Rozdział 6 - Endless war

287 25 7
                                    

It's like you control me,
Without you I'm lonely

W 2018 roku miałem pewną małą obsesję. Było nią siedzenie na przemian w Genius Lab, Hope World i MonStudio, gdzie rap line nagrywało nową piosenkę do albumu Love Yourself: Tear. Miałem wrażenie, że tekst jest idealnie podyktowany pode mnie. Gdy słuchałem Outro: Tear autentycznie miałem łzy w oczach, a wszystkie wspomnienia z poprzednich lat wracały jak bumerang, którego niestety nie potrafiłem złapać. Wciąż kręcił się nad moją głową, wprowadzając w zadumę, wyrzuty sumienia i bolączkę serca. Nie potrafiłem pozbyć się uczuć, choć wiele razy próbowałem stać się zimny jak głaz. Swego czasu byłem tak głupi, myśląc że mogę żyć w ten sposób. Uważnie śledziłem Sugę i go naśladowałem, wiedząc że ten potrafi idealnie nad sobą panować. Rzadko wybuchał i rzadko też miewał wahania nastrojów. Był stonowany. Chciałem być taki jak on, dlatego zacząłem spędzać z nim więcej czasu. Nasza relacja wtedy bardzo się poprawiła, ale to niczego nie zmieniło, bo nie potrafiłem zapomnieć. Nic nie było w stanie mnie odciągnąć od myślenia na różne skomplikowane tematy. Bałem się przyszłości, ale wciąż nie mogłem pogodzić się z przeszłością. Powinienem żyć teraźniejszością, jednak wydawała mi się ona równie szara, ponura i nieinteresująca jak zbliżająca się przyszłość, na którą nie miałem wpływu. Może to wszystko było już ustalone w gwiazdach albo zwyczajnie byłem zbyt słaby by nadążyć za zmianami. A było ich naprawdę wiele.

Zaczęło się od tego, że stałem się bardziej zgryźliwy, chamski i buńczuczny. Spod tej słodkiej skorupy wyszedł ze mnie demon, którego nie potrafiłem okiełznać. Jungkook wyraźnie próbował zniknąć z mojego życia. Wątpię, że robił to specjalnie, ale mimo wszystko bardzo odczuwałem jego brak. Zaczął bardziej angażować się w pisanie piosenek, a w wolnym czasie siedział z przyjaciółmi i swoim chłopakiem. Znienawidziłem Eunwoo – przystojnego, zdolnego muzyka, który zawrócił w głowie mojemu Jungkookowi. Podobno świetnie im się układało. Chodzili na randki, całowali się potajemnie po nagrywkach w programach muzycznych. Jungkook najpierw mi o tym wszystkim mówił – zwierzał się, szukając wsparcia. Chroniłem jego sekret przez wiele miesięcy, kłamiąc na każdym kroku gdy menadżer pytał, dlaczego chłopak znowu spóźnia się na trening albo dlaczego nocuje poza dormem. Byłem wspaniałym przyjacielem, nie mówiąc nic pozostałym – tak, jak mu obiecałem. Po czasie jednak przestałem być dobrym powiernikiem. Jungkook złapał świetny kontakt z Mingyu z Seventeen i Yugyeomem z GOT7. Trzymali się całą czwórką, wspólnie imprezując. Kiedyś robiliśmy to razem – ja, Jungkook i Taehyung. Nasze maknae line było niezawodne. Potrafiliśmy nabroić, ale zawsze przychodziła pora na przeprosiny. Tęskniłem za tym czasem, gdy tworzyliśmy zgrane trio i nic nie było w stanie nas rozdzielić. Zastanawiałem się, dlaczego to wszystko prysnęło jak bańka mydlana. Jugkook zupełnie się odciął, a Taehyung poszedł w jego ślady. Przestał ze mną rozmawiać i nalegać na czułości jakby zrozumiał, że nasza relacja nie może dłużej tak wyglądać. Szkoda tylko, że zniknęła całkowicie. Czułem się przez to niesamowicie samotny i czasem nawet żałowałem, że jednak go odtrąciłem, bo chociaż to było niebezpieczne i nieprzyzwoite, przynajmniej miałem go przy sobie.

Rok 2018 stanął dla mnie pod znakiem zapytania. Myślałem wtedy, czy nie powinienem opuścić zespołu. Nie było we mnie już tyle pasji i zapału do pracy. Wydałem Promise, a wcześniej mogłem popisać się w Serendipity. Obie piosenki przyjęły się niezwykle pozytywnie. Nie było to jednak dla mnie ani trochę budujące. Zależało mi tylko na opinii jednej osoby, która zwyczajnie zapomniała o moim istnieniu. Byłem sam w swojej samotności, przemieszczając się z kąta w kąt jako porzucony, zużyty przedmiot. Seokjin czasem pytał, czy wszystko w porządku, widząc że mam chandrę, ale nie chciałem go zadręczać swoimi problemami. Nie potrafiłbym powiedzieć mu całej prawdy, a bez tego nie był w stanie niczego zrozumieć. Musiałem kłamać. Żyłem w swoim mały kłamstwie, które sam stworzyłem. Śpiewałem, żeby kochać siebie, a wciąż nie potrafiłem tego zrobić. Dostrzegałem u siebie coraz więcej wad, a coraz mniej zalet. Katowałem się treningami, próbując zapomnieć i osiągnąć sukces. Uciekałem w alkohol, paliłem na potęgę, ale to nurtujące uczucie nie zniknęło. Nie wiedziałem, jak się go pozbyć.

Tear on a rainy day [jikook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz