V Nocna eskapada

247 24 3
                                    

Było jeszcze całkiem ciemno, gdy Hermiona otworzyła oczy obudzona przez nagły łoskot z korytarza. Poderwała się z łóżka, sięgnąwszy uprzednio po schowaną pod poduszką różdżkę i podeszła do drzwi. Uchyliła je ostrożnie. Na zewnątrz paliło się kilka świec.

Gdy już się rozbudziła, wiedziała, że hałas zapewne nie jest zwiastunem żadnego niebezpieczeństwa ‒ z tego, co mówił Flawius ‒ zamek był wcale nie gorzej chroniony od Hogwartu. Posiadał też ponoć kilka bardzo sprytnych ukrytych przejść, ale to była dla niej kwestia zupełnie drugorzędna. Za to Charlie zaoferował jej zaraz nocne zwiedzanie atrakcji Colan de Dragon ‒ Smoczego Kła, jak nazywała się tutejsza warownia. Odmówiła – zbyt zmęczona, by szwendać się po niepewnych ścieżkach. Charlie ostrzegł, że następnym razem jej nie podaruje, a ona przystała na ten warunek. Szczerze liczyła, że mężczyzna zapomni o całej sprawie, jednak teraz, w środku drugiej nocy w tym uroczym przybytku, nie była już tego taka pewna.

‒ Charles? ‒ zapytała w nadziei, że się myli.

‒ Czy to nadzieja zabrzmiała w twoim głosie, o nadobna niewiasto? ‒ Charlie wystawił głowę zza rogu.

Zaklęła cicho.

‒ Charlie, jesteś niemożliwy! Czy wiesz, że...

‒ Zachowuję się jak szczeniak? Ha! Jestem moja droga kawalerem i specjalistą od smoków, kto mi zabroni?

Ziewnęła i wpuściła go do środka.

‒ Czemu zawdzięczam tę późną wizytę? ‒ zapytała, siadając na łóżku. Zadrżała i przykryła się kocem. Już kilka minut poza posłaniem sprawiło, że przemarzła na kość, a ten bezduszny gnojek chciał ją jeszcze przeciągnąć po jakiś idiotycznych...

‒ Obiecałaś towarzyszyć mi w dzisiejszej wyprawie.

Jęknęła.

– Nie możesz sobie tego podarować?

‒ Absolutnie nie!

‒ Tylko dlaczego tak późno?

Wzruszył ramionami.

‒ Bo dopiero wróciłem z gór i zmyłem z siebie smocze łajno.

‒ Jak cudownie było jeszcze przed chwilą tego nie wiedzieć. ‒ Przewróciła oczami.

Uniósł brwi, wyraźnie rozbawiony.

‒ Tego, że się myję, czy tego, że utytłałem się...

‒ Dobrze wiesz, Charlie, że chodzi mi o to drugie ‒ mruknęła, naciągając koc na głowę.

‒ Strasznie drętwa się zrobiłaś przez te pięć lat ‒ pokręcił głową.

‒ Dorosłam ‒ burknęła. ‒ Skąd poza tym wniosek, że zawsze taka nie byłam.

Zaśmiał się.

‒ Na weselu wydawałaś się nieco bardziej... rozrywkowa.

Żachnęła się.

‒ Byłam pijana!

Przekrzywił głowę.

‒ No to trzeba znowu cię upić, bo dawno tak się nie uśmiałem, jak wtedy razem z tobą.

Zarumieniła się. Przez moment obawiała się, że wszystko zmierza do bardzo niesmacznego żartu o pijanym seksie, ale na szczęście okazało się, że nie doceniła taktu starszego Weasley'a. Nie była wtedy przecież na tyle pijana, by nie wiedzieć co robi, a sugestie o upijaniu kogoś w cel zaciągnięcia do łóżka mocno ją oburzały.

Uśmiechnęła się nawet dosyć szczerze.

‒ Dobrze, Charles. Pójdę z tobą, jeśli tylko pozwolisz mi się ubrać.

W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz