Niedługo później Neville, Luna, Ginny i Taylor starali się wykraść miecz Gryffindora z gabinetu Snape'a.
Niestety zostali złapani przez samego dyrektora, który dał im szlaban z Hagridem. Mieli z nim pójść do Zakazanego Lasu.
W sumie w obecnych czasach ten Las był już lepszy niż szkoła, w której Carrowowie siali terror.
Było coraz gorzej. Na Potterwarcie ciągle słuchali o kolejnych atakach.
Śmierciożercy urządzali sobie wręcz polowania na mugolaki. To było okrutne.
Nikt nie wiedział, kiedy to w końcu się skończy.
Nie było żadnych informacji o Potterze, ale to w sumie może i lepiej, oznaczało to, że dobrze się ukrywa.
A był aktualnie najbardziej poszukiwaną osobą w kraju.
Wszystko wydawało się iść po myśli Voldemorta i jego popleczników.
Jednak Gwardia Dumbledore'a się nie poddawała. Nic nie robili sobie z kar zadawanych przez Carrowów, chociaż zawsze kończyły się one ranami.
Nie zanierzali się poddawać.
Mimo wszystko śmierciożerców w zamku było troje, czyli Snape, oraz rodzeństwo Carrow. A członkowie Gwardii mieli ogromną przewagę liczebną.
Gdy organizacja ta powstała dwa lata temu, zapisało się do niej ponad pół setki uczniów. Co prawda dwa roczniki opuściły już szkołę, ale i tak było ich dużo.
Mieli też do dyspozycji różne produkty bliźniaków Weasley, jak detonatory pozorujące czy proszek natychmiastowej ciemności. A także wiele innych, z pozoru śmiesznych, ale w praktyce przydatnych wynalazków.
Mieli też broń i chęć do walki.
Teraz było tylko pytanie, kiedy rozegra się ostateczna bitwa.
Bo coraz częściej snuto przypuszczenia, że gdy Potter się ujawni, wszystko się rozstrzygnie.
A oni zamierzali pomóc dopilnować, by rozstrzygnęło się na ich korzyść.
Pewnego dnia przyszli jak zwykle na lekcje Czarnej Magii, na której Amycus przygotował dla nich niespodziankę.
- Dzisiaj poćwiczycie rzucanie Cruciatusa - oznajmił im z sadystycznym uśmiechem Carrow, gdy przyszli do sali. Obok niego stał jakiś młody i przerażony pierwszoroczny.
- Że co?
Megan i Neville, oraz pozostali, byli tym przerażeni. Może nic nie powinno ich dziwić to co się tu działo, ale po prostu było to dla nich nie do pomyślenia.
- Ależ tak - rzekł Amycus. - Ten tu oto pierwszoroczny jest synem szlamy zdrajczyni krwi. Będziecie na niego rzucać zaklęcie, a ja będę to obserwował. Życzę wam powodzenia.
Następnie popchnął sparaliżowanego pierwszoroczniaka na środek sali. Chłopiec miał jasnobrązowe włosy, oraz zielone, przerażony oczy.
- Nie zrobimy tego! - powiedział Neville.
- Właśnie, nie będziemy go torturować! - dodała Megan, wiedząc, że skończy się to źle. Ale nie zamierzała skrzywdzić jakiegoś bezbronnego i niewinnego dzieciaka. Inni też zaczęli protestować, ale oczy Carrowa zwróciły się na nich.
- Czyżby? - kpiąco spytał Amycus, a następnie skierował swoją różdżkę w stronę Puchonki. - Skoro panu Longbottomowi nie wystarczają rany na jego ciele, to ciekawe co zrobi, gdy zranię jego dziewczynę?
CZYTASZ
Babeczka z malinami | Neville Longbottom ✅
Fiksi Penggemar🍓 Chcesz babeczkę z malinami? Chętnie. Co babeczki mają wspólnego z wojną? Niby nic, ale zawsze można się nimi pożywić, gdy wokół zapada mrok, a Voldemort zbiera swoją armię. Zawsze można też w niego rzucić, raczej się tego nie spodziewa. Całe uniw...