24// O MÓJ BOŻE!

888 36 11
                                    

- Która jest godzina? - powiedziałam. Chodziłam nerwowo w te i z powrotem, co chwilę patrząc w głąb lasu Rezerwatu.

- Za piętnaście szósta - odpowiedział Stilinski .

- Za chwilę będę musiała tam iść...

- Zanim jednak to się wydarzy, muszę ci to wszystko wyjaśnić i za wszystko przeprosić.

- Naprawdę nie musisz - powiedziałam.

- Muszę! Musisz wiedzieć, że...

- '' Między tobą, a Malią nic nie ma'' - powiedziałam, robiąc cudzysłów w powietrzu. - Już to słyszałam... Stiles, ja rozumiem dlaczego tak mówisz.

- Bo ja nic do nie...

- ...Bo nie chcesz, żebym czuła się odrzucona - przerwałam. - To co wydarzyło się między nami tamtego cholernego wieczora... to było tylko sprawdzenie. Taka...hm....zabawa?

- Nie, nie, nie. Cam, to nie by... - zaczął Stilinski, ale ja po raz kolejny weszłam mu w słowo.

- Kiedy następnego dnia przyjechałam do ciebie i zobaczyłam WAS całujących się, nie powiem, trochę się wkurzyłam. Ale po chwili zastanowienia, przy serialu, który oglądałam z Lydią, zdałam sobie sprawę, że tak musi być. Ty i Tate byliście sobie bliscy, bardzo bliscy, a ja swoim przyjazdem tylko zepsułam waszą relacje.

- Ta relacja była popsuta już dużo wcześniej!

- Zdałam sobie też sprawę z jednej rzeczy -ciągnęłam, nie zwracając uwagi na to co powiedział - To nie Malia jest TĄ trzecią. To zawsze byłam i będę ja! No bo popatrz. Pojawiam się tak naprawdę z nikąd, wchodzę do waszego życia bez wcześniejszej zapowiedzi, a potem po kolei coś psuję.

- Może i pojawiłaś się z nikąd, ale swoim przyjazdem zrobiłaś dużo dobrych rzeczy. Zmieniłaś mnie!

- I dobrych, I ZŁYCH OCZYWIŚCIE. No bo, jakbym się nie pojawiła, tobie i Malii pewnie wyszłoby bezproblemowo, a tak...

- Problem w tym, że Malia po raz kolejny zaczęła się mną interesować, dopiero po tym, jak cię poznała! Zobaczyła to, że...że po prostu cholernie mi się spodobałaś i wyczuła w tobie... coś w rodzaju zagrożenia! Camila, zrozum to, że to zawsze byłaś ty!

A to co wydarzyło się u mnie...to kolejna rzecz, która nie powinna mieć miejsca.

- Naprawdę, nie przejmuj się mną.  Jeśli nam nie wyszło, to mam nadzieję, że tobie i Malii wszystko wyjdzie i będziecie szczęśliwi.

- CAMILA, BOŻE ŚWIĘTY! Nie będę szczęśliwy z Malią, a już na pewno nie po tym, jak cię poznałem! Jedyną osobą, która od ostatniego czasu mnie uszczęśliwia je...

Nagle z kieszeni mojej kurtki, wydobył się dźwięk połączenia. Szybko chwyciłam do ręki telefon, ale zanim odebrałam, spojrzałam na godzinę.

- MATKO JEDYNA! ZA MINUTĘ POWINNAM TAM JUŻ BYĆ.

- Cholera...

- Muszę lecieć, przepraszam!

- Cam, ja pójdę z tobą! - krzyknął.

- No to już! - powiedziałam, biegnąc już w stronę punktu widokowego, przy którym mieliśmy się spotkać  i głośno się roześmiałam.

Kilka sekund później  dotarłam do celu. Stiles dopiero chwilę później dobiegł na miejsce, przy czym bardzo się zdyszał.

- Ma...tko Je...dyna...- mówił, ledwo łapiąc oddech.

- Aj no nie przesadzaj - odpowiedziałam i zaczęłam rozglądać się po lesie. W powietrzu wyczuwałam wyraźny zapach dwóch wilkołaków, ale nie umiałam ich dostrzeć. Nagle usłyszałam dźwięk opadającego ciała na ziemię , a od razu po tym skowyt Stilesa. Szybko odwróciłam się w jego stronę i szczerze się roześmiałam.

I love you...// Stiles Stilinski 🥍 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz