Rozdział 11 - Wkraczając w przeszłość

2.1K 97 46
                                    

Pierwszy tydzień szkoły dzień po dniu był wyczerpujący. Harry był tak przytłoczony swoim napiętym harmonogramem, że Remus zaczął rozszyfrowywać notatki pozostawione przez Księcia Półkrwi w ciągu dnia i wyjaśniał je Harry'emu wieczorem po odrobieniu lekcji. Niektóre zmiany były tak szczegółowe, że Harry uznał za konieczne zamówić dziennik do eliksirów, by wszystko spisać. Jak dotąd Remus nie znalazł nic złego w notatkach Księcia, poza kilkoma zaklęciami, które można uznać za mroczne. Harry zanotował zaklęcia, co robiły i możliwe sposoby ich przeciwdziałania, żeby wiedział, co zrobić, gdyby zostały przeciwko niemu użyte.

Lekcje eliksirów były walką. Harry uważał, by nie wykorzystywać wielu zmian Księcia, by nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi. Problemem był też profesor Slughorn, który miał zwyczaj zauważania Harry'ego na zajęciach, nie ważne, czy Harry na to zasługiwał, czy nie. Unikanie mężczyzny stało się wyzwaniem, ale Harry był zdecydowany nie dać się złapać z nim sam na sam. Według Ginny i Neville'a, Slughorn stworzył małą grupę, którą lubił nazywać „Klubem Ślimaka", składającą się z ludzi, którzy mieli kontakty z ważnymi osobami. Członkami grupy byli Cormac McLaggen, Marcus Belby, Blaise Zabini, a także Ginny i Neville. W chwili, gdy Harry usłyszał o grupie, wiedział, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Był to dokładnie rodzaj uwagi, której za wszelką cenę chciał uniknąć.

W końcu przeczytał zwój, który dała mu Hermiona, i zdał sobie sprawę, że to wiadomość od profesora Dumbledore'a, który prosił o jego obecność na ich pierwszej lekcji w sobotę o ósmej wieczorem. Po przekazaniu wiadomości Syriuszowi i Remusowi, Harry powiedział Neville'owi i Ginny, że w sobotę porozmawia z Dumbledorem o GD i poprosił ich o przekazanie tego reszcie Rady. Nie sądził, by GD miało się zacząć przez jeszcze kilka tygodni, ponieważ wszystkie drużyny Quidditcha musiały zorganizować kwalifikacje i wszyscy nadal się dostosowywali.

Rozmowa z Ronem i Hermioną o prośbie Dumbledore'a była nieco niezręczna, ale od tamtego momentu robili wszystko, co w ich mocy, by pozostawać przy Harrym. Ron stał się niesamowicie defensywny, szczególnie w pobliżu innych ludzi, którzy szeptali i wskazywali palcami na Harry'ego. W pewnym sensie Harry był wdzięczny za karę Syriusza. Wieczorami, Kwatery Huncwotów szybko stały się jedynym miejscem, gdzie mógł pracować nad swoimi zadaniami domowymi, a nawet spokojnie pomyśleć. Wszyscy chcieli się czegoś dowiedzcie o kwalifikacjach, rzekomej Gwardii Defensywnej i o tym, czy rzeczywiście był „Wybrańcem". Gryfoni z czwartego roku byli najgorsi, zwłaszcza dziewczyny. Gryfoni z szóstego roku szybko wykształcili nawyk dyskretnego rzucania klątw na Gryfonów z czwartego roku, którzy podchodzili do Harry'ego. Chłopcy z szóstego roku uważali oczywiście, że to zabawne, twierdząc, że Harry ma teraz własne stalkerki. Harry nie uważał sytuacji za tak zabawną. Chciał tylko zostać sam. Dlaczego nikt inny tego nie dostrzegał?

Przez cały weekend Harry był niezwykle ostrożny w używaniu swojej empatii i zaczął pracować nad wyczuwaniem emocji jednej osoby, zamiast wszystkich dookoła. Póki co umiejętność działała na zasadzie „wszystko albo nic", za wyjątkiem sytuacji, gdy stał obok jakiejś osoby. Harry desperacko chciał to zmienić z wielu powodów, ale najważniejszym było uniknięcie rozproszenia. Teraz, gdy rozumiał, co czują niektóre osoby, Harry chciał uniknąć tego uczucia za wszelką cenę. Nie lubił, gdy ludzie myśleli o nim w ten sposób, szczególnie z niewłaściwych powodów.

Kiedy w końcu nadeszła ósma w sobotę wieczorem, Harry przeniósł się kominkiem do gabinetu profesora Dumbledore'a prosto z Kwater Huncwotów „dla własnego bezpieczeństwa". Mantra ta stała się często wypowiadana w ciągu ostatniego tygodnia, że Harry zaczął myśleć, że wszyscy nazbyt poważnie traktują misję „zapewnienia Harry'emu bezpieczeństwa". Aurorzy wciąż stacjonowali w szkole, Ślizgoni trzymali się z daleka, a nauczyciele wciąż patrolowali korytarze, by powstrzymać wszystkie możliwe potyczki. Hogwart nigdy nie był aż tak chroniony, ale Harry Potter najwyraźniej nie mógł samotnie chodzić po korytarzach.

Moc Hogwartu | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz