Mimo niechęci wypijam jego zawartość i oddaję go Robbiemu, który ponownie go napełnia. Odchodzę trochę od stołu.
- Jestem dumny - mówi Rye wtulając się we mnie od tyłu. Jestem pewien że wypił nie tylko to co wylosował.
- Dzięki? - rzucam starając się delikatnie poluzować uścisk. Jego dotyk tak cholernie na mnie działa...*****
Nie mam pojęcia ile trwa ta impreza ale zacząłem czuć już działanie alkoholu.
- Ostatnia runda kochanie - szepcze Bee.
Pomimo całej niechęci dobrze się bawiłem.
Kody zakończyliśmy grę poszliśmy się bawić. Tańczyliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się z byle czego. Niektórzy znajomi Ryana wcale nie są tacy źli. A może to przez alkohol?Usiadłem na kanapie i przyglądałem się tańczącym parom. W pewnym momencie poczułem czyjąś dłoń na moim udzie. Odruchowo spojrzałem w stronę osoby. Był to... Harper?! Ten sam chłopak, któremu wszystko przeszkadzało teraz mnie maca?!
- Nie dotykaj mnie - mówię. Nie jestem mocno pijany więc kontaktuję w przeciwieństwie do większości tutaj zgromadzonych.
- Bo co mi zrobisz skarbie? - blondyn jest nawalony w trzy dupy. Zaczyna całować moją szyję mocno mnie trzymając. Próbuję się wyrwać. Moje oczy zachodzą łzami.
- Zostaw mnie! - szarpię z całej siły. W pewnym momencie Harper dosłownie ze mnie spada a przed moimi oczami pojawia się ostro wpieniony Rye. Zaczyna okładać leżącego na ziemi blondyna. Rozdziela ich praktycznie trzeźwy Robbie.
- Jeszcze raz tkniesz mojego Andy'iego to pożałujesz! - krzyczy Bee.Harper został wyrzucony z domu Beaumontów a ja chciałem już wracać do pokoju. Idąc w jego stronę ciężko było nie potknąć się o porozrzucane kubeczki czy też nogi odpoczywających gości. Gdy miałem już zamykać drzwi usłyszałem za sobą kroki. Nie zamknąłem ich więc i usiadłem na łóżku.
- Nic ci nie jest kochanie? - pyta Ryan siadając obok mnie i chwyta moją dłoń. Rye jest mocno pijany. Pewnie nawet nie wie co mówi więc nie zwracam mu uwagi na to jak mnie nazywa.
- Nic mi nie jest. Dziękuję - patrzę na niego. Nasze spojrzenia się spotykają i chwilę patrzymy się sobie w oczy po czym Beaumont zaczyna niebezpiecznie zmniejszać odległość między naszymi twarzami. Po chwili czuję jego miękkie i delikatne usta. Jest taki cudowny ... Gdy się od siebie odrywamy kładziemy się obok siebie.
- Kocham Cię - mówi Rye przykrywając nas kołdrą. Nic na to nie odpowiadam przez dłuższą chwilę. Moje serce bije jak szalone pomimo tego, iż wiem że Rye nie jest świadomy swoich słów. Od zawsze łączyło mnie z nim bardzo dużo a od kiedy zrozumiałem że Bee mi się podoba w jego towarzystwie nie wiem jak się zachować.
- Też cię kocham... - odpowiadam w głębi duszy modląc się aby to nie zrujnowało naszej przyjaźni.
CZYTASZ
Different
FanficAndy przenosi się do nowej szkoły. Do jego klasy uczęszcza Rye - jego najlepszy przyjaciel z czasów dzieciństwa. kiedyś chłopcy spędzali ze sobą każdą wolną chwilę na zabawie. Dlaczego teraz Rye nawet nie odpowiada na "cześć" rzucone ze strony blond...