – powiedziałam, po czym wyszłam z sali, odbierając telefon.

- Halo?

-Hej Camila – powiedział damski głos w słuchawce.

-Clary?

-No tak. Nie masz zapisanego mojego numeru?

-Nie. Nie wiem czemu...

-Dobra nieważne. Później zapiszesz, a teraz słuchaj,młoda. Niestety nie dam rady dzisiaj wcześniej wrócić z pracy.Mamy dużo chorych w szpitalu, lekarze potrzebują pomocy, sama rozumiesz...

-Chcesz powiedzieć, że znowu mnie wystawiasz? -spytałam poirytowana.

-Cam, posłuchaj...

-Nie!- krzyknęłam do słuchawki. - Po raz kolejny nie masz dla mnie czasu. Rozmawiałyśmy na ten temat, ale ty wciąż stawiasz pracę na pierwszym miejscu! To się robi cholernie męczące!

-Cam...- zaczęła Clary, ale ja nie chciałam jej więcej słuchać. Rozłączyłam się i pobiegłam w stronę wyjścia ze szkoły. Usiadłam na schodach i schowałam głowę w dłoniach.Nie wiem jak długo tak siedziałam. Pamiętam tylko, że z transu wyciągnął mnie czyiś męski głos, mówiący:

-Nie jest ci za zimno?

Spojrzałam w kierunku rozmówcy i bezbarwnie się uśmiechnęłam. Brunet patrzył na mnie ze wzrokiem pełnym politowania. Miał w ręku swoją, trochę za dużą, marynarkę.

- Masz – powiedział i zarzucił mi ją na barki.-Mam nadzieję, że pomoże...

-Oh Stiles... - powiedziałam, ale on szybko mi przerwał, siadając obok mnie.

-Camila ja... przepraszam, że cię zostawiłem. Malia po prostu... ona... Ah....- mówił z lekko zestresowanym głosem. Po chwili jednak powiedział, już bez żadnych ogródek. - Malia nie jest niczemu winna...

Zdziwiłam się. Bardzo. Spojrzałam na niego, czekając na dalsze wyjaśnienia.

- Ona nie jest niczemu winna. Mam swój rozum...Zachowałem się jak ostatni dupek. Powinienem odpowiedzieć, że nie chcę z nią tańczyć i tyle. A to, że do siebie wróciliśmy...Ah! To był cholerny błąd! Nie wiem dlaczego to zrobiłem, jestem idiotą, i bardzo cię za to przepraszam... Jeśli masz ochotę, tam wrócić i ze mną zatańczyć, tak jak ci to obiecałem to..

- Nie mam ochoty tam wracać...

- W takim razie...Mogę odwieźć cię do domu, do siostry..

- Moja siostra kolejny raz mnie wystawiła, mimo tego,że obiecała, że dziś spędzimy razem czas. Musi zostać dłużej w pracy...

- W takim razie chodź ze mną – powiedział Stilinski, po czym wstał i wystawił rękę w moją stronę. -Pojedziemy do mnie, ale najpierw zahaczymy pod sklep po lody i jakieś picie, co ty na to? Dzisiejszy wieczór spędzimy razem, na oglądaniu filmów i jedzeniu odgrzewanej pizzy, bo tyko taką mam...

I love you...// Stiles Stilinski 🥍 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz