Rozdział 20 - Zapomniane wspomnienia

1K 61 13
                                    

Dopiero w poniedziałek rano Ron został uwolniony z troskliwego uścisku pani Pomfrey, całkowicie wyleczony z silnego wstrząsu mózgu, którego doznał po uderzeniu tłuczkiem w głowę. Podsumowując, Ron miał ogromne szczęście. Gdyby tłuczek uderzył o ułamek cala w lewo, Ron prawdopodobnie byłby teraz w śpiączce. Mając to na uwadze, nikt nie protestował przeciwko nakazowi pani Pomfrey, by leżał, ku irytacji Rona. Niezwykle trudno było wyrazić swoje zdanie, gdy nikt nie chciał go poprzeć.

Wchodząc do Wielkiej Sali, Harry, Ron i Hermiona zajęli swoje zwykłe miejsca przy stole Gryfonów. Wciąż było wcześnie, co dało Ronowi czas na zjedzenie trzech pełnych porcji jedzenia, jakby to był jego ostatni posiłek. Harry i Hermiona stłumili śmiech, jedząc własne śniadania. Niektóre rzeczy się nie zmieniają, a etykieta Rona przy stole była jedną z nich. Było to odświeżające, chyba że faktycznie się go obserwowało.

- Cześć Harry, Hermiono, Ron – powiedziała rozmarzonym głosem Luna Lovegood. Harry i Hermiona kiwnęli jej głowami. Ron był zbyt skupiony na śniadaniu, by ją zauważyć. Luna wyciągnęła brudny zwój pergaminu i podała go Harry'emu. – Kazano mi to przekazać tobie.

Harry natychmiast zorientował się, że to zawiadomienie o następnej lekcji z profesorem Dumbledorem i szybko schował zwój pergaminu do kieszeni.

- Dzięki, Luno – powiedział szczerze. – Będziesz komentowała następny mecz?

Luna uśmiechnęła się do niego niewyraźnie.

- Och, nie sądzę – powiedziała. – Wszyscy mówią, że byłam okropna. Ale to nie ich wina. Wszyscy zostali zmyleni przez plimpki. – Luna sięgnęła do swojej torby i wyjęła coś, co wyglądało jak duża, zielona cebula. – Dlatego mówiłam wszystkim, że potrzebują tego, ale nie chcą mnie słuchać.

Harry i Hermiona spojrzeli sceptycznie na dziwną rzecz.

- Co to jest? – zapytała Hermiona.

- To tykwobulwa – powiedziała Luna, podając ją Hermionie. – Możesz ją wziąć. Mam ich kilka w kufrze.

Hermiona ostrożnie położyła tykobulwę na stole i dyskretnie popchnęła ją w stronę Rona.

- Dzięki, Luno – powiedziała jak najuprzejmiej. Luna uśmiechnęła się i ruszyła w stronę stołu Krukonów. Gdy jej plecy były skierowane do Hermiony, dziewczyna wyciągnęła szybko różdżkę i usunęła tykobulwę. – Plimpki – prychnęła. – Nie ma czegoś takiego.

Harry uśmiechnął się, biorąc łyk z kielicha. To była kolejna rzecz, która nigdy się nie zmieni. Hermiona zawsze polegała na logice, by wszystko wyjaśnić.

- Hermiono, istnieje świat, który twierdzi, że magia nie istnieje – powiedział nonszalancko Harry. – Co to o nas świadczy?

- To zupełnie co innego, Harry – powiedziała rzeczowo Hermiona.

- Tak? – odparował z zaciekawieniem Harry. – Jeśli ktoś by ci powiedział, że jesteś czarownicą albo czarodziejem, zanim otrzymałaś list z Hogwartu, uwierzyłabyś mu? – Hermiona milczała. – Nie mówię, że Plimpki istnieją, ale jeśli Luna w nie wierzy, kim jesteśmy, żeby to kwestionować?

Ron i Hermiona wpatrywali się w Harry'ego w oszołomionym milczeniu, po czym Ron wepchnął do ust kawałek bekonu.

- Wiesz, Miono, ma trochę racji – powiedział, wypluwając przy tym kawałki bekonu.

- Naprawdę, Ron! – skarciła go Hermiona z obrzydzeniem, odsuwając talerz. – Niektórzy z nas próbują jeść!

- Powodzenia – powiedziała sarkastycznie Ginny, siadając obok Harry'ego. – Mama próbuje poprawić jego maniery od lat. – Natychmiast zaczęła nakładać na talerz jedzenie z nieco większą siłą, niż to było konieczne. – Osobiście uważam, że to „męska rzecz". Żaden z nich nie zadaje sobie trudu, by pomyśleć, zanim cokolwiek zrobią.

Moc Hogwartu | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz