Another think I never known,
I'm stuck and left aloneCzy można było nie myśleć o koledze z zespołu, który masturbował się, myśląc o tobie w dość jednoznaczny sposób? Takie pytanie zadawałem sobie, odkąd nakryłem Jungkooka w szatni po treningu. Ten obraz nie chciał opuścić mojej głowy, chociaż wciąż zaklinałem się w myślach, że już nic nas nie łączy. Nie mogłem jednak nic na to poradzić, że wizualnie wciąż był w moim typie. Przystojny mężczyzna o szerokich ramionach i płaskim, wyćwiczonym brzuchu. Kochałem, gdy zapuszczał włosy, które naturalnie delikatnie mu się kręciły. Wtedy spinał je w niskiego kucyka, a pojedyncze loczki okalały jego zgrabną twarz. Nawet zęby były czymś, co mi się w nim podobało. Więc jak mogłem o nim nie myśleć. To było niemożliwe. Nie chciałem jednak, żeby znów wkradł się na stałe do mojej głowy. Starałem się znaleźć na to jakieś rozwiązanie, ale nic mi nie pomagało. On po prostu wciąż mnie prześladował. Był wszędzie, chociaż nie chciałem już go widywać. Może gdybym pojechał na miesiąc do rodziców do Busan, wszystko wróciłoby do normy, ale nie mogłem ot tak wyjechać przed koncertem i opuścić wszystkie próby przed MMA. Żyłem więc dalej w ciszy, udając że nic się nie stało, chociaż wewnętrznie cały krzyczałem. Jeśli to był jego kolejny plan upokorzenia mnie, powoli znów udawało mu się ze mną wygrać. Tyle, że nie byłem już tą ofiarą losu, która płakała po złamany sercu. Nie byłem naiwniakiem, który dawał się wykorzystywać. Teraz to ja chciałem rozdawać karty. Jeszcze nie wiedziałem, jak to zrobię, ale obudziłem w sobie silną wolę, aby tym razem zakończyć tą miłosną grę jako wygrany.
Pewnie otworzyłem drzwi, wchodząc na salę prób, gdzie czekała już większość chłopaków i nasi tancerze. Przywitałem się ze wszystkimi ciepłym uśmiechem, biorąc od Hoseoka kawę, którą kupił w kawiarni na parterze. Potrzebowałem odrobiny kofeiny, aby przetrwać ten dzień z podniesioną głową. Zacząłem rozciągać się na środku razem z pozostałymi. Musiałem zawiązać w supeł na brzuchu luźną bokserkę, ponieważ trochę utrudniała mi ruchy. Buty już dawno porzuciłem pod ścianą. W tym tańcu do niczego nie były mi potrzebne, z czego bardzo się cieszyłem. Kochałem taniec współczesny, a możliwość zarażenia tą miłością reszty zespołu, była dla mnie największym spełnieniem. Oczywiście, że nie wszyscy czuli się dobrze w tym stylu, jednak każdy starał się jak mógł, dlatego bardzo doceniałem ich starania. W końcu byłem współautorem choreografii.
– Dobrze, wszyscy gotowi? Proszę na pozycję – zarządził Sungdeuk, poganiając nas ruchem ręki.
– Nie ma Jungkooka – zauważyłem, rozglądając się po sali.
– Trudno, nie mamy już czasu dla spóźnialskich – powiedział, prosząc żebym wykonał tylko swoje solowe partie. Nie wyglądał na zadowolonego, że przez jedną osobę wali się całe przedstawienie. Jungkook raczej nigdy się nie spóźniał, a nawet jeśli to zawsze ich informował. Jednak na grupie nie było od niego żadnej informacji.
– Ktoś wie, co z Jungkookiem? – zapytałem cicho, gdy muzyka popłynęła z głośników.
– Nie widziałem go od wczoraj. Nawet nie nocował w dormie – powiedział Taehyung, co zresztą potwierdził Yoongi, który przecież ostatnio upodobał sobie kanapę w ich salonie, więc gdyby Jungkook wrócił nad ranem, na pewno by go zauważył.
Nie mieliśmy już jednak czasu na gadanie, bo próba już się zaczęła. Luka w postaci braku Jungkooka była wyraźnie widoczna, ale nikt tego nie komentował. Ustawiłem się za tancerzami, żeby w odpowiednim momencie dołączyć do piosenki. Starałem się, aby każdy ruch był jak najbardziej delikatny i naturalny, chociaż wszystkie kroki wymagały ode mnie dużo wysiłku i spięcia mięśni. Choreografia nie była prosta, ale sprawiała że czułem się lekki jak motyl. Gdy doszło do momentu z podnoszeniem stanąłem w miejscu, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.
CZYTASZ
Tear on a rainy day [jikook]
FanfictionWszystko zaczęło się w deszczowy dzień, pamiętasz? Rzeczywiście, nie możesz tego pamiętać, bo przecież skąd mogłeś wiedzieć, że tego dnia się w tobie zakochałem. Pairing: jikook, vmin Gatunek: romans, angst, hurt/comfort, smut, vignette BTS istnieje...