Rozdział 2

645 36 1
                                    

- Alex  mnie prosiła, żebym poszła z nią do kawiarni, więc i tak będę - powiedziałam obojętnie.

- Rose, może nie zauważyłaś, że staram się o twoje względy  od dłuższego czasu...

- Calum, Ash cie woła - nagle przerwał chłopakowi Luke. Skąd on się tu wziął?

Ohh, do prawdy? W ogóle nie zauważułam, że za mna łazisz stalkerze!

- Wrócimy do tego? - spytał Calum.

- Jasne, widzimy się w kawiarni - uśmiechnęłam się. W tym momencie zauważyłam błysk w jego oku i jego twarz natychmist się rozpromieniła. Ucieszył się, to słodkie.

- Pa, Rosee - pocałował mnie w policzek i odszedł. A we mnie aż się gotowało. Jakim prawem powiedział do mnie " Rosee"?!

- To jak Rosee? - wyszczerzył się Luke. Prychnęłam.

- Jeszcze tu jesteś?

- Jeśli chcesz mogę ci dać na niego namiary - puścił mi oczko. Wywróciłam oczami.

- Idź stąd, Hemmings

- Chciałem ci tylko pomóc, Rosee - uśmiechnął się.  -  Nie często sie zdarza, że takie brzydule są zapraszane na randki - dodał.

Przysięgam, że gdyby nie był chłopakiem mojej przyjaciółki  to już dawno bym go udusiła.

- Właściwie gdzie zgubiłeś swoją dziewczynę? - prychnęłam.

- Ymm, ona... - rozglądał się nerwowo po korytarzu, ale jej jak nie ma tak nie było, ha!
Jeden:zero, dupku.

- Hmmm? - wyszczerzyłam się.

- A co ja jej niańka! - wzruszył ramionami, tylko czekałam aż podniesie mu sie ciśnienie. Ohh, Hemmings, jesteś taki przewidywalny.

- Idź jej lepiej szukać, bo Lola ją zaraz wyhaczy!  - zażartowałam udając, że mój palec to hak. Blondyn zbladł.

- No nie kumasz?? - jęknęłam. - W Y H A CZ Y Ć - tumaczyłam mu, dumna z mojego żartu, ponownie gestykulując rękoma.

- Dobra, Rose... Ide na historie - pokiwał głową i pogłaskał mnie po ramieniu.

- A fe! Będę musiała się odkażać całą przerwę! - syknęłam, ale odszedł.

Okej, to było dziwne. Nie próbował mi się odgryźć? To zdecydowanie nie w jego stylu. Może przesadziłam? Chociaż wątpię, w końcu to Luke Hemmings! Drań bez uczuć, no hello!

Swoją drogą, gdzie jest do cholery Alex?

[ L u k e ]

Zostawiłem ją tam samą, zdezorientowaną przy szafce. Widać była nieźle zdziwiona, że zamknąłem morde na kłódkę i odszedłem, w końcu kiedyś trzeba. Mam już dość tych gierek Alex! Na początku to była niezła frajda, ale teraz.... Znudziło mi się, wolę być wolny i niezależny. A tak wszystko muszę z nią ustalać, słuchać się jej i jeszcze wciągać w to przyjaciół... No, ale przecież ją kocham.

Poszedłem zgodnie z prawdą do klasy historycznej. W ostatniej ławce od ściany siedział Ashton z Calumem i uparcie o czymś dyskutowali. Postanowiłem usiąść niedaleko nich w przed ostatniej ławce.

- Siema, chłopaki - rzuciłem.  - O czym gadacie?

- Cal przeżywa to, że Rose jest niedostępna - śmieje się Ash.

- To nie jest śmieszne, Ashton! - krzyknął Hood.

A właśnie, że jest.

- Może nie jesteś w jej typie - wzruszyłem ramionami.

- Oh, a może ty jesteś? - warknął. - Poważnie, Luke, mam jej dosyć.

- Calum, wyluzuj. Alex powinna niedługo spiąć dupe i to wszystko sie wyjaśni - próbowałem go jakos pocieszyć. - Wiem, że Rose jest nieźle popieprzona i ...

- Oh, to jej cecha szczególna! - przerwał mi.

- Dobra, bez przesady, Hood - wtrącił Ash.

- I nieznośna, ale da sią ją naprawdę lubić - dokończyłem.

- Lukey sie zakochał! - krzyknął Irwin. Wywróciłem oczami.

- Nie mam nic przeciwko niej, ale bez przesady! Na głowe nie upadłem! - podniosłem ręce w geście obronnym, po czym wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.

Hej, hej! Komentujcie i gwiazdkujcie! To daje wiele motywacji, a po za tym, chcę wiedzieć czy wam się podoba :) Dobrej nocy i do następnego! 
paulixThere

OBSESJA || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz