Rozdział 2 - Don't tell me bye bye

306 32 0
                                    

This is all I can do anyway,
All I know is how to love you

– Park Jimin, cholera, zjadłeś mój kimbap? – krzyknął Hoseok ze swojej garderoby. Przyłożyłem palec do ust, żeby Jin mnie nie wydał. Siedziałem na fotelu, czekając na ostatnie poprawki w makijażu. Już dawno nie miałem czarnych włosów, a za każdym razem, gdy do nich wracałem czułem jakąś dziwną ulgę, jakbym cofnął się do czasów, kiedy wszystko było takie proste.

– Dobrze wiesz, że trzymam linię, hyung – Próbowałem się usprawiedliwić, ale uśmiech na mojej twarzy jak zwykle zdradzał, że kłamałem. Wizażystka wypuściła mnie z fotela dopiero, gdy poprawiła czarną kreskę na linii wodnej, a w kącikach oczu przyciemniła je ciemnym cieniem. Pomadki użyłem już sam przed samym wejściem na plan. Oczywiście dostałem po głowie za ten kimbap. To był ten czas, gdy bardzo łatwo przybierałem na wadze, ale równie bardzo lubiłem jeść. Czasem to było silniejsze ode mnie. Podjadałem jedzenie z lodówki, gdy nikt nie patrzył albo wstawałem w nocy jak reszta członków jeszcze spała. Seokjin się cieszył, bo przybrałem trochę na wadze, za to ja byłem załamany, obserwując w lustrze jak znikają moje mięśnie na brzuchu. Próbowałem się uśmiechać, jednak gdy byłem sam, nie miałem już przed kim udawać.

Nagrywaliśmy teledysk do Fire. To był już ostatni dzień. Każdy z nas był zmęczony. Hoseok chodził jakiś rozdrażniony, Namjoon z kimś potajemnie pisał, a Yoongi, zdawało się, że spał jeszcze więcej niż normalnie. Stałem za kulisami, poprawiając na nosie pomarańczowe okulary przeciwsłoneczne z czarnymi oprawkami. Czekaliśmy już tylko na scenę, w której miało brać udział aż 270 statystów. To był naprawdę duży plan. Jak zwykle nie mogłem się doczekać efektu końcowego i kolejnych teorii naszych fanów. Zawsze czytałem je z ogromną fascynacją.

Przychyliłem głowę w bok, czując jak ktoś od tyłu oplata mnie rękoma. To był Jungkook. Automatycznie wciągnąłem brzuch, nie dając po sobie poznać, że wstydzę się swojej obecnej wagi. Dla niektórych to były tylko liczby, jednak jako idol nie mogłem pozwolić sobie na takie niedociągnięcia. Do tego to był Jungkook, ten Jungkook, w którym byłem zakochany. Gdy nie było go obok, czasem nawet o tym zapominałem. Żyliśmy pod taką presją, że nie miałem czasu roztkliwiać się nad swoją niespełnioną miłością. Ponadto napięty grafik nie pozwalał się nam zbyt często spotykać. Mijaliśmy się jedynie w dormie, chociaż też niezbyt często.

– Co to za scena? – zapytałem z udawaną nonszalancją, chociaż serce biło mi jak szalone. Chciałem czerpać jak najwięcej z każdego takiego zbliżenia, jednak przy nim traciłem głowę. To było straszne i coraz bardziej mnie przerażało.

– Back hug – powiedział po angielsku, śmiejąc się gdy spojrzałem na niego dziwnym wzrokiem. – Jesteś słodki, Jimin-ssi, kiedy tak się czerwienisz – Od razu się od niego odsunąłem, próbując zakryć swoje policzki. Jak mógł widzieć ich kolor w takim świetle. W takich momentach chciało mi się płakać, bo bałem się, że odkryje moją tajemnicę. Wyglądało jednak na to, że chłopak niczego się nie domyślał. W końcu byliśmy tylko przyjaciółmi.

Po wspólnie nagranej scenie mogliśmy wrócić do garderoby, przebrać się i jechać do domu. Niemal wszyscy robili to w pośpiechu. Ja jednak wolałem poczekać aż wszyscy już wyjdą, aby nikt nie zobaczył moich zaokrąglonych boczków i kilku nowych fałdek. Poszedłem do łazienki pod pretekstem zmycia makijażu. Wszędzie kręciło się teraz mnóstwo ludzi, a to było jedyne miejsce, gdzie mogłem chwilę odpocząć i przestać się tak spinać. Po drodze nalałem sobie wody z baniaka by oczyścić gardło. Dziś na planie było pełno kurzu i innych oparów, związanych z ogniem. Moje włosy jakby przez to nagle wypłowiały. Pochyliłem się nad lustrem, całkiem mocząc twarz.

Tear on a rainy day [jikook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz