Pociąg mknął przed siebie; wielka, ciężka maszyna wyrzucała przez komin strumienie białej pary, które unosiły się ponad ciągniętymi przez nią wagonami w rozrzedzających się stopniowo obłokach. Za oknem krajobraz przesuwał się prędko, niczym klisza przewijanego wstecz filmu: Hermiona wiedziała, że to co mija jest jej znajome, jednak w przekręconej kolejności wydawało się inne, odmienione, obce. W miarę, jak parowóz przesuwał tabor kolejowy coraz dalej i dalej od zamku, kobieta odczuwała w piersi rosnący ciężar. Miasteczko zniknęło, za nim stacja, a potem i przysadzista sylwetka ruin romańskiej warowni. Potem przemknęły jej za szybą pola i łąki, a na nich mugolskiej traktory, pługi i kombajny. W pociągu nie było słychać turkotów i warkotów wydawanych przez maszyny rolnicze, ani ryczenia bydła, ani ludzkich nawoływań. W pustym przedziale niepodzielnie rządziły typowy dla kolei stukot oraz pojawiający się od czasu do czasu, jakby dla urozmaicenia, niski gwizd lokomotywy parowej. Nikt nie szeleścił, nie ciamkał ani nie chichotał, co zawsze miało miejsce w Ekspresie do Hogwartu. Była sama, samiuteńka i odnosiła dziwaczne wrażenie, że nie ma żywej duszy nie tylko tu, w przedziale numer siedem, ale w wagonie i w ogóle w całym poruszającym się szybko pociągu. Pociąg-widmo. Kobieta widmo. Mdlące uczucie jak na złość nie odpuszczało. Czuła się jak zbieg, podły uciekinier. Tchórz. Uchodziła niczym winowajca z miejsca zbrodni, jak kochanek w kiepskim romansidle. Brakowało tylko liny z pościeli wywieszonej z okna sypialni oraz konia, który poniósłby ją na grzbiecie w siną dal. Zaśmiała się do swoich wyobrażeń. Ale nie było w tym śmiechu ani krztyny radości; była za to gorycz, podła gorycz i mnóstwo zawodu samą sobą. Czuła się przegrana na całej linii. Czuła, że postąpiła wyjątkowo samolubnie i podle, że reprezentuje teraz sobą wszystko to, czym od zawsze gardziła, czym się brzydziła i czego w życiu unikała. W tej chwili, miała dla siebie jedynie pogardę, zero litości. A szkoda, bo w głębi duszy Hermiona Granger bardzo potrzebowała pocieszenia, a nade wszystko inne - rozgrzeszenia.
Charlie Weasley, spośród wszystkich ludzi na świecie budził w niej ostatnio najbardziej pozytywne uczucia i wspomnienia: był jak wiosna, która zawitała na chwilę w jej skutą lodem duszę. Czy wiedział, jak bardzo wojna i wszystkie jej następstwa poharatały ją od środka? Chyba się domyślał, a Hermiona wciąż nie mogła się nadziwić jego intuicji. Miał tak szorstkie, spracowane dłonie, a jednak - mimo krępej postury i nieco mrukowatego poczucia humoru - słowo gruboskórny, jakkolwiek nieadekwatne w swoim dosłownym znaczeniu, w przenośnym zupełnie do niego nie pasowało. Charlie był delikatny i czuły, wspomnienie minionej nocy nakładało się w jej głowie na nieco bardziej odległą noc, kiedy rozchichotani szukali w ciemności swoich ust, guzików, bielizny.
Pamiętała, że po ich pierwszym razie zostało jej we włosach mnóstwo słomy, którą potem wyciągała z odpływu prysznica. Charlie nie należał do tych znikających-po-wszystkim typów. Poszedł z nią pod prysznic, pomógł pozbyć się wszystkich dowodów zbrodni. Obiecał dozgonne milczenie. Nie myślała wtedy wiele ani o nim, ani o nikim innym. Chciała zapomnieć o wojnie, Ronie, śmierci i bólu. Przez następne pięć lat dość skutecznie unikała przyjaciół, rodziny a także wspomnień swojego dotychczasowego życia: zamknęła się w ciasnym, bezpiecznym kręgu pracy, nauki i snu, nie wyściubiała z tego cyklu głowy ani na milimetr, w obawie, że jej przeszłość tylko na to czyha.
I niestety miała rację.
Nie dało się jednocześnie być Hermioną Granger i nie ciągnąć za sobą całego ogona jej bólu i strat, balastu wspomnień, bagażu doświadczeń. To wszystko doścignęło ją pod postacią Hagrida. I chociaż sądziła, że tego już nie uniesie, to jednak uniosła.
Czy dlatego pozwoliła sobie na chwilę słabości? To było samolubne i lekkomyślne z jej strony. Ale co mogła teraz zrobić? Nie posiadała Zmieniacza Czasu. List nie wchodził w grę. Na raz był zbyt bezosobowy i mógł zachęcić Charliego do odpowiedzi. A jeśli wtedy i ona zapragnęłaby odpisać?
CZYTASZ
W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONE
FanfictionPostcanon. Hermiona, wykonując ostatnią wolę zmarłego przyjaciela, jedzie do Rumunii. Gdy niespodziewanie wszystko wywraca się do góry nogami, znajdzie obok siebie kogoś, z kim wiele lat temu połączyła ją jedna, nocna przygoda. I smoki. Dużo smoków...