Rozdział 5

651 39 6
                                    

Rose uciekła ze stołówki a ja wzruszyłem ramionami. Może by mnie coś tknęło gdyby dzisiaj na obiad nie była marchewka z groszkiem! Mniam...

- Na co czekasz, Luke? Na oklaski? - szturchnął mnie Michael.

- Nie, na zbawienie - mruknąłem i podniosłem wzrok od jedzenia. Calum, Ash i Mike bezczelnie się na mnie gapili.  - Nie moge nawet spokojnie zjeść? - dodałem.

- Nie, no jasne! Jedzenie ważniejsze od dziewczyn - prychnął Ashton.

- Oj, wyzluzuj. Alex pewnie poszła przypudrować nosek, zaraz wróci - wytłumaczyłem.

- Wiesz gdzie ja mam tą twoją Alex?! - warknął Cliffo. - Głęboko w dupie!

- Nie sądzisz chyba, że polece za Rose? - zaśmiałem się.

- Ja pierdole, Luke - Calum złapał się za głowe.

- Nie pierdol, bo rodzine powiększysz! - zachichotałem.

- To ty nie pierdol tylko idź szukać  Rose - powiedział Michael.

- Noo! Na pewno - fuknąłem.   - To ty masz ostatnio z nią takie dobre kontakty! Trzymacie się za rączki i uciekacie z lekcji! To ty do niej idź.

- A co, zazdrosny? - uniósł brew.

- Nie, po prostu denerwuje mnie takie coś - warknąłem i wstałem od stołu. Jeżeli im tak zależy to pójdę poszukać tej cholernej Rose! Ale tylko dlatego, żeby mi dali święty spokój.

Łaziłem po szkole już dobre 15 minut i Turner ani śladu. Usiadłem na schodach prowadzących do sali gimnastycznej i już miałem się poddać, ale zza ściany usłyszałem ciche szlochanie. Chwila, chyba za ścianą mamy siłownie, co nie?

Bez zastanowienia podszedłem do drzwi niewielkiej salki i je otworzyłem. Moim oczom ukazała sie starsza kobieta płacząca do słuchawki. Pewnie sprzątaczka.

Jak szybko otworzyłem te drzwi tak szybko je zamknąłem i szybko się odwróciłem ruszając w zupełnie przeciwną stronę.  W pewnym momencie poczułem jak ktoś na mnie wpada, syknąłem z bólu.

- Calum?? Jak chodzisz debilu! - syknąłem.

- Znalazłeś Rose?

- Nie, ale na przyszłość patrz jak łazisz, bo jak wpadniesz na chłopaków z drużyny nie będzie tak wesoło - fuknąłem i odszedłem.  Na schodach, dzieki Bogu, nie roiło się jeszcze od licealistów, więc mogłem spokojnie przejść. Nagle usłyszałem jak Calum woła moje imie. Odwróciłem się zirytowany i w tym samym momencie poczułem jak ktoś wpada na mnie z drugiej strony.

- Jak wy kurwa dzisiaj chodzicie?! - krzyknąłem.

- Sorry - prychnęła jakaś dziewczyna i wtedy zdałem sobie sprawę, że to Rosee. Odwróciłem się do niej twarzą i powiedziałem:

- Rose, szukałem cie.

- Tak? Super - warknęła i już chciała odejść, ale złapałem ją za rękę.

- Możemy pogadać? - spytałem.

- Tak, tak, mam oczy. Doskonale cie widziałam, popchnęłam cie specjalnie - przewróciła oczami. - Żeby cie wkurzyć.

- Świetnie, a teraz chodź pogadać - powiedziałem obojętnie i pociągnąłem ją w stronę kanciapy woźnego znajdującej się całkiem niedaleko.

Turner na początku protestowała i szarpała się, ale wkrótce dała sobie spokój. Więc tym lepiej dla mnie, szybciej będę miał ją z głowy.

Kiedy dotarliśmy już na miejsce popchnąłem ją do środka i zamknąłem drzi opierając się o nie.

- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - spytałem.

OBSESJA || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz