You can't dream about this level,
The one that got me next levelPowiedzenie, że spałem całą noc byłoby grubym niedopowiedzeniem. Kilka razy budziłem się w nocy, próbując złapać oddech. Nie mogłem poprawnie oddychać, jakby coś zatrzymywało w moich płucach prawidłowy dostęp do powietrza. Zapewne miałem gorączkę, bo moje czoło było rozpalone. Czułem krople potu na całej twarzy. Nie miałem nawet siły wstać, żeby pójść do łazienki, więc wstrzymywałem się z wypróżnieniem do rana. Gdy wreszcie wstałem, zerkając na zegar na ścianie, gdzie niedawno wybiła ósma, zdałem sobie sprawę gdzie jestem. Było trochę lepiej, bo nie miałem już przerażających dreszczy, które na wskroś przechodziły przez moje ciało. Mogłem trochę odetchnąć, wiedząc że Jungkook nadal śpi, bo w domku było niezwykle cicho. Po omacku znalazłem łazienkę na parterze i wziąłem długi, ciepły, odprężający prysznic, zapominając o tym że nawet nie mam w co się przebrać, bo moja walizka została gdzieś w lesie. Miałem nadzieję, że Jungkook wypełni chociaż tę obietnicę i ją znajdzie, zanim rozszarpią ją dzikie zwierzęta. Sam nie miałem ochoty znowu tam iść. Wciąż czułem się niekomfortowo z myślą o nocnym błąkaniu się w ciemnościach. Zrobiłem z siebie nieporadnego pajaca, a na dodatek zachorowałem. Chciałem zadzwonić do menadżera i poprosić o powrót do domu, ale nie było tu nawet dobrego zasięgu. Musiałem wytrzymać te kilka dni. To nie mogło być aż takie trudne. Gdyby tylko wyrzucić stąd Jungkooka, byłoby nawet idealnie. Jednak ilekroć o nim myślałem, coraz bardziej go nienawidziłem. Nienawidziłem też siebie. Byłem taki głupi, dając się omamić miłością do niego. Teraz już nigdy nie chciałem się zakochać. Bycie singlem miało zdecydowanie więcej plusów. Gdybym mógł wymazać wszystkie wspomnienia o nim, zrobiłbym to teraz bez wahania. To aż śmieszne, jak szybko zmieniały się moje uczucia względem niego. Nie byłem w stanie powiedzieć, że już go nie kocham. Wciąż gdzieś w oddali tliła się mała iskierka, lecz była na tyle zagłuszona przez negatywne emocje, że nawet o niej nie pamiętałem. Powinienem się cieszyć, ale znacznie trudniej żyło się z nienawiścią niż z miłością. Chciałbym móc choć na chwilę zupełnie się wyłączyć i nie czuć niczego. To musiało być wspaniałe.
Zmyłem z siebie cały brud, a przede wszystkim udrękę. Poczułem się od razu lepiej, gdy moja twarz nabrała trochę koloru. Delikatnie wysuszyłem się ręcznikiem, zaczesując do tyłu mokre włosy. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem bez ubrań. Całe szczęście w łazience wisiały dwa szlafroki. Użyłem jednego z nich, żeby szczelnie się opatulić i nie zmarznąć w oczekiwaniu na swój bagaż. Stąpając boso po panelach, wróciłem na kanapę, gdzie okryłem się kocem, całkowicie się pod nim chowają. Nie miałem na nic siły. Potrzebowałem jeszcze trochę snu, ale jak na złość nie potrafiłem zasnąć. Nie wiem ile tak siedziałem, jednak nie mogło to trwać zbyt długo, bo krótsza wskazówka zegara nie zdążyła posunąć się za daleko. Szczęk otwieranych drzwi wejściowych zakłócił mój spokój. Nieznacznie wychyliłem się znad koca, żeby zobaczyć uśmiechniętą twarz Jungkooka, którego nos był czerwony z zimna. Pod pachą trzymał moją walizkę, którą odstawił w przedpokoju. Zdjął wierzchnie ubranie i nawet się ze mną nie witając, poszedł do kuchni. Powinienem się cieszyć, że mnie zignorował, w końcu sam go o to prosiłem, ale to tylko wzmogło moje uczucie bycia niechcianym. Przynajmniej znalazł moją walizkę. W tym jednym dotrzymał słowa.
Korzystając z tego, że znów zostałem sam, przysunąłem bagaż bliżej kanapy, szukając w nim jakiś ciepłych ubrań. Wyglądało na to, że nic nie zniknęło ani nie zostało zniszczone. Odetchnąłem z ulgą i wróciłem do łazienki, aby się przebrać. Nie interesowało mnie, czy wyglądam bardzo źle, a może nawet komicznie w spranych dresach i naciągniętych na nie skarpetkach w misie oraz w za dużej bluzie z kapturem, która kończyła się gdzieś za linią moich pośladków. Teraz stawiałem na wygodę. Nie było tu nigdzie żadnych kamer, nikt nas nie obserwował. Był tu tylko Jungkook, dla którego nie musiałem się stroić, bo i tak mało go interesowałem. Jeszcze niedawno bałbym się wyjść do niego bez makijażu, a teraz miałem zupełnie inne priorytety. Widać, że szybko zmieniałem swoje upodobania. Zamiast wypatrywać go wzrokiem, niecierpliwie czekając aż pojawi się w jego zasięgu, patrzyłem na pogodę za oknem. Było całkiem ładnie, więc mógłbym się pokusić o wyjście na krótki spacer nad morze, ale dziś byłem na to zbyt zmęczony. Może jutro będzie lepiej. W końcu każdy nowy dzień powinien dawać nam nową energię. Chciałbym tak myśleć.
CZYTASZ
Tear on a rainy day [jikook]
FanfictionWszystko zaczęło się w deszczowy dzień, pamiętasz? Rzeczywiście, nie możesz tego pamiętać, bo przecież skąd mogłeś wiedzieć, że tego dnia się w tobie zakochałem. Pairing: jikook, vmin Gatunek: romans, angst, hurt/comfort, smut, vignette BTS istnieje...