Rozdział dwudziesty piąty

219 26 202
                                    

Wojna zaczęła się na dobre. Wszystkich przejmował strach, co może się wydarzyć.

Rozpoczęło się lato i wakacje, lecz nie były one takie jak kiedyś, gdy nie było wojny.

Teraz wszyscy bali się o siebie i swoich bliskich.

Nie można było pisać jakichś ważnych rzeczy w listach, bo było to zbyt niebezpieczne - ktoś mógł je przechwycić.

Zarówno Amy, jak i Peter pracowali w Ministerstwie. Ona pracowała w Wydziale Substancji Odurzających, natomiast on w Biurze Wykrywania i Konfiskaty Fałszywych Zaklęć Obronnych i Środków Ochrony Osobistej. Musieli bardzo uważać tam z kim i o czym rozmawiają, gdyż szpiedzy Voldemorta bez wątpienia tam byli.

W tym czasie Megan zostawała pod opieką siostry, która po śmierci Dumbledore'a najwyraźniej przestała wykonywać swoją misję, o której tak mówiła kilka miesięcy wcześniej. Miała także wzięty urlop w pracy.

Siedziała teraz w domu, jednak mimo to nie rozmawiały tak często.

Czasami wpadali także pozostali członkowie rodziny, zarówno od strony mamy, jak i taty. Alice i Michael odwiedzili ich w lipcu z kilkanaście razy. Alice i Megan spędzały ten czas w pokoju tej drugiej, a ich starsze rodzeństwo miało swoje sprawy.

Dziewczyna myślała dużo o swoich przyjaciołach i miała nadzieję, że mają się dobrze.

Pewnego dnia, gdy Amy wróciła wcześniej z pracy, siedziały we trzy przy obiedzie.

- Megan, a może powiesz co jeszcze było ciekawego u ciebie słychać? Poza tym wszystkim - zapytała Amy znad posiłku - były to pieczone kiełbaski z tłuczonymi ziemniakami, oraz burakami. Miały także do picia kompot malinowy.

Megan westchnęła, starając się pomyśleć o tych dobrych wspomnieniach z tego roku. W sumie trochę ich miała, w końcu zaprzyjaźniła się z Neville'em, spędzali czas także z innymi przyjaciółmi.

Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, siostra zrobiła to za nią.

- Megan poznała jakiegoś chłopaka chyba, widziałam jak z nim szła pod rękę na pogrzebie Dumbledore'a.

Puchonka poczuła, że się czerwieni, podczas gdy mama spojrzała na nią zaskoczona.

- Co? Nie mam żadnego chłopaka. Neville to mój przyjaciel, pomagałam mu iść, bo został ranny podczas walki.

Megan poczuła się dziwnie z tym. Przecież tylko się z Neville'em przyjaźnili.

A poza tym czemu właściwie siostra do niej nawet nie podeszła wtedy, ani nie rozmawiała z nią, a teraz wyciąga takie coś?

- Neville? To chyba ten chłopak, z którym byłaś na przyjęciu w Klubie Ślimaka, prawda? - spytała Amy, przypominając sobie, co młodszą córka powiedziała jej kilka miesięcy wcześniej. Hestia wydawała się zaskoczona, że nie była to taka nowa informacja, jak myślała.

- Tak, to on. Przyjaźnimy się - odparła Megan, po czym wzięła do buzi trochę ziemniaczków.

Czasami różne myśli przychodzą do głowy bardzo niespodziewanie. Jak na przykład teraz, kiedy zaczęła zastanawiać się, czy rzeczywiście pomiędzy nią, a Neville'em mogłoby być coś więcej.

Przyjaźnili się. Jednak przecież jej przyjaciółmi byli także Ernie, Justin, czy Taylor. Lubiła ich i znała dłużej, ale jednak czuła się zupełnie inaczej przy nich.

Czyżby naprawdę zaczynała się zakochiwać w Neville'u?

- Tak właściwie to przypomniało mi się, że znałam kiedyś jego mamę. Pracowała ze mną, zanim razem z mężem byli torturowani - rzekła smutno Amy, wprowadzając tym przygnębiający nastrój przy stole.

Babeczka z malinami | Neville Longbottom ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz