XII Świat, którego nie było

140 14 1
                                    

Zastygli już, znieruchomieli, wsłuchując się w swoje oddechy szumiące na tle odległych wybuchów.

Nagle rozległ się trzask zamykanych drzwi, których w pośpiechu musieli nie domknąć. Charlie wzdrygnął się obejrzał za siebie, potem posłał Hermionie pytające spojrzenie.

Przez moment chciała nic mu nie mówić, chciała udawać, że przez ułamek sekundy, spod przymkniętych powiek nie dostrzegła w szparze między drzwiami a kamiennym murem jadowicie zielonych oczu Irlandki.

‒ Sarah ‒ tchnęła mu w usta.

Charlie zaklął pod nosem, odsunął się od niej i zaczął się pośpiesznie ubierać.

‒ Charles?

‒ Zrób mi przysługę, dobrze? ‒ powiedział, całując jej czoło. ‒ I zabierz ze sobą do sali coś ciepłego, przebierz się w coś praktycznego i zabierz, kogo znajdziesz do tych korytarzy, które ci pokazałem...

‒ Charlie... o czym ty mówisz...

‒ Po prostu to zrób ‒ był wyraźnie zniecierpliwiony.

‒ Co ty... ‒ zapytała, chociaż przecież dobrze wiedziała, co zamierzał. Chciał znaleźć tę idiotkę. Chciał szukać jej, bo czuł się winny, bo głupia smarkula zakochała się w nim, a on, zapewne, zanim pojawiła się tu Hermiona, dawał jej na coś nadzieje... A nawet jeśli nie...

‒ Muszę naprawdę, muszę to naprawić... Ale wrócę, dobrze?

‒ Pytasz mnie o zdanie, czy o pozwolenie? ‒ prychnęła. ‒ I na co? ‒ Na to że się narazisz, dla niej?

‒ Hermiono, to nie tak...

‒ Mogłam ci nie mówić ‒ wyrwało jej się.

‒ Nie mówisz poważnie...

‒ Nie wiesz tego! Nawet mnie nie znasz!

Wyglądała głupio, kłócąc się z nim z podkasana spódnicą sukni.

Pośpiesznie odszukała wzrokiem leżące w rogu pokoju majtki.

‒ Pójdziesz w prawo, cały czas w prawo ‒ mówił teraz chłodno, szybko. ‒ Tylko na ostatnim skrzyżowaniu korytarzy pójdziesz prosto. A jeśli... ‒ przełknął ślinę. ‒ Jeśli ten korytarz byłby zawalony... Wybierz lewy. On też prowadzi poza zamek. Ale tej drogi nie pamiętam. I nie wiem, czy jest bezpieczna.

Nie uczyniła żadnego gestu, patrzyła tylko na niego szeroko otwartymi oczami.

Mówił poważnie? Miała zawlec przerażonych ludzi w podziemia, które widziała tylko raz w życiu?

‒ Kompletnie postradałeś rozum, Charles.

‒ Nie mam innego pomysłu.

Pokręciła głową.

‒ Pieprzysz. Będę na ciebie czekać.

Krótkie spojrzenie, które jej posłał sprawiło, że poczuła się nieswojo.

‒ Jeśli to zrobisz, popełnisz największy błąd swojego życia ‒ powiedział, zanim odwrócił się i zniknął za drzwiami.

*

Gdy wychodziła z komnaty rozległ się wyjątkowo głośny wybuch, potężny wstrząs przeszedł po ścianach fortecy, mury zamruczały i zachrobotały.

Drewniana podłoga galerii zachwiała się pod nią, rozkołysała i nagle... znikła.

Hermiona poczuła, że leci, tylko inaczej niż na miotle, że ten lot ma znacznie mniej przyjemny koniec i konsekwencje... Zamknęła oczy, zacisnęła palce na różdżce...

W Kraju Smoków - charlmione ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz