Pov Andy
Na przerwie szukałem Ryana. Poszedł gdzieś odrazu po dzwonku, a mnie zatrzymała nauczycielka. W końcu gdy dała mi spokój mogłem go poszukać. Zacząłem od podwórka, jak się okazało słusznie. Siedział na murku z piątką jakichś chłopaków. Dwóch z nich widziałem pierwszy raz na oczy natomiast pozostała trójka chodzi do mojej klasy. Podchodzę aby porozmawiać z Beaumontem.
- Co to za małolat? - pyta chłopak o dość długich blond włosach.
- Nowy - odpowiada mu czarnowłosy loczek.
- Możemy porozmawiać? - pytam Ryana na co ten kiwa przecząco głową.
- Odwal się młody - ten blondyn chyba nienawidzi mnie za to, że oddycham...
- Przymknij się. Chcę porozmawiać z przyjacielem - mówię co chyba rozbawiło ich wszystkich.
- Ty się przymknij blondi. Nie jesteśmy przyjaciółmi i nie będę z tobą rozmawiać. Radzę ci trzymać się od nas z daleka - słowa Ryana mnie ranią. Jak to nie jesteśmy przyjaciółmi? A przysięga, którą składaliśmy przed jego wyjazdem?
- Spadaj albo ci zaje...- Spokój Harper przecież on już sobie idzie - przerwał mu zielonooki brunet. Z tego co pamiętam ma na imię Jack. Spojrzałem na Beaumonta po czym wbijając wzrok w ziemię odchodzę. Idę do domu. Mam wywalone, że zostały mi jeszcze trzy lekcje. Mama będzie zła, ale nic nie poradzę, że ta szkoła jest do bani.Po wejściu do domu odrazu pobiegłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Jeszcze chyba żaden dzień w żadnej szkole nie był aż taki fatalny. Zacząłem płakać. Nie minęła godzina gdy do domu wróciła moja mama. Pierwsze co to przyszła do mojego pokoju.
- I jak się czujesz synku? - pyta.
- Nie jesteś na mnie zła? - trochę to dziwne.
- Zadzwoniła do mnie twoja wychowawczyni i powiedziała, że źle się poczułeś i zwolniłeś się z lekcji. - czekaj… co?
- Ale ja nie byłem u wychowawczyni - mówię zgodnie z prawdą.
- Ale powiedziałeś swojemu koledze a on powiedział jej. - to ja mam jakichś kolegów w szkole? Mama sprawdza dłonią temperaturę mojego czoła.
- Chyba masz gorączkę. Za chwilkę przyniosę termometr - mówi i wychodzi. Nadal zastanawiam się kto mógł usprawiedliwić moją ucieczkę ze szkoły.Okazało się, że miałem ponad 39° i jutro nie idę do szkoły. Cudownie bo i tak nie miałem ochoty tam wracać. Ludzie stwierdzają, że mnie nie lubią gdy tylko na mnie spojrzą. Chciałem powiedzieć mojej rodzicielce o wszystkim lecz wiem, że ona ma już dużo swoich problemów. Nie chcę jej zamartwiać.
Następny dzień spędziłem w łóżku oglądając seriale. Wieczorem wróciła moja mama. Była radosna jak nigdy dotąd.
- Andy mógłbyś przyjść do kuchni? - słyszę i zgodnie z prośbą ruszam do wspomnianego pomieszczenia.
- Słucham mamo - opieram się o kuchenny blat.
- Mam dla ciebie trzy wiadomości - już się boję.
- Spokojnie wszystkie są dobre - uśmiecha się do mnie co momentalnie odwzajemniam.
- Szkoła wybuchła i nie muszę tam wracać? - zaczyna się śmiać.
- Nie aż tak dobre - udaję, że mnie to zabolało.
- W takim razie co? - chwytam butelkę niegazowanej wody i upijam łyk.
- Po pierwsze dostałam awans - mówi dumnie.
- Gratuluję mamuś - uśmiecha się jeszcze szerzej.
- Spotkałam panią Beaumont i zaprosiłam ich rodzinę na kolację - zaczynam się krztusić. Mama zabiera mi z rąk butelkę i patrzy na mnie z przerażeniem.- Coś nie tak Andrew? - pyta.
- Nie no coś ty. To wspaniale. A dzieciaki też będą? - zmuszam się aby cieszyć się razem z nią.
- No pewnie. Tylko Robbie nie przyjdzie bo jest na jakiejś wycieczce - mówi. Dlaczego na jego miejscu nie może być Rye!?
- A ta trzecia rzecz to jutro też nie idziesz do szkoły i pomożesz mi szykować kolację - nie wiem co jest gorsze. Szkoła czy ta przeklęta kolacja?Hi ❤️
Jutro napewno pojawi się następny.
Ktoś czeka?Dzięki za przeczytanie 💕
Do jutra!

CZYTASZ
Different
Fiksi PenggemarAndy przenosi się do nowej szkoły. Do jego klasy uczęszcza Rye - jego najlepszy przyjaciel z czasów dzieciństwa. kiedyś chłopcy spędzali ze sobą każdą wolną chwilę na zabawie. Dlaczego teraz Rye nawet nie odpowiada na "cześć" rzucone ze strony blond...