☀☀☀
— Ale jak to ja gdzie indziej? No chyba cię pokiełbasiło w tym momencie.
Oparłam się plecami o drzwi, zakładając ramiona na piersi i spojrzałam spode łba na na jednego z ochroniarzy, który wyraźnie z bezsilnością ściskał pod pachą karabin, drugą rękę zaciskając na moim ramieniu. Od dobrych piętnastu minut zapierałam się nogami, odstawiając scenę życia pod naszą kwaterą, z taką zaciętością, że aż samą mnie to bolało. I chłopaków chyba też, bo poza kilkoma błaganiami Newta za metalową płytą, żebym odpuściła, tylko słyszałam głośne śmiechy.
Przygotowana na walnięcie się na łóżko i zwyczajny odpoczynek niemalże skocznym krokiem podążałam do pokoju, żeby na koniec usłyszeć, że nie ma opcji, abym spała z nimi w jednym pomieszczeniu i że miejsce będę miała z jakimiś dziewczynami i Teresą, co nie byłoby najgorsze, gdyby właśnie jej nie badali. A ja świadomie nie piszę się na takie coś, nie ma bata. Już byłam gotowa nawet wyryć im to na czole i w miłym dodatku na drzwiach pazurami, bo przyjmowała postawę, że albo wyniosą mnie tu siłą, albo będziemy tak stać do usranej śmierci. Owszem, mogłam odpuścić i poważnie rzecz biorąc, to nawet powinnam, ale moja duma to staczając się by mnie chyba zabiła po drodze.
— Nie, nie, ja się stąd nie ruszam, nie ma nawet takiej opcji — zaapelowałam, wymachując rękami w powietrzu, kiedy mężczyźni spojrzeli po sobie bezradnie. Jeden z nich stał gdzieś z tyłu, dyskutując z szefostwem zawzięcie przez komunikator, kiedy po raz kolejny oznajmiłam, że tymi tekstami to mogą się jedynie wypchać i przetoczyć gdzieś daleko. — Albo mnie wpuścisz, albo przestrzelę ci dupę tym karabinkiem, a te dziewięćset nabojów na minutę to ci ustami wyjdzie — zagroziłam, unosząc ostrzegawczo dłoń. Mogłam się niemal założyć, że jeszcze pięć minut takiego cyrku, a sama zarobiłabym kulkę w czoło, bo stojący przede mną pracownik zaczął czerwienieć z nerwów na twarzy.
Byłam masochistką i miałam naprawdę nierówno pod kopułą, żeby podskakiwać dwa razy większym od siebie mężczyzną, którzy w barach mogli mieć tyle, co ja wzrostu, a przy pasie naładowane giwery, których lufy jeszcze trochę, a znalazłyby się na moim czole. A ja miałam zdecydowanie zbyt długi język, parę poobdzieranych pięści i wewnętrzne narwanie w stronę kłopotów, więc szanse były tak mniej więcej wyrównane. Ja martwa, oni nienaruszeni. Drużyna idealna.
— Nie możesz tu zostać — wysyczał jeden z nich głosem wyraźnie zaciśniętym i spojrzał na mnie groźnie spod krzaczastych brwi. — Janson zaraz się tu zjawi, ale nie licz na nic więcej.
Uniosłam lekko brew na jego ton, który aż uciekał wzburzeniem. Koleś trzymał się w ryzach tylko, dlatego że zapewne wyleciałby z pracy przez głupią małolatę, gdyby coś mi zrobił. A już zaapelowałam, że szarpną chociaż mój nadgarstek, to zacznę wydzierać się tak, że pół bazy się zleci. A głos niezły też posiadałam i krzyczeć umiałam tak samo dobrze, jak dramatyzować.
Chytry uśmiech wpłynął na moje wargi, kiedy oparłam dłonie na broniach, unosząc brodę zwycięsko. Skoro szefuncio miał się łaskawie pojawić, to znaczyło, że narobiłam wystarczająco szumu, by chociaż zwrócili na mnie uwagę, więc teraz to już powinno pójść z górki. Nie było siły, która zmusiłaby mnie do wciśnięcia się w to wiecznie plotkujące na stołówce towarzystwo, które znało się już zapewne bardzo dobrze i jakoś nie widziało mi się rozmawianie z nowymi ludźmi. Od kiedy pamiętam, żyłam z bandą nieco niespełna rozumu facetów, nosiłam męskie koszulki, kiedy swoje standardowo czymś uwaliłam, czasem nawet się z nimi naparzałam na kije i po samym spojrzeniu potrafiłam rozpoznać, co który z nich obecnie myśli. Przecież oni by się beze mnie zabili. I taka prawda, że ja bez nich też, bo chociaż paradoksalnie łaknęłam jakiegoś damskiego towarzystwa, przywykłam do ich obecności i sposobu bycia. I nie dam się odizolować, choćbym miała w podłodze przekopać tunel skarpetką.
CZYTASZ
SUFFERING · The Maze Runner: The Scorch Trials [2] ✔
Fanfiction❝W czasach, gdzie nasze życie nie znaczyło już prawie nic, kolejne wystrzały nie miały nawet zalążka dawnej mocy. I to właśnie słowa sprowadzały nas na dno❞ Ludzie łaknęli gwiazd, podczas gdy najjaśniejsza z nich darzyła ich swoimi promieniami. Stał...